Rozdział IX

400 20 10
                                    


Staliśmy tak może z parę minut. Nic więcej nie powiedział. Z każdą łzą gładził mnie po ramieniu, wycierając je. Byłam mu wdzięczna. Nie chciałam pokazywać mu tej części siebie, jednak sama byłam w szoku, że byłam w stanie się przed nim otworzyć. Był przeciwieństwem mnie, pomimo tego, że żył w cieniu siostry to miał siłę walczyć o to by i on mógł błyszczeć w towarzystwie. Ja za to uważałam siebie za cień siostry, który próbował grać kogoś, kim nie jest, by być popularną.

– Jordan, kiedy wróciliśmy? – Wyszła na taras zaspana Bell, przecierając oczy, a ja odskoczyłam od chłopaka, wycierając twarz.

– Jakoś godzinę temu – odpowiedział z nutką śmiechu w głosie po zobaczeniu mojej reakcji.

– O Kayla pojechałaś z nami – zauważyła mnie, a ja się przywitałam. – Czemu jesteś u Jordana? Nie zanudził cię? – zaśmiała się, mówiąc, bym poszła do jej pokoju.

Usiadłam na jej łóżku, przyglądając się lustrze naprzeciwko mnie. Widząc swoją zapłakaną twarz, natychmiastowo próbowałam coś z tym zrobić. Moje odbicie jednak mnie jeszcze bardziej zdołowało, lecz również przypomniało ciepły dotyk Jordana.

– Nawet nie uwierzysz, co wczoraj usłyszałam – zagadała mnie Bell, siadając w fotelu przy kwiatku sięgającym prawie sufitu.

Pomimo zamiłowania Pani Alzari do zmieniania wnętrza Bell kategorycznie zakazała zmieniać swojego pokoju. Zaprojektowała go sama, przystrajając w piękne kwiaty doniczkowe, które były niczym jej pupile.

– Jakie masz ploteczki tym razem? – zapytałam, siadając po turecku.

– Wczoraj na imprezie Ethan zerwał z tą swoją Scarlet – opowiedziała, jakby to miała być co najmniej nowina stulecia.

Otworzyłam szerzej oczy zaskoczona tymi wiadomościami. Nie miało to dla mnie sensu szczególnie po wczorajszym spotkaniu z blondynką i jej uwadze o Ethanie. Zżerała mnie ciekawość, co się wydarzyło między nimi. Musiała to najwyraźniej zauważyć Bell, gdyż od razu przystąpiła do dalszego ciągu historii.

– Widziałam ich, jak się kłócili, po czym Ethan dostał od niej w twarz – zaczęła, ukazując swoją plotkarską naturę. – Mówię ci, tak mocno dostał, że aż zagłuszył na chwile muzykę.

– Najdziwniejsze jest to, że roześmiał się, co jeszcze bardziej wnerwiło Scarlet. Mówił, że ma jej dość – opowiadała dalej.

– Czyli dalej zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Chyba nigdy się mu to nie znudzi.

– Wcześniej też taki był? – zapytała zaciekawiona.

– Przed wyprowadzką był inną osobą, ale po tym, jak wrócił, wszystko się zmieniło – wyjaśniłam, przypominając sobie, jaką miłą i troskliwą osobą był wcześniej. – Teraz jest jedynie playboyem...

– Ale mega przystojnym – dodała Bell rozmarzona.

– Już nie przesadzaj – odparłam, lekko uderzając ją poduszką w twarz.

– Zaczynamy? – zapytała, chwytając inną. – Sama się o to prosiłaś – I tak jak się spodziewałam, wywołałam furię Bell.

– Stare zasady! – przypomniałam, szykując się.

Zanim się zorientowałam, dostałam poduszką w twarz. Nie chciałam dać za wygraną, więc postanowiłam wygrać rzucone już wyzwanie. Wstałyśmy z łóżka i biegając po pokoju, uderzałyśmy poduszkami, chcąc rozedrzeć jedną z nich. Zasady były proste. Osoba, której poduszka pęknie, a pierze się wysypie przegrywa. Zwycięzca wygrywał przysługę, którą można było użyć w każdej chwili. Zeszłego razu wygrała Bell, po zerwaniu z chłopakiem poprosiła mnie w środku nocy, bym przyjechała do niej z całą reklamówką lodów.

Now or Never | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now