Rozdział XXX

295 11 0
                                    


– Płyniemy jeden za drugim w dwóch kolumnach, Ethan wraz z Leah zamykają, a ja z Xenią prowadzimy – objaśnił wysoki blondyn trochę starszy ode mnie.

– Jeśli ktoś nie będzie w stanie dalej płynąć ma się skontaktować z nami poprzez radio, które daliśmy wam do kajaków. Jest wodoodporne, więc nie przejmujcie się.

– W razie wypadku lub nagłego pogorszenia się stanu uczestnika od razu proszę nas wzywać w każdy możliwy sposób. Teraz głos zabierze Ethan, który wyjaśni drugą część naszej wyprawy.

W tej samej chwili Ethan przemówił tak głośnym tonem, że ciarki przeszły po moich plecach.

– Na dzisiejszy dzień przewidujemy przepłynięcie dziesięciu kilometrów, więc śpimy na barce. Nie chcemy zbytnio was przemęczać, dlatego dzisiaj to tylko rozgrzewka jak i sprawdzenie waszych umiejętności – zaczął objaśniać przyjmując poważny ton.

– Pamiętajcie o tym, że płyniemy po drugim na świecie najbardziej zasolonym akwenie na ziemi, więc nie wolno pić tej wody. Czas na pływanie zostanie wyznaczony, gdy dopłyniemy do kąpielisk, które są do tego przeznaczone. Pamiętajcie, że średnia temperatura wody wynosi dwadzieścia sześć stopni, więc nie możecie w niej długo przebywać.

– Dodatkowo, jeśli ktoś zostanie ranny proszę by zgłosił się do naszej medyczki Leah – dodał wskazując dłonią na blondynkę uczesaną w warkocza.

– Jeśli to wszystko to serdecznie chciałabym was przywitać podczas pierwszego dnia naszego obozu. Mamy nadzieję na owocną współpracę i niesamowite wspomnienia – odrzekł blondyn o imieniu Liam.

Rzuciłam po nim wzrokiem i jedynie, co przykuło moją uwagę to jego niezapięty kapok na tle jego nagiej klatki z podkreślonym czteropakiem. Miał lekko mokrawe włosy zarzucone do tyłu oraz szarmancki uśmiech. Do jego wyglądu całkowicie nie pasowały mi jego czarne okulary, które odrywały mnie od wyobrażenia o nim jak o typowym mięśniaku lecącym na każdą wolną laskę. Gdybym miała go opisać powiedziałabym, że wydawał się być osobą, która potrafi zorganizować całe to wydarzenie jak i tym zarządzać. Wyglądał mądrze, a zarazem pociągająco — Zauważyłam nawet te puszczanie oczka Liz do niego.

Rozpoczęliśmy naszą dzisiejszą podróż. Pierwsze kajaki poszły w ruch, a my lekko unosząc się na wodzie trzymaliśmy wiosła w oczekiwaniu na naszą kolej. Płynęliśmy, jako ostatni, więc mieliśmy dość ważne zadanie. Musieliśmy dopilnować by wszyscy byli bezpieczni i nie zostawali w tyle. Najchętniej popłynęłabym z przodu, gdyż wolę dać się ponieść lekkim falą niosącym mnie naprzód niż czekać aż osoby ze słabymi mięśniami zlitują się nad innymi i ruszą z miejsca.

Byłam już całkowicie zniecierpliwiona. Od momentu wyjazdu z domu czułam, że mam za dużo energii i nie mam, gdzie jej spożytkować. Gdybym mogła wyminęłabym wszystkie te kajaki samej płynąc wokół jeziora lub chociaż wskoczyła do wody chcąc spróbować się na niej unosić. Od kiedy byłam mała czytałam o tym miejscu. Nie dość, że miało mnóstwo legend o tajemniczych stworach, to jeszcze intrygowało mnie to, że mogę się położyć na wodzie i nie utonąć. Chciałam tego spróbować, lecz uznałam, że może znajdę lepszą okazję do tego niż teraz pośród wszystkich uczestników.

Rzuciłam wzrokiem po kajakach, lecz wciąż ponad połowa nie wystartowała. Westchnęłam przechylając się do tyłu by ujrzeć chmury wędrujące nad moją głową. Miałam nadzieję, że nie będzie padać, raz już płynęłam w takich warunkach i nie chciałam tego powtarzać. Nagle wzrok zjechał mi na gęstą zieleń, a raczej korony drzew dookoła mnie. Ze wszystkich tych nerwów i pośpiechu nawet nie zauważyłam w jak pięknej okolicy się znajdowałam. Woda odbijała pobliskie pasma zieleni oraz pola będąca w żółtym kolorze. Promienie słoneczne, które dodatkowo tańczyły na tafli wydawały mi się tworzyć okręgi zapraszające do zanurkowania w nich.

Now or Never | ZAKOŃCZONEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora