Rozdział 25

47 3 0
                                    

Mia Darkness 

- To nie jest śmieszne.

Dawno nie byłam tak zażenowana. Odnoszę wrażenie, że tylko on może doprowadzić mnie do takiego stanu. Jest mi strasznie głupio i najchętniej już bym odjechała. Drugim powodem jest to, że nie do końca ufam sobie będąc w pobliżu Ryana. Myślałam, że po tak długim czasie uodporniłam się na jego wygląd i uczucie, jakie mi przy nim towarzyszy. Chociaż bardziej uczucia. Z jednej strony pamiętam jak zachowywał się w szkole, z drugiej nie mogę pozbyć się z głowy sytuacja co robiliśmy w jego pokoju. A bardziej on. Jak pieścił moje ciało, prawiąc rozmaite komplementy. 

- Poczekaj. - położył rękę na drzwiach, uniemożliwiając mi tym samym wejście do samochodu. Świetnie. - Nadal nie dałaś mi odpowiedzi.

- Jeśli tak bardzo chcesz to dostaniesz drugą szansę. A teraz przepraszam, ale muszę już ruszać do Albany.

Ten nawet na milimetr się nie ruszył co zaczynało mnie drażnić. Zapomniałam jak bardzo jest uparty. 

- Tak się nie będziemy bawić.

- Bawić? - zapytałam, choć domyślałam się co ma na myśli. - Nie mam pojęcia o czym mówisz. Naprawdę się spieszę.

Ten prychnął i zamiast zrobić krok do tyłu, zrobił do przodu. Był tak blisko, że momentalnie poczułam się zagrożona. Nie dlatego, że był ode mnie większy i silniejszy. Bardziej z powodu tego jak na mnie patrzył, mówił i jego bliskość. W mojej głowie pojawiły się wspomnienia, których tam nie chciałam. Czemu on musi tak wyglądać? Diabeł w ciele anioła. Niech cię szlag Ryan.

- Odjedziesz i już cię nie zobaczę. Co to za sens dawać komuś drugą szansę, będąc tyle kilometrów.

Przygryzłam wargę, gdy poczułam jego ciepły oddech na szyi. Jego usta były stanowczo zbyt blisko mojej skóry. A jego szept powodował u mnie gęsią skórkę.

- To nie jest aż tak daleko.

Westchnęłam, gdy zaczął całować mnie po szyi. Miałam ochotę przymknąć oczy, ale obawiałam się, że mogłabym wtedy upaść. Czemu to musi być takie przyjemne?

Jęknęłam, gdy zassał się, tworząc przy tym malinkę. Kiedyś robił to dosyć często, a ja wiedziałam co chciał mi tym przekazać.

- Nigdzie nie jedziesz. Zostaniesz. A ja udowodnię ci jak bardzo mnie pożądasz. 

- Wcale nie… - dostrzegając jego kpiący uśmieszek nie dokończyłam myśli. Nie miałoby to sensu. Oboje znaliśmy prawdę. Każdy kij jednak ma dwa końce. Wyraźnie to czułam. W końcu nasze ciała dzieliły centymetry jak nie milimetry. Mimo to w zanadrzu miałam asa, który powinien zadziałać. - Obiecałam rodzicom, a nie chciałbym ich zwodzić.

- Naprawdę Mia? - zaśmiał się. A ja nie mogłam oderwać wzroku od jego różowych ust. Za jakie grzechy. - Oboje wiemy, że masz gorszy z nimi kontrakt niż ja ze swoimi. Zresztą wyjechałaś prawie na dwa lata. Jakoś mało ich to obeszło. Tydzień cię nie zbawić, albo miesiąc.

- Może od razu rok. - zakpiłam. Ciężko rozmawia się z kimś, kto zna cię tak dobrze. Jak niby wyplątać się z czegoś takiego?

- Świetny pomysł słodka.

- Nie nazywaj mnie tak.

- Czemu?

Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Pod wpływem jego spojrzenia, jakoś mi to umknęło. Dlatego stwrerdziłam najoczywistszą rzecz na świecie.

- Jest to głupie i bezsensowne. Zresztą mam imię.

- Bardzo piękne imię, muszę przyznać i tylko z tym się zgodzę. Co się tyczy przydomka sprawdźmy to. - zadrżałam, gdy jego język dotknął mojej szyi. Zaraz zwariuje. - Już wszystko jasne. Nadal smakujesz idealnie. Chociaż spróbowałbym gdzieś jeszcze.

Dzieci Mafii 2 [18+] (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz