9. Deszcz w Kalifornii

4.7K 232 191
                                    

Pierwszy raz od dawna dobrze spałam. Na tyle dobrze, że wstałam przed budzikiem, zrobiłam śniadanie i wzięłam prysznic. Nawet założyłam ulubiony czarny top i kremowe spodnie.

Wczorajsza rozmowa z Aidenem coś mi uświadomiła. Zdziwiłam się jak dobrze się nam rozmawiało. Było miło.

Może te dwa miesiące nie będą aż takie złe?

Nawet Melissa wróciła wczoraj w dobrym humorze. Nie usłyszałam od niej słowa, że razem z Aidenem zniknęliśmy na tak długo.

Gdy ja ubierałam w podskokach czarne trampki prawie łamiąc sobie przy tym obie ręce, mama pewnie przewracała się na drugi bok.

Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz a w tym samym momencie na podjazd wjechał czarny Chevrolet.

Rzuciłam sportową torbę na tylne siedzenie i ułożyłam się na fotelu.

-Hej - uśmiechnęłam się do niego miło po czym zapięłam pas.

-Cześć - burknął ciszej nawet na mnie nie patrząc.

Wyglądał inaczej. Jego cera była bledsza a oczy bardziej podkrążone. Jego włosy, które wczoraj były idealnie ułożone, dzisiaj opanował nieład. Przez mocno zaciśniętą pięść jego żyły były uwydatnione a knykcie stały się białe.

Ton jego głosu również był inny. Jakby osoba obok której właśnie siedziałam nie była tą samą z którą rozmawiałam wczoraj w altanie.

-Wszystko w porządku? - zapytałam zdziwiona zmianą jego zachowania.

Chłopak jakby jeszcze bardziej się zdenerwował, przez co zaczął obracać język w buzi.

-A ty co kurwa, w terapeutkę się bawisz? - warknął w moim kierunku. Zmrużył oczy i przechylił głowę pytająco.

Po Aidenie Woodzie z wczoraj nie było śladu. Wróciły mu ustawienia fabryczne.

Co ja mu matkę zabiłam?

Z resztą, dlaczego ja się dziwię. Aiden zawsze taki był. Wczoraj dałam się nabrać na jakiś nieśmieszny żart.

Chłopak z piskiem opon ruszył, wbijając mnie w fotel.

Wyprzedził pierwszy samochód, drugi i trzeci. Właśnie zabierał się do wyprzedzania czwartego gdy zza zakrętu wyjechała ciężarówka, jadąca prosto na nas. Brunet przyhamował i schował się po czym ponownie przyspieszył.

-Co ty myślisz że występujesz w Tokio drift?! Zwolnij kurwa bo nas pozabijasz! - wykrzyczałam do bruneta, lecz ten nijak nie zareagował.

-Myślałem, że grzeczne dziewczynki nie przeklinają -zakpił, ponownie zmieniając pas

-Potrafię przeklnąć cię w czterech językach więc lepiej uważaj - zacisnęłam powieki i złapałam się uchwytu przy drzwiach gdy Aiden gwałtownie skręcił a moim ciałem szarpnęło w lewą stronę.

Gdybym nie miała zapiętych pasów, pewnie wyleciałbym przez przednią szybę. Samochód zatrzymał się przez co pas nieprzyjemnie wbijał mi się w żebra.

Otworzyłam najpierw jedno okno, później drugie.

-Przeżyliśmy? - zapytałam, kątem oka widząc jak brunet przewraca oczami i wysiada z samochodu. Odwróciłam się po torbę leżącą za mną, gdy drzwi od strony pasażera otworzyły się. Aiden oparł jedną rękę odach a drugą zabrał torbę z moich kolan, przerzucając sobie przez ramię. Wysiadłam zdziwiona patrząc na chłopaka, którego wzrok chciał skierować mnie na jego dłoń. Jego rozszerzone, napięte palce czekały, aż splotę je ze swoimi.

Divine Destiny // ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now