Rozdział 10 - Pokój 44

18 3 0
                                    

Piątek.
Laila wróciła ze szkoły.
-Ciociu, mam pytanie.
-Tak?
-Czy mogę jutro wyjść gdzieś z Colinem z mojej klasy?
-Ale gdzie?
- Chce mi pokazać okolice.
- Na jak długo?
- Około cztery, do sześciu godzin, mogę?
-Max sześć godzin.
-Dobrze, dzięki Ciociu!
-Idź już spać.
-Już idę.
I poszła spać, nie mogła się doczekać jutra.

Sobota.
Godzina 8:12
Umówiła się z Colinem na 9:00 pod domem ciotki.
Wstała, pościeliła łóżko, umyła się, ubrała i poszła do kuchni na śniadanie. Malga naszykowała jej tosty z serem i szynką. Dziewczyna już wiedziała jaka jest ciocia i, że nie warto z nią zadzierać. Czas tak szybko minął, że już było za pięć dziewiąta!
Szybko ubrała buty, pożegnała się z ciotką i wyszła.
Colin już na nią czekał.
Założył czarne spodnie dżinsowe do tego kurtka też dżinsowa, biały t-shirt i piękne, czyste buty. W ręku trzymał dla niej czerwoną różę z wstążką.
-Hej, nie musiałeś.
-Cześć, to nic takiego, tylko róża dla Ciebie.
-Dzięki. Mamy sześć godzin na obejrzenie całej kamienicy, wystarczy?
-Myślę, że tak.
-Super, chodźmy.

Tylko Malga mieszkała na tej ulicy. Obok tej kamienicy z przerażająca historią. Są na miejscu. Ten budynek jest ogromny. Laila z przyjacielem najpierw go obejrzeli, a dopiero teraz Laila z Colinem zaczęli wchodzić po schodach do drzwi głównych.

Są już w środku.
Widzą wielki korytarz, pełno pajęczyn, pleśni i mieszkań. Zaczęli wchodzić do każdego z mieszkań. Wszystkie o dziwo były puste, z wyjątkiem jednego. W środku były kolejne drzwi, z wyjątkiem. Na środku   mieszkania, stały drzwi. Nie prowadziły one do żadnego pokoju.
-Hej, Colin, chodź do pokoju 44!
- Co się dzieje?
-No chodź!
-No idę, idę.
Colin przyszedł
- Czy ty wyrwałaś te drzwi?
- Nie...
-Laila, nie żartuj sobie ze mnie!
- Colin, do jasnej ciasnej, czy widzisz tu gdzieś coś wyrwanego?
-No nie
-Sam sobie odpowiedziałeś
-Dobra, wyluzuj
-To ty mi daj spokój, panie Silver.
-  No dobrze już, dawaj wchodzimy przez te drzwi!
-Gościu, ja nie wiem, czy to są zwykle drzwi, coś mi tu śmierdzi...
-No bo od lat tu nikt nie wchodzi
-Nie w tym sensie, że z tymi drzwiami coś nie tak chyba
-Dopiero teraz to zauważyłaś? Haha
-No nie...
-Coś musimy zrobić, sluchaj mamy jeszcze 4 godziny! - złapał ją za ramię - chodźmy do mnie, obmyślimy plan i zrobimy to jutro, może być?
-Świetny plan!
Wyszli, najszybciej jak się da i udali się w stronę domu Colina

Mieszkał w bloku na czwartym piętrze. Colin otworzył drzwi i zaprosił ją do swojego pokoju.
I zaczęli obmyślać plan życia.

Drzwi do nikądNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