《13》

1 0 0
                                    

Wracam do swojej komnaty i przechodzę obok gabinetu króla gdy zauważam, że ma lekko uchylone drzwi i o czymś rozmawia. Mimo że nie powinnam podsłuchiwać i tak nie wypada to coś mnie kusi. Na dodatek nie ma tu straży co jest trochę niepokojące. Podchodzę po cichu bliżej i zaczynam podsłuchiwać.

- Wasza Królewska Mość proszę wybaczyć moją śmiałość, ale myślę, że to nie jest dobrym pomysłem tak zastraszać lady Noemi jeśli dowie się kim tak naprawdę jest i czym włada może mieć to katastrofalne skutki - oddzywa się hrabia Austin ojciec Dylana.

- Ale się nie dowie wystarczy przypilnować tylko by znała swoje miejsce i kogoś to będzie miał cały czas na nią oko. A poza tym nie ma szans się dowiedzieć niemalże nikt nie pamięta co się wydarzyło wieki temu. W książkach też nic nie znajdzie już się tym zająłem - odpowiada król, bez wątpienia mówią o mnie, ale co mogą mieć na myśli, że nie mogę o czymś wiedzieć? Czy może chodzić o tą dziewczynę co niegdyś również władała żywiołem ziemi jak ja teraz? Jeśli o niej mam nie wiedzieć to trochę za późno się zorientowali. - Możesz odejść - gdy słyszę polecenie króla, że hrabia Austin ma odejść ruszam się by mnie nie zauważyli. Skręcam w prawo korytarz i zaczęłam iść do swojej komnaty. Dokońca nie bardzo wiem o czym mówili, ale nie podoba mi się to. Muszę się dowiedzieć o co chodzi, ale dyskretnie by się nie skapneli, że wiem o czym nie powinnam. I będę musiała być jeszcze bardziej czujna. To wiem na pewno.

♠︎♤♠︎♤♠︎

Służąca pomaga mi z włosami robiąc ostatnie poprawki przy mojej fryzurze. Kiedy kończy kłania się nisko i wychodzi w milczeniu z komnaty zostawiając mnie samą. Spoglądam w lustro i się sobie przypatruję. Mam na sobie długą w kolorze szafirowym rozkloszowaną z trzech warstw sukienkę z długim rękawem aż do nadgarstków. W moje brązowe do łopatek włosy, które zostały ułożone w dolnego koka została wpleciona szafirowa wstążka. Na mojej twarzy znajduje się mocny makijaż: granatowy cień do powiek, brwi mocno pogrubione, rzęsy pomalowano tuszem, chyba z tona na twarzy podkładu i pudru żeby zamaskować wszystkie moje niedoskonałości oraz czerwona szminka na ustach. W uszach mam srebne perłowe kolczyki zaś na nogach znajdują się strasznie niewygodne czarne szpilki. Nienawidzę szpilek ktoś kto je wymyślił musiał być okrutny.

Biorę wdech najchętniej nieszłam bym na dzisiejszy bal mam jakoś złe co do niego uczucia albo może jestem przewrażliwiona? Być może.

Nagle rozchodzi się pukanie do drzwi, a ja odruchowo zaczynam odrazu sztywnieć. Biorę oddech na uspokojenie i przywołuje na twarz maskę uśmiechu i spokoju. Wstaje żeby podejść do drzwi i je otworzyć. Zapewne jest to Dylan, gdyż uprzedzał wcześniej, że przyjdzie po mnie by razem udać się na bal. Mówiłam już, że go nie znoszę? Nie? To teraz mówię. Spokojnie oddychaj. Nie możesz wyprowadzić się z równowagi. Musisz grać. Powtarzam sobie jak mantrę by nie zapomnieć swojej roli, którą jak najbardziej staram się przekonująco odgrywać.

Otwieram drzwi i nie myliłam się. Przede mną stoi Dylan. Czarne włosy ma starannie ułożone zaczesane do tyłu i jest ubrany w szafirowy smoking pod którym ma białą koszulę. Co za ironia losu, że mam na sobie w tym samym kolorze sukienkę. Spodnie również są w kolorze co smoking i tak samo długie buty przed kolano. I jeszcze ma na szyi czarną muchę.

- Wyglądasz pięknie - mówi na wstępie, a ja przez grzeczność, której zostałam nauczona dziękuję.

- Dziękuję. Ty też niczego sobie - odpowiadam i uśmiecham się lekko. Chłopak oferuje mi swoje ramię, a ja je przyjmuję. Trzymam go pod ramię i wychodzimy z mojej komnaty.

Wchodzimy do sali bankietowej, która została urządzona głównie fiolecie i błękicie. Ściany, kolumny czy też podłoga są w kolorze beżu. Zasłony zaś są fioletowe, a żyrandole zwisające z sufitu są duże i białe. Okna również są ogromne w dzień przez nie wpada sporo światła, ale teraz jest wieczór i zamiast dziennego światła jest księżycowe światło. Choć one i tak nie wiele daje ginąc wśród tych wszystkich blasków żyrandoli i świec. Mimo to muszę przyznać niebo dzisiejszego wieczoru jest wyjątkowo piękne. Obrusy na stołach są białe, a w fioletowych wazonach zostały umieszczone czerwone róże.

