Rozdział 38

40 3 0
                                    

Eric Rowen

Dawno nie widziałem Awy tak wściekłej. Z drugiej strony nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Ciekawe kiedy zauważy, że prowadzi samochód?

Ledwo wyszliśmy z hotelu, a ta kazała mi oddać kluczyki. Byłem zaskoczony, ale nie miałem zamiaru się z nią sprzeczać. Już i tak mam wystarczająco przechlapane.

Uważnie jej się przyglądałem. Była w pełni skupiona na drodze. Wzrok nawet na chwilę nie spoczął na mnie. Brakowało tylko tego, żeby przestała przy tym mrugać. Na samą myśl się uśmiechnąłem. Nie trwało to długo, gdyż zacząłem się zastanawiać. Może warto z nią o tym porozmawiać? W końcu nie chciałem niczego przed nią ukrywać, to w większości sprawka Shawna.

- Awa.

- Nawet nie próbuj. Jestem na ciebie wściekła i nic co powiesz tego nie zmieni.

Skrzywiłem się, ale postanowiłam się nie zrażać. W końcu to nie tak, że takie słowa padły z jej ust po raz pierwszy. 

- Chcieliśmy ci powiedzieć. Razem z Shawnem planowaliśmy ci to przekazać, gdy dziewczyny pojadą. Niestety obecność Nyli to uniemożliwiła. 

- Mam gdzieś co chcieliście a co nie. Liczy się to co ty zrobiłeś. Z bratem policzę się za kilka minut. A teraz bądź cicho. Prowadzę. Muszę się skupić.

Miałem dosyć. Zacząłem obserwować widok za oknem, był znacznie ciekawszy. Zresztą poczułem ogromne wzburzenie. Od ponad roku znoszę jej humory. Rozumiem, że przeszła przez piekło i niedługo po tym straciła matkę. Ale ja też tam byłem. Może nie ucierpiałem tak bardzo jak ona, ale widok oderwanej głowy Eks będzie prześladował mnie do końca życia.

Na początku byłem w szoku, później kiedy zrozumiałem, że nas zdradziła, zarówno swoich jak i moich przyjaciół, poczułem złość i ból. Tłumiłem go. Nie zmienia to jednak tego, że we mnie tkwił. Zresztą zawszę byłem tchórzem. To jedno się nie zmieni. Teraz bardziej niż kiedykolwiek mam ochotę uciec i najzwyczajniej w świecie odpocząć. Zwłaszcza po wczorajszej nocy.

Oparłem czoło o szybę i przymknąłem oczy.

Seks z Awą przypomniał mi jak wszystko było proste tę lata temu. Chociaż najprościej chyba było mi samemu. Byłem panem własnego losu i nie musiałem non stop zastanawiać się czy w trakcie mojego wyjścia dziewczyna sobie czegoś nie zrobi. 

Jestem tym zmęczony. Byłem pewny, że miłość wystarczy. Sprawi, że dam radę. Teraz mam wątpliwości.

Zawszę myślałem, że bycie traktowanym przez rodziców jako paczka, którą się wymieniają to chujowe uczucie. Bycie niekochanym przez żadnego z nich. Spędzanie czasu z Ryanem i Shawnem pomagało. Przygodny seks zresztą też. Zapełniało tą dziwną pustkę. Oczywiście przy Awie nie myślę o przeszłości i rodzicach. Zamiast tego myślę o niej i tylko o niej. A gdzie w tym wszystkim jestem ja? 

Często, żeby ogarnąć wszystko dla Damona spędzam nad tym nawet całe noce. Poświęcając za dnia kilka godzin na niespokojny sen. Samo uczucie, że Black się obudziła a ja nie wiem co się z nią dzieje, powoduje u mnie uczucie niepokoju. 

Nigdy nie sądziłem, że miłość to ciągły niepokój. Chociaż może wcale na tym nie polega. Może tak jest jedynie u nas.

Otrząsnąłem się dopiero kiedy usłyszałem huk zamykanych drzwi. Wysiadłem i krzyknąłem w stronę wręcz biegnącej dziewczyny.

- Nawet nie wiesz, gdzie jest jej sala!

- Jakoś się dowiem.

Westchnąłem i zacząłem się rozglądać. Na pewno jej powiedzą. Zwłaszcza, że nie jest z rodziny. Zmarszczyłem czoło, gdy zobaczyłem samochód który skądś kojarzyłem. Podeszłem do niego i w środku zobaczyłem osoby, które znałem z moich licznych wizyt w klubie. Przynajmniej kiedyś tam byłem. Jakoś od dłuższego czasu moja stopa tam nie stała. 

Dzieci Mafii 2 [18+] (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz