17. Niespodziewane zakończenie urodzin

5.1K 178 158
                                    

Bliskość zaufanej osoby sprawia, że czujesz się bezpiecznie. Jest ci tak dobrze, że nie zwracasz uwagi jak spokojnie bije twoje serce, jak unormowany jest oddech. Jesteś szczęśliwy i wolny od obaw.

Gdy czułam jego ciało za plecami, a moja głowa wydawała się za ciężka, aby oderwać ją od ramienia chłopaka, zdałam sobie sprawę, że to on daje mi szczęście. Paradoksalnie to właśnie chłopak, który kiedyś był dilerem, teraz stał się moim narkotykiem.

Rozpływałam się przez jego ciepły oddech kotłujący się w zagłębiu mojej szyi.

Właśnie tego potrzebowałam - ciepła, bliskości i bezpieczeństwa.

Po kilku godzinach, gdy chłód otulał moje ciało, obudziłam się czując zdezorientowanie. Moja dłoń zaczęła błądzić po drugiej stronie łóżka, która była pusta. Usiadłam przytrzymując kołdrę przy nagich piersiach, rozglądnęłam się po pokoju Wooda. Sięgnęłam po duży biały t-shirt leżący przy łóżku i założyłam go. Przeczesałam włosy palcami i przyciągnęłam kołnierzyk koszulki bliżej twarzy, wdychając jej zapach.

W tym samym momencie drzwi prowadzące do sypialni zaczęły się otwierać. Aiden otworzył je łokciem i pchnął ramieniem dbając przy tym aby nic nie przewróciło się na tacy którą trzymał. Moja uwaga skupiona była jednak na jego umięśnionych ramionach i wyrzeźbionym brzuchu na widok którego dostawałam skurczy w podbrzuszu. Jedyną częścią jego ubioru były czarne spodenki. Był tak cholernie przystojny.

-Już wstałaś? - zapytał Aiden zamykając drzwi nogą. Ułożył drewnianą tacę między moimi nogami i usiadł na brzegu łóżka - Zrobiłem śniadanie. To znaczy, Linda zrobiła ale ja wszystko nałożyłem i przyniosłem - wskazywał palcem na poszczególne rzeczy a ja uśmiechałam się gdy wybierał najładniejszą truskawkę.

-Dziękuję, nigdy wcześniej nie dostałam śniadania do łóżka - pocałowałam go delikatnie.

-Ja jeszcze nigdy nie przynosiłem nikomu śniadania do łóżka, więc oboje mamy pierwszy raz za sobą - zaśmiałam się gdy chłopak łobuzersko zamrugał jednym okiem.

*

Po zjedzeniu śniadania, gorącej kąpieli i kilku... innych rzeczach, pojechaliśmy do mnie. Musiałam się przebrać, bo podobno czekała na mnie jeszcze jedna niespodzianka. Mój detektywistyczny zmysł podpowiadał mi, że mogą być w to zamieszani również moi przyjaciele, bo od rana są dziwnie cicho a to raczej się nie zdarza, tym bardziej w urodziny. Już przy drzwiach przywitały mnie odgłosy stukania pazurów o parkiet. Yoda machając ogonem skakał mi przy nogach. Wzięłam go na ręce i pobiegłam do pokoju. Dostałam polecenie aby zabrać strój kąpielowy i coś luźnego. Wyciągnęłam z szuflady dwa stroje kąpielowe - jeden żółty, drugi niebieski.

-Jak myślisz, który lepszy? - odwróciłam się i zapytałam Yodę siedzącego na moim łóżku na co ten przechylił lekko głowę w prawą stronę - Niebieski? Też tak myślałam - powiedziałam, odkładając jeden strój z powrotem do szuflady.

-Ma dobry gust - stwierdził Aiden stojąc w przejściu do mojej sypialni - Z resztą ty też nie najgorszy. Szczególnie co do chłopaków - Aiden podszedł i położył dłonie na moich biodrach. Przez pośpiech musiałam się odsunąć.

-No nie wiem, znasz mojego byłego - powiedziałam wyjmując z szafy dwie sukienki, które również pokazałam Yodzie. Pies schował oczy między łapy dlatego schowałam obydwie sukienki i wyciągnęłam trzecią na widok której zaszczekał i pobiegł w kółko za swoim ogonem. Potraktuje to jako "tak".

-No tak, ale później się poprawiłaś - zaczął dumnie krzyżując ręce na piersiach i wyginając usta w cwanym uśmiechu.

-Masz na myśli Shawna? - dopytałam przez drzwi łazienki w której szybko wsunęłam bikini i luźną sukienkę w tym samym kolorze.

Divine Destiny // ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now