Rozdział 7 - Walizka

20 3 1
                                    

Kolejny poranek.
W porównaniu z tamtym to miała gorszy humor. Bo jej dostała karę na telefon, tablet, telewizor, konsolę i wiele więcej rzeczy. Niechętnie wstała i usłyszała wołanie ojca na dół. Założyła dresy, pomalowała się maskarą, rozczesała włosy i zeszła.
Na wielkim stole w ich domu była naszykowana prawdziwa uczta na śniadanie. Wszystko przygotowała ich  tymczasowa kucharka Ania, która zastępuje Jenifer.

-No nareszcie jakieś dobre śniadanie, a nie ty robiłaś jakieś zwykle kanapki z serem blee! - krzyknęła Laila.
-Myślałam, że je lubicie... - zaczęła Jen- No cóż chyba Ania zostanie z nami na dłużej...
-Ania jest po to, żebyś się nie męczyła
i byśmy mieli co jeść.  Nie martw się kochanie. A ty - zwrócił wzrok na Lailę - już dziś jedziesz do ciotki Malgi, więc się pakuj, drogie dziecko.
-Co? Nie jadę do tej świruski!
-Ani słowa więcej, jedziesz i tyle.
-Nienawidzę Was

I szybko pobiegła do pokoju, zdążyła zjeść tylko bułkę z kremem czekoladowym, jej ulubionym. Usiadła na swoim fotelu i zaczęła płakać, dlaczego ona jest bogata, ma wszystko! Tylko nikt jej tego nie daje, nie dostaje prezentów, niespodzianek, nic! Stwierdziła zacznę się pakować, bo mi żyć nie dają. Wzięła po pięć losowych ubrań w szafie i się zmieści nawet w plecaku, nie potrzebuje walizki. Do pokoju jej nagle weszła mama. Niezbyt zadowolona zaczęła :
-Kochanie, czemu masz takie zachowanie? Czemu tak się zachowujesz do mnie i ojca?
-Bo tak, a tak w ogule to kiedy jade do tej świruski i na ile?
-Za godzinę, i czemu spakowałaś tak malo ubrań skoro jedziesz na dwa miesiące?
-Co??? Was chyba pogięło!
-Nie, słonko, nie...
I wyszła z pokoju brunetki.

Minęła godzina. Laila w tym czasie zdążyła przepakować się na z plecaka na walizkę. Największą jaką miała.
-Laila, jedziemy! - krzyknął Tom.
-No ok...
Zeszła na dół i wsiadła do samochodu.

Podróż trwała około cztery godziny. Była długa i męcząca, ale dojechali szczęśliwie.
Przy drzwiach powitała ich niska
40 letnia letnia kobieta w dresach. To była Malga.

Drzwi do nikądWhere stories live. Discover now