Rozdział XXII

315 20 11
                                    


Otworzyłam gwałtownie oczy natychmiastowo siadając. Rozejrzałam się przerażona trzymając coś miękkiego w ręce. Leżałam w łóżku pod czarną pościelą. Puściłam z uścisku kołdrę i z pustką w głowie rozejrzałam się dookoła nie wiedząc, gdzie się znajduję.

– Obudziła się mistrzyni podrywu... – powiedział męski głos dobiegający z fotela obok mnie.

Wystraszona obecnością jeszcze kogoś szybko odwróciłam głowę. Ujrzałam Ethana, opartego o fotel ze skrzyżowanymi rękami na piersiach. Kiwał głową na boki, jak gdyby chciał mnie skarcić i dać do zrozumienia, że przesadziłam.

– Co... co tutaj robisz?! – zająknęłam się podwijając kołdrę pod samą szyję.

– Ratuję ci tyłek – westchnął skrzywiony.

– Nie rozumiem, co się stało – Miałam całkowicie pustkę w pamięci.

Skołowana spojrzałam na niego, po czym przerzuciłam wzrok na łóżko, na którym leżałam. Podniosłam brwi próbując jakoś połączyć fakty. Natychmiastowo przesunęłam delikatnie kołdrę zerkając po przyczynę, dlaczego całym ciałem czułam jej satynową powłokę.

– No to są już jakieś jaja! Czemu do cholery jestem bez ubrań?! Coś ty mi zrobił Ethan?!

– Spokojnie nawet nie tykałem. Nie ruszam desek.

– O co tutaj chodzi?! – pisnęłam drżąc.

– Już nie pamiętasz, jak chciałaś swój wczorajszy numerek? – zapytał podnosząc jedną brew.

– Chyba sobie żartujesz... – Zamurowało mnie.

– Nie. Nie sądziłem, że polecisz do pierwszego lepszego typa w klubie – prychnął odwracając wzrok urażony.

– Co cię to niby obchodzi – burknęłam przypominając sobie zarysy z poprzedniej nocy.

– Mało mnie to obchodzi, ale jak już chcesz się bawić to nie sprawiaj mi problemów. Przez ciebie niezła laska przeszła mi obok nosa.

– Lepiej dla niej – syknęłam rozglądając się za swoimi ubraniami po pokoju.

– Powiesz mi co takiego do cholery tutaj robię?! I gdzie moje ubrania? – Czułam, jak zdenerwowanie rosło w moich żyłach.

– Nie pamiętasz już swojej przygody z tym kolesiem? – zapytał zirytowany. –Widać było, że się zżyliście.

–Darrenem? Przecież wczoraj... – zaczęłam mówić aż nagle przypomniałam sobie naszą rozmowę z korytarza. Przeszły mnie ciarki. – Nie mów mi tylko, że ja i on...

– Ciesz się, że dałem mu w pysk i wziąłem cię zanim nie było za późno.

Spojrzałam tajemniczo na Ethana, który wydawał się być nieźle nabuzowany. Unikał mojego wzroku i zaciskał pięści za każdym razem, gdy się odzywał.

– Co ty sobie wyobrażasz, że bierzesz drinki od obcych facetów!?

– To nie tak... nie sądziłam, że on mógłby....

– Mówiłem ci przecież, żebyś za mną nie szła. Jak się już tak bardzo nie słuchasz, to mogłabyś, chociaż nie sprawiać mi problemów?

– Ethan... nie musisz aż tak mi dogadywać.

– A co wolałabyś może ten szybki numerek? W sumie mnóstwo było tam osób, zaliczyłabyś wielu.

Poczułam, jak łzy podchodzą mi do oczu, które zaczęły mnie piec. Lekko przygryzając język wstałam trzymając w ręce owiniętą kołdrę. Podeszłam do niego szybkim krokiem i najmocniej jak mogłam spoliczkowałam go. Usłyszałam mocne plaśnięcie, które pozostawiło na jego śniadej skórze czerwoną plamę.

Now or Never | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now