18. Do zobaczenia w Nowym Jorku

4.5K 157 96
                                    

*

Wierzyłam, że to wszystko miało jakiś sens. Łudziłam się, że zostałeś mi zesłany, aby złapać moją dłoń i wyciągnąć z ciemności. Ty też tego potrzebowałeś. Ocalenia.

Tonąłeś a ja wskoczyłam za tobą w otchłań pomimo obaw. Pociągnąłeś mnie na dno i sam wypłynąłeś na powierzchnię, nie pozostawiając żadnych śladów. Jakbym nie istniała. Bo prawda była taka, że mnie już nie było...

Przepadłam...dla ciebie...przez ciebie...

*

Czarny chevrolet minął właśnie bramę prowadzącą do posiadłości Harrisów. Całą trójką próbowaliśmy wyciągnąć Milesa z samochodu, który w żaden sposób nam tego nie ułatwiał. Aiden, który kilkukrotnie oberwał już w twarz od Harrisa, wkurzony szarpnął za jego ręce przez co mój przyjaciel dosłownie wypadł z samochodu. Wood znowu chwycił jego rękę i przerzucił ciężar jego ciała na plecy. Idealnie świecące i zapewne drogie buty Milesa sunęły po ziemi więc Liv chwyciła jego kostki i uniosła do góry. We dwójkę nieśli chłopaka jakby właśnie wrócił z wojny. Jednym sprawnym ruchem rzucili jego śpiące ciało na łóżko.

-Będzie żył - powiedziała zdyszanym głosem Liv i machnęła ręką.

-Już niedługo - warknął Aiden, patrząc na obślinioną przez chłopaka koszulę.

Złapałam jego sztywną dłoń i pociągnęłam w kierunku wyjścia z sypialni. Wyszliśmy na oświetlony podjazd. Spojrzałam w górę i jak prawie każdej nocy ujrzałam tysiące gwiazd. Tak pięknie rozświetlały kalifornijskie niebo.

-To jak, do mnie? Czy do ciebie? - zapytał chłopak przytulając mnie od tyłu. Spojrzałam na niego przez ramię i uśmiechnęłam się.

Chwile później byliśmy już w drodze do mojego domu. Na podjeździe, wyciągnęłam klucze z torebki. W całym domu nie świeciła się ani jedna lampka. Na dźwięk przekręcanego klucza, Yoda zaszczekał kilka razy i przywitał na merdającym ogonem.

- Twojej mamy nie ma? - zapytał

-Nie, pewnie musiała zostać w pracy. Czasami mam wrażenie, że ona mieszka w szpitalu a tutaj tylko przyjeżdża się przebrać - rzuciłam kluczę i torebkę na kuchenny blat po czym chwyciłam z szafki dwie szklanki i wypełniłam je wodą. Jedną z nich podałam Aidenowi a drugą sama opróżniłam w kilka sekund.

Wypity alkohol i zmęczenie dawało już o sobie znak. Odstawiłam szklanki do zlewu a w tym czasie Aiden wziął Yodę na ręce i drapał go za uchem. Do tej pory nie wiem, jakim cudem tak szybko zdobył jego zaufanie.

W sypialni, zabrałam pierwszą lepszą gumkę z biurka i zebrałam włosy w wysokiego kucyka. W odbiciu lustra dostrzegłam chłopaka, który zaglądał do błękitnego pudełka.

-To prezent od mamy - powiedziałam wciąż wpatrując się w odbicie.

-A ja narzekałem na spinki do koszuli - zażartował, przyglądając się stetoskopowi.

-Zawsze mogłeś dostać kodeks karny - powiedziałam i zabrałam stetoskop odkładając go do pudełka.

-Dlaczego jej nie powiesz? - zapytał Aiden za moimi plecami.

-O czym?

-Dobrze wiesz o czym. Nie chcesz tego. To jej marzenie nie twoje. Dlaczego nie aplikujesz na Juilliard? To już ostatnie terminy.

Westchnęłam przymykając oczy, czując jak znów mój prywatny ciężar wali mi się na plecy.

- Nie chcę teraz o tym rozmawiać - zabrałam luźną koszulkę z szafy i zniknęłam za drzwiami łazienki. Oparłam się o umywalkę i spojrzałam w lustro. Zmyłam makijaż -a raczej to co po nim zostało - następnie wzięłam szybki prysznic.

Divine Destiny // ZAKOŃCZONE Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon