13. Diabeł nie lubi spowiedzi

4.2K 209 129
                                    

POV: Aiden

Podobno jeśli chcesz się całkowicie oczyścić z grzechów musisz spełnić kilka warunków.

Pierwszym jest rachunek sumienia. Długo zastanawiałem się dlaczego robiłem to wszystko. Za każdym razem zrzucałem winę na innych. Zarzucałem im to co powinienem zarzucić sobie, bo tylko ja jestem odpowiedzialny za wybory których dokonałem.

Drugim jest żal za grzechy. Żałowałem, każdego dnia. Żałowałem, bo wiedziałem jakie to wszystko mogło być teraz proste. Ale to mnie ukształtowało i doprowadziło do miejsca w którym właśnie się znajduję.

Warunkiem trzecim było mocne postanowienie poprawy. Skończyłem z tym. Pozbyłem się szkodnika, który wyniszczał mnie od środka.

Mnie i innych ...

Wyznanie grzechów i zadośćuczynienie. Bez nich nie ma rozgrzeszenia. Ale jak mam jej to wszystko powiedzieć, jeśli okłamuję ją od początku? Jak naprawić cierpienie i zrekompensować wyrządzone szkody?

Do tej pory egzystowałem z myślą, że jestem już stracony. Wszystko zmieniło się w dniu w którym ją zobaczyłem. Jakby, ktoś na górze chciał mi dać ostatnią szansę.

A ja tak bardzo chciałem z niej skorzystać.

Siedziałem właśnie w miejscu, które kiedyś było dla mnie ucieczką. Jeszcze niedawno wiedziały o tym miejscu tylko dwie osoby - ja i mój starszy brat. Teraz czekałem tu na dziewczynę, która właśnie parkowała białe bmw przy moim samochodzie. Miała na sobie szare dresy, powycierane trampki i włosy zebrane w niedbały kok.

Lubiłem ją taką. Taką niepozorną.

Usiadła na huśtawce, tak jak ostatnio. Machała nogami nad ziemią jak małe dziecko.

Taka nieświadoma.

-Muszę ci coś...-zaczęliśmy w tym samym momencie, lecz pozwoliłem jej mówić pierwszej.

Tchórz

-Myślałam o naszej ostatniej nocy - powiedziała nieśmiało, zadzierając głowę ku niebu.

Ona ciągle patrzy w gwiazdy

-Bardzo dużo myślałam o tamtej nocy - powtórzyła zdenerwowana.

-Żałujesz? - zapytałem ciszej obawiając się odpowiedzi. Brunetka pokręciła głową w zaprzeczeniu i lekko się uśmiechnęła przez co mi ulżyło.

-A ty? - zapytała przenosząc na mnie blask niebieskich tęczówek. Widziałem w nich niepewność. Też obawiała się odpowiedzi. Również pokręciłem głową na co jej oczy rozbłysły na sekundę.

Normalnie nikt by tego nie zauważył, lecz ja przez lata uczyłem się zwracać uwagę na każdy, chociażby najmniejszy szczegół.

Ona była pełna szczegółów.

-Tamtego wieczora powiedziałeś... że lubisz być blisko mnie i nie chcesz żeby ktoś inny był przy mnie - mówiła cicho pocierając dłonie ze zdenerwowania - Ja wiem, że my udajemy i to wszystko jest fikcją ale...

-Każde wypowiedziane przeze mnie słowo było prawdą- przerwałem jej - Cassie, to wszystko... my...ja...

Po prostu jej to powiedz

Chciałem się odezwać. Powiedzieć prawdę. Wyznać grzechy.

Niebiesko czerwone światła zaczęły razić moje oczy. Na dźwięk krótkiego sygnału radiowozu Cassie odwróciła się i zasłoniła dłonią oczy. Dwóch funkcjonariuszy podeszło to nas, świecąc latarkami prosto w twarz. Spojrzałem na starszego z mężczyzn. Moje wnętrzności zagotowały się na widok szeryfa Caldwella.

Divine Destiny // ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now