Podchodzimy z Dylanem do króla i królowej tak jak wypada idziemy się skłonić żeby pozdrowić z należytym szacunkiem władców. Choć to nie właściwe mam trochę żalu do Elizabeth, że ani razu nie stanęła po mojej stronie tylko milczała i nie tylko w moim przypadku milczała kiedy krzywda się dzieje innym ludziom również siedzi cicho nawet nie próbuje kiwnąć palcem. Odkąd została królową powinna razem z swoim królem sprawować rządy, a tym czasem pozwala by on robił to za nich oboje. Choć kim ja jestem by na ten temat się wypowiadać?

Odchodzimy od władców i zostaję przez Dylana poproszona do pierwszego tańca. Zgadzam się i pozwolam się poprowadzić na parkiet choć nie bardzo jestem z tego powodu zadowola przez tyle lat przywykłam stać na poboczu i przyglądać się tańczącym. Kiedy z nim tańczę czuję na sobie nie przyjemne spojrzenia ludzi pełne pogardy, ale też takie, które pilnują chcąc mieć pewność, że zachowuję się tak jak oczekują. Muzyka gra, a tańczący się wymieniają minęła zaledwie godzina, a ja już mam ochotę wrócić do pokoju i pójść spać. Mija następna godzina, a potem kolejna strasznie ten czas się dłuży. Nagle muzyka przestaje grać. O co chodzi? Przecież na balach muzyka gra bez przerwy nie przypominam sobie, że kiedykolwiek przestali grać myzykanci. Spoglądam na Dylana, który wygląda na zachwyconego chwyta za moje dłonie chowając w swoich i klęka przede mną na jedno kolano. Nie, nie, nie, nie to nie może być to o czym myślę. Błagam niech to będzie tylko sen.

- Noemi - zaczyna mówić Dylan wszyscy stoją i z zaciekawieniem się nam przypatrują - Znamy się już trochę czasu może trochę za krótko, ale chcę żebyś wiedziała, że zakochałem się w tobie bez pamięci już od pierwszego wejrzenia. Wiem, że w głębi duszy czujesz to samo - Pff co on niby może wiedzieć o mojej duszy i co niby czuję? Nie wie nic jednak nie wolno mi tego powiedzieć na głos. On naprawdę musi być tępy skoro uważa, że jestem w nim zakochana. - Jesteś tą z którą chcę spędzić resztę swojego życia - Ale ja nie chcę. Pomyślałeś może o tym kretynie? - więc czy uczynisz mi ten zasztyt i wyjdziesz za mnie?

Jestem szczerze zdumiona napewno szok i niedowierzanie jest wyraźnie widać na mojej twarzy. Korzystam z okazji i kątem oka spoglądam na ludzi, którzy również są tak samo zaskoczeni jak ja. Spoglądam na króla on z nielicznych nie jest zdziwiony w ogóle ma kamienną twarz. Nagle do mnie dociera, że on musiał wiedzieć o dzisiejszych oświadczynach może to była nawet jego propozycja by Dylan mi się oświadczył na tym balu. Napewno król Eric musiał mieć z tym coś wspólnego i maczać w tym palce. Teraz zaczynam rozumieć co to ma wszystko znaczyć i co chce mi przesto przekazać. To jest sprawdzian, który ma na celu sprawdzić jak bardzo jestem mu posłuszna czy powiem ''nie'' jeśli nie spodoba mi się przymusowe wyjście za mąż za kogoś kogo nie znoszę, sprawdzeniu jak daleko sięgają moje granice by się sprzeciwić. Ale przede wszystkim ma na celu pokazanie mi, że jestem bezsilna i nie mam szans z takimi wpływowymi jak oni ludźmi, którzy sprawują władzę jeśli zacznę powodować kłopoty sprzeciwiając się zawsze znajdą sposób by mnie uciszyć.

Wszyscy zebrani patrzą na mnie wyczekująco niecierpliwiąc się jakiej udzielę odpowiedzi. W swojej głowie słyszę krzyk, który raz za razem powtarza mi słowo nie jak jakąś mantrę. Powiedz nie, nie pozwalaj sobie na coś takiego. Spoglądam jeszcze raz na króla, który wyraźnie daje mi do zrozumienia - sprzeciw mi się, a pożałujesz. Oddycham i biorę się w garść choć tak bardzo pragnę wypowiedzieć nie wbrew sobie mówię co innego.

- Tak... wyjdę za ciebie - mówię choć tak bardzo pragnę wypowiedzieć nie. Dylan wsuwa na mój palec pierścionek zaręczynowy i wstaje. Chłopak całuje mnie w rękę na której został założony pierścionek. Potem przyjmujemy gratuluję pierwsi składają władcy, którzy mają pierwszeństwo. Kiedy spoglądam na króla niemalże widzę jak samym spojrzeniem posyła mi wiadomość nie otwierając ust. Aż słyszę w swoim umyśle jego słowa - Prawidłowa odpowiedź, grzeczna dziewczynka.

Nadzieja na lepsze jutro Où les histoires vivent. Découvrez maintenant