29. Tylko my

232 16 0
                                    

Hope

- Nie otwieraj oczu.

Cicho zaśmiałam się czując, jak dłonie bruneta przysłoniły moje oczy gdy tylko zauważył, że starałam się odkryć choć skrawek widoku, który przede mną krył. Podążałam za jego słowami, kierowałam swoje stopy tak, jak mi mówił do momentu, w którym miałam się zatrzymać. Czułam na swoim karku jego ciepły oddech, co dodatkowo sprawiło, że moje ciało pokryła gęsia skórka. Chwilę później tuż nad uchem usłyszałam cichy szept.

- Już możesz otworzyć oczy Hope.

Odkrył swoje dłonie, pozwalając mi tym samym ujrzeć zapierający dech w piesiach widok. Zaniemówiłam. Z uwagą śledziłam każdy szczegół miejsca, w którym obecnie się znajdowałam. Zrobiłam krok na przód nie potrafiąc wyrazić swojego zachwytu jedynie słowami.
Srebrzysta tafla jeziora odbijała każdy promyk słońca, które grzało tego dnia na niebie. W tle słyszałam kojący śpiew ptaków, które przesiadywały w koronach drzew. 

- Jak tu pięknie.- Posłałam Asherowi swoje spojrzenie, nim ponownie powróciłam do podziwiania rozkładającego się przed naszą dwójką widoku. 

Dopiero w tym momencie natknęłam się na niewielki namiot, znajdujący się tuż przy zaparkowanym pojeździe. Ściągnęłam delikatnie brwi, niespiesznie obracając się w kierunku bruneta, który bez moich słów postanowił mi wyjaśnić cały jego plan.

- Cóż stwierdziłem, że nie mogę wyjechać bez pokazania tobie tego miejsca.- Zaczął, kierując swoje kroki w moją stronę.- I tak się składa, że dzisiaj przypada noc spadających gwiazd, więc stwierdziłem, że moglibyśmy tutaj zostać na dłużej niż tylko te parę godzin.

Gdy tylko chłopak pokonał dzielącą nas odległość, oplotłam swoje ramiona wokół jego szyi składając pojedynczy pocałunek na jego ustach. Brunet nie oddalając się od uścisku, delikatnie się uśmiechnął.

- Jest cudownie.- Wyszeptałam, wtulając się w jego postać, by po chwili ponownie podziwiać to czarujące miejsce.

*

- Asher?- Poczułam nutę zaniepokojenia, gdy chłopak przez dłuższą chwilę nie wypływał na powierzchnię. Obróciłam się wodząc wzrokiem po idealnej tafli wody. Kolejne sekundy budziły we mnie jeszcze większy niepokój. Serce zaczynało bić jak oszalałe do momentu, w którym poczułam pod wodą jak czyjeś dłonie zetknęły się z moim ciałem. Parę sekund później brunet wynurzył się na powierzchnię sprawiając, że cały niepokój natychmiastowo zniknął.

- Wystraszyłam się!- Zawołałam, chlapiąc wodą w jego kierunku, podczas gdy chłopak najzwyczajniej zaczął się śmiać.- Już więcej tak nie rób, bo sama cię utopię.- Dołączyłam do chłopaka wybuchając po chwili śmiechem.

Musiało minąć parę długich sekund nim udało nam się ponownie wygrać z falą rozbawienia. Przez następne minuty pływaliśmy w jeziorze, delektując się promieniami słońca, śpiewem ptaków, a także swoim towarzystwem.

- To właśnie w tym miejscu się zatrzymałem.- Spojrzałam na bruneta, który śledził swoim jasnym spojrzeniem drzewa znajdujące się po drugiej stronie jeziora. Wyraźnie było widać, że zastanawiał się nad czymś a słowa, które właśnie wypowiadał były jego głośnymi myślami.- Tamtego dnia, w którym zniknąłem.- Wyjaśnił po chwili, pozwalając mi tym samym przywołać minioną sytuację a także emocje, które wtedy mi towarzyszyły. Pokonałam dzielącą nas odległość, by poczuć jego bliskość. 

- Skąd znasz to miejsce?

- Przyjeżdżałem tutaj z rodzicami i Claytonem.- Niewielki uśmiech pojawił się na jego ustach.- Może to głupio zabrzmi, ale właśnie miejsca, w których mam jakiekolwiek z nimi wspomnienia, sprawiają, że czuję jakby byli przy mnie. Jeszcze bliżej niż zazwyczaj. Wtedy czuję, że mogę z nimi porozmawiać, tak naprawdę.- Z uwagą śledziłam każdą rysę na jego twarzy, podczas gdy słowa wypływały z jego ust. Jego spojrzenie przyłapało mnie na wpatrywaniu się w niego.- Uważasz, że to wariactwo?

- Nie.- Pokręciłam głową.- Szczerze mówiąc, to uważam, że coś w tym jest.- Uśmiechnęłam się, kładąc swą dłoń na jego policzku.- Miejsca trzymają w sobie wspomnienia, dlatego być może to prawda, że tym samym zbliżają nas do tych, których aktualnie nie ma przy nas.
- Skorzystam w takim razie z okazji, mając nadzieję, że twoi rodzice razem z bratem to usłyszą i powiem, jak jestem wdzięczna za to, że cię poznałam.

- To brzmi jak początek pożegnania.- Podsumował z nutą rozczarowania.

- Powoli będziemy musieli się do tego przygotować, choć wcale nie chcę, aby ten moment nadszedł.- Odparłam, zaciskając usta w cienką linię. 

- Wiesz Hope wystarczy, że powiesz choć słowo bym został to wiedz, że zrobię to bez chwili zawahania.- Jego słowa wzbudziły podupadłą nadzieję, która na nowo starała się wziąć górę nade mną. Mogłam to zrobić i byłam tego doskonale świadoma. Jednak bywają momenty, w których nie serce a rozum powinien zadecydować. 

*

- Chyba jedną widziałam.

Nasze spojrzenia utkwione były na niebie, podczas gdy nasze postacie leżały wtulone do siebie pod ciepłym kocem. Ciche strzelanie płomieni ogniska przyjemnie wpasowywało się w wieczorny klimat, jednocześnie otulając nas dodatkowym ciepłem. 
Nieopodal leżała gitara, na której Asher zagrał dla mnie nowy kawałek.
Ten wieczór był idealny. 

- I pomyśleć, że przy równie gwieździstym niebie poznaliśmy się równe pół roku temu.

Musiała minąć nieco dłuższa chwila nim przyszło mi się zorientować, że dzisiejsza data rzeczywiście na to wskazywała.

- Cóż, wtedy nie podziwiałeś gwiazd.- Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie, choć chłopak nie mógł tego zobaczyć.- Spałeś z czapką z daszkiem na twarzy, nie pamiętasz?

- Jedyne co pamiętam z tamtej nocy to ładną dziewczynę z dworca autobusowego.

Oboje uśmiechnęliśmy się w tym samym czasie. Gdybym tylko wiedziała, że to właśnie tamtej nocy będzie mi dane nie tylko zostawić za sobą część swojego życia, ale i poznać jego nową część... Właśnie to jest ekscytujące w życiu. Nie wiemy czym ono zdoła nas zaskoczyć, o czym przekonałam się w ostatnich miesiącach. 

- Szybko, pomyśl życzenie!- Wypowiedziałam te słowa, obserwując szybki przebłysk na niebie. Poczułam jak klatka piersiowa chłopaka przyjemnie zawibrowała od jego cichego śmiechu.- Co to było za życzenie?- Zapytałam, podnosząc się do pozycji siedzącej, aby móc spojrzeć na bruneta. 

- Żebyśmy zawsze odnaleźli do siebie drogę.

Bez słowa zbliżyłam się do niego składając pocałunek na ustach. Chłopak odwzajemnił moje posunięcie, przyciągając mnie jeszcze bliżej jego ciała. Już teraz nie dzieliła nas żadna odległość. Tylko nasza dwójka pośrodku spokojnego lasu, podczas gdy nad naszymi postaciami spadały gwiazdy.

- Będę do ciebie dzwonił Hope.- Wtrącił między pocałunkiem.- Codziennie. 

- Asher.- Przerwałam mu, na moment oddalając się od jego postaci. Spojrzałam w jasnoniebieskie tęczówki, które stanowiły moje odbicie, ponieważ podobnie jak moje były przepełnione głębokim uczuciem.- Choć na moment nie chcę myśleć o tym, co nas czeka. Zostańmy przy tym, co jest tu i teraz.

W odpowiedzi otrzymałam uśmiech, z którym chłopak powrócił do dalszych pocałunków. 
W tym momencie pragnęliśmy zapomnieć o tym, że już za dwa dni życie naszej dwójki się zmieni. Jedyne czego tak naprawdę w tym momencie pragnęliśmy - to siebie.
Teraz liczyliśmy się tylko my.
Hope i Asher.
Jego ładna dziewczyna z dworca autobusowego i mój chłopak z niedorzeczną czapką z daszkiem.

M.

My HopeWhere stories live. Discover now