Rozdział 15- Muchomor

23 3 1
                                    

-Wstawaj, Colinie! - zaczął krzyczeć Fluff. - To dziś!
-Wiem... Zjemy coś?
-Jasne - obrócił się w stronę kuchni - To co wczoraj?
-Zawsze - uśmiechnął się.
Zeszli na dół, zjedli posiłek i musieli powoli wychodzić.
-Najedzony? - spojrzał na Colina.
-No, tak, tak...
-Dobra, chodźmy lepiej to tej twojej Laili, bo coś czuję, że ty i ona jesteście jak Romeo i Julia, dosłownie.
-Kiedyś tak się stanie, ale zawsze będziemy Laila Crystal i Colin Silver.
-No, a jak, dobra, ruszajmy!
-Laila, bądź dzielna!
-Pierwsze na mapie są góry - wskazał na górę - Kierunek góra rodzeństwa!
- W drogę! - krzyknęli.
Do góry rodzeństwa szło się około pół godziny z domu elfa.
-Słuchaj Fluff, z Lailą odkryliśmy, że tu jest na odwrót - zaczął - miękkie to twarde, zimmne to ciepłe. Ale teraz tego nie ma. Jak to?
-Tak, to prawda, tylko mieszkańcy są uodpornieni na to, więc jak ty jesteś ze mną to też tego nie masz.
-Dziwne, ale rozumiem.
Szli, szli i doszli na miejsce.
-To tu - wskazał - nie musimy wejść na szyt, tylko do tego miejsca gdzie są bliźniaczki Sasa.
-Co?
- To są najgroźniejsze bliźniaczki w całym królestwie - złapał go za ramię - Udawają biedne, ale są bardzo bogate i jak je znam będę coś chciały, tylko pod żadnym pozorem nie dawaj im złotej monety!
-Ja zostanę tu, idź sam! - dodał.
- No dobra...
Colin poszedł, zobaczył chatkę i zapukał w okienko.
-Dzień dobry - szukał bliźniaczek wzrokiem - Czy mogę dostać pieczątkę?
-Witaj - pisnęła jedna - Gdzie mieszkasz? Nie kojarzę Cię tu.
- Mieszkam w muchomorze.
- Mhm - zaczęła druga - w porządku damy Ci tę pieczątkę, pod jednym warunkiem.
-Jakim? - powiedział przerażony.
- Musisz dać nam złotą monetę.
- Nie mam - zajrzał do kieszeni - mam tylko srebrną.
- Daj!
- Najpierw stempel!
- No dobrze, masz.
Colin rzucił do nich monetę i uciekł.
-Udało się! Mam stempel.
- Dobra robota!
- Jaka góra następna?
- Góra pięćdziesiąt sześć
- Tak się nazywa? Skąd ta nazwa?
- Tyle lat przeżyła Zazna...
- Tym razem ty pójdziesz do chatki.
- Dobrze.
Tym razem na Fluffa w domku czekał trol.
-Czołem! - krzyknął Fluff.
- Witaj! Jak my dawno się nie widzieliśmy!
-No, jak standardzik po stempelek przybyłem - uśmiechnął się.
- Czyli standard haha! - zaczął się śmiać - proszę bardzo i nadal czekam na nasze wspólne wyjście do teatru smoków.
-Doczekasz się, pa!
-Bywaj przyjacielu!
Zbiegł z góry do Colina pokazując mu, że zostały już cztery góry.
- Cel : góra jedzenia.
- Jejku, co za nazwy, i kto siedzi w domku?
- Alex Jones to chłop, który kocha jeść.
-Teraz moja kolej? - odparł Colin.
-A jak!
- Będzie coś chciał oddemnie?
-Najwyżej będziesz musiał coś zjeść
- A to luz.
- Idź już!
U poszedł jak za pierwszym razem zapukał i zobaczył otyłego mężczyznę z hamburgerem.
- Dzień dobry - zaczął - czy mogę prosić o stempel?
-Najpierw zjedz tego muchomora!
Gdy go ujrzał aż nie mógł uwierzyć.
Ale dał mu dwu metrowego muchomora. Chłopak wiedział, że są trujące, ale musiał to zrobić, dla Laili...
- Dawaj!
Skosztował, sam był zdziwiony, bo smakował, jak frytki z maka, a on kochał ich frytki. W mgnieniu oka zjadł, ani się obejrzał. Dostał stempel i ruszyli z elfem na górę czystości.
-To tu - wskazał Fluf - Idę.
-Czekam na Ciebie.
Podszedł do chatki i zobaczył Petera Cleana czyli osobę, która w ich świecie ma obsesję na punkcie czystości.
-Siemasz Peter!
-Najpierw dezynfekcja!
- No już, dobra!
-Masz stempel i idź już!
-Pa!
Zszedł do Colina. Chłopak był wyraźnie na niego wkurzony, że on ma same proste osoby, a sam musi
"walczyć o życie".
Przedostatnia góra. Góra pieniędzy.
-No to mi się podoba!
- Uważaj! Osoba, która tam siedzi nie da Ci ani grosza, a sama będzie chciała od ciebie fortunę, nie daj się!
-Rozumiem.
Podszedł i zaczął prosić ją o stempel, a ona :
-Nic za darmo, kochaniutki!
- Ile?
- Tysiąc Druzów.
-Co? Nie mam tyle!
- No dobra, sto!
- Mogę dać dziesięć!
- Daj, ale masz u mnie dług, pamiętaj!
Colin uciekł szybko od niej i zaczął krzyczeć :
-NARESZCIE! OSTATNIA GÓRA! ZWYCIĘSTWO!
-Już dobrze...
- Ha! Teraz twoja kolej!
- Góra kryształów!
- No to idź już!
Gdy poszedł odrazu zrobiło mu się przykro, bo pomyślał o jego ukochanym kryształku czyli Laili...
Po dziesięciu minutach wrócił z kompletem stempli gór.
-Czas na łąki! - krzyknęli wspólnie.

Drzwi do nikądWhere stories live. Discover now