24. Dotyk

449 34 5
                                    

Hope

Świadomość tego, że na tym świecie istnieje osoba, do której odczuwamy coś wyjątkowo szczególnego, sprawia, że czuję się bezpieczna.
Szczególnie gdy ta osoba wie o nas zarówno dobre rzeczy, jak i te złe.
Szczególnie gdy jest nim wysoki brunet o jasnym spojrzeniu, które sprawia, że jestem spokojna, ponieważ on tu jest.

- Co tutaj robisz?- Szeroki uśmiech wkradł się na moje usta, gdy tylko dostrzegłam postać ciemnowłosego chłopaka w progu piekarni Wellsa. Rzuciłam pojedyncze spojrzenie za siebie, upewniając się, że jesteśmy sami.

-Przyszedłem do pewnej brunetki, średniego wzrostu i o pięknych brązowych oczach.- Wzruszył ramieniem, nie skrywając entuzjazmu w swoich jasnych tęczówkach. 

- Ta pewna brunetka- Przewróciłam na moment spojrzeniem, starając się nie zaśmiać.- Właśnie pracuje.

 Ponownie poświęciłam swoją uwagę tacce wypełnionej wypiekami, które właśnie miały trafić na wystawkę. Kątem oka dostrzegłam, że Asher oparł się o ladę, przy której znajduje się kasa, podczas gdy jego spojrzenie uważnie śledziło każdy wykonany przeze mnie ruch. Czułam to.
Przygryzłam dolną wargę, tłumiąc uśmiech, który pchał się na moje usta. 

- Zrób sobie zdjęcie, jeśli chcesz się tak na mnie gapić.- Rzuciłam, nie zerkając w jego kierunku. Chłopak cicho prychnął pod nosem na moje słowa.

- A uwierz, że zaraz je zrobię.

Gdy tylko wszystkie wypieki znalazły się na złotych tackach, gotowych do wystawienia, chwyciłam jedną z nich. Na mojej drodze stanął jednak brunet, który z góry przypatrywał mi się z uśmiechem. Ponownie spojrzałam na drzwi prowadzące na zaplecze.

- Asher, weź, jeszcze nie mówiłam Rain o no wiesz...- Popatrzyłam na niego z pewną sugestią.

- O czym Hope?- Spytał, choć doskonale wiedział, co takiego miałam na myśli. Najzwyczajniej starał się ze mnie wyciągnąć te słowa.

- O tym, że ty czujesz coś do mnie, a ja czuję coś do ciebie.- Wyszeptałam, tak, by odbiorcą moich słów był tylko i wyłącznie stojący na mojej drodze brunet.

- Czekaj, czujesz coś do mnie?- Zmarszczył delikatnie brwi z uśmieszkiem na ustach. Kogoś wzięło tutaj na droczenie się.

- Nie czekaj, już się rozmyśliłam.- Wyminęłam chłopaka, dalej trzymając w swoich dłoniach złotą tacę. 

Momentalnie zatrzymałam się, gdy tylko chłopak złożył bez zapowiedzi muśnięcie na moim policzku, który oblał po chwili rumieniec. Powoli przeniosłam na niego spojrzenie, nie potrafiąc powstrzymać się przed uśmiechem.

- O, Asher! Słyszałam od Fina, że już wcześniej wróciłeś.- Z zaplecza zaskoczył nas głos Rain, która właśnie do nas dołączyła. Podeszła do chłopaka, zamykając go w uścisku, po czym przeniosła spojrzenie na mnie.

- Wszystko w porządku Hope? Nie chcesz się przewietrzyć albo odpocząć? Masz straszne rumieńce na policzkach.- W jej głosie dosłyszałam nutę zaniepokojenia. Po paru sekundach Asher wybuchł śmiechem, przez co sama musiałam się powstrzymać przed pójściem w jego ślady. Energicznie pokręciłam głową, ruszając w stronę wystawy. 

- Po twoim występie Ash, powiem wam coś super odjechanego.- Odpaliła po chwili Rain z zapałem.

- Już się boję.- Mruknął pod nosem Asher, po czym, obdarzając mnie ostatnim czarującym uśmiechem w jego wykonaniu, podążył za Rain, która przy okazji wykorzystała go przy wnoszeniu towaru z dostawy. 

*

 Przymknęłam na moment swoje powieki, wsłuchując się w czysty odgłos gitary, który rozbrzmiewał po całym lokalu. Już przestałam zwracać uwagę na inne rozpraszające dźwięki. Pozwalałam sobie skupić się tylko i wyłącznie na grze gitary i kojącym mnie głosie Ashera, na którego ponownie zerknęłam spod wachlarza ciemnych rzęs. 
W muzyce był on sobą. Dokładnie tak, jakby przyszedł na świat, by dawać nie tylko sobie ukojenie w grających nutach, ale, by przenosić ten spokój na innych. By ludzie mogli się, choć na moment zatrzymać, w tym pędzącym przed siebie życiu.

My HopeWhere stories live. Discover now