Rozdział XVI

325 20 15
                                    


Zajęliśmy miejsca w sali. Nie była nawet pełna, co dość nas zadowoliło, gdyż ostatnim razem usiadły za nami dzieciaki w wieku mojego brata, komentując na całe gardło film. Nawet oberwało mi się popcornem, kiedy jedna z nich podskoczyła i upuściła go na wcześniejszy rząd. Do teraz pamiętam minę Bell, która nie miała tyle szczęścia co ja i została z włosami ociekającymi colą. Na szczęście nie było wtedy z nami Jenn, bo prawdopodobnie oberwałaby nachosami i sosem serowym, których nie cierpiała.

Siedziałam pomiędzy Bell, a Jordanem, który wymienił się miejscem ze swoim kolegą, który natomiast usiadł koło Jenn. Wiedziałyśmy, że próbował ją zaprosić na randkę od dwóch lat, dostał parę razy kosza, lecz dalej uważał, że kiedyś mu się uda. Mimo to wciąż się przyjaźnili, a raczej można to lepiej określić tolerowaniem siebie nawzajem, bo do bycia dobrymi znajomymi to im dużo brakowało.

W pewnej chwili podczas sceny, gdzie główny bohater wpadł do jaskini niedźwiedzia Jenn aż podskoczyła wysypując swój malutki popcorn na chłopaka. Spojrzeliśmy na nią, na co Noah wraz z Bell, której też się oberwało chwycili za jeden z kawałków lekko uderzając brunetkę. Złocisty popcorn utknął jej w długich włosach tworząc wrażenie kulek śniegu.

– Zobaczymy co teraz zrobicie – powiedziała Jenn głośniej rzucając w nich całą garścią. Bell dostała ich największą porcję po tym jak Noah zrobił unik. Podirytowana tym wszystkim sięgnęła po parę koralików leżących na niej, po czym szybkim ruchem wymieniła z Jenn parę ciosów.

– Dziewczyny uspokójcie się! – poprosiłam lekko podnosząc głos.

– Zamknij się. To wojna! – odpowiedziała nadąsana sztucznie Bell szykując kolejną garść jedzenia do ataku.

– No właśnie! – zawtórowała jej Jenn rzucając tym razem we mnie jedzeniem.

– Teraz to przegięłyście! – Dołączyłam się do ich bitwy.

Po paru minutach zobaczyłyśmy dziwne światło na sali. Jeden z pracowników podszedł do nas przerywając nam całą zabawę. Niestety Jenn rzucając popcornem nie zauważyła chłopaka pochylającego się nad moim ramieniem, więc i on otrzymał prysznic z jedzenia. Cieszyłam się, że nie widziałam jego twarzy, kiedy popcorn wylądował na jego głowie. Na pewno na długo zapamięta tą zmianę w pracy, jak i my pierwsze wyrzucenie z kina. Nigdy wcześniej nie miałam takiej sytuacji, więc wyproszenie mnie z jakiegoś miejsca sprawiało, że czułam się zażenowana. Chyba nie tylko ja, bo Jordan szedł za nami na samym końcu, jakby nie chciał się przyznać, że się znamy. Bell za to, jako jego ogromne przeciwieństwo cała aż tryskała energią. Po wyjściu przed kino wciąż nie mogła powstrzymać śmiechu, tak jak i Jenn.

– Trudno, może i nie ma kina, ale wyjście chyba udane? – zapytała rozbawiona szatynka.

– Ta jasne... – westchnął Jordan najwyraźniej rozczarowany tym jak potoczyło się to wszystko.

– No to teraz, co powiecie na imprezę u mnie? – zaproponowała Bell sprawdzając godzinę. – Z nocowaniem!

Nie miałam żadnych innych planów, a odechciało mi się tańczyć, wciąż bolał mnie brzuch od śmiechu. Stwierdziłam, że nie jest to taka zła opcja, więc natychmiastowo się zgodziłam pytając, co sądzi reszta.

Dla Bell takie nagłe imprezy to norma. Nie raz miałyśmy wyjść na koktajl czy do kawiarni, a kończyłyśmy u niej na nocce przez cały weekend. Była królową planowania na ostatnią chwilę, a raczej improwizacji. Co chciała to robiła nie pytając się nawet nikogo o zgodę. Gdybym to ja urządzała imprezę u siebie, po pierwsze, to na pewno bym pomyślała, że mama musi mieć wysoką gorączkę i omamy. Jeśli natomiast zrobiłabym ją bez ich wiedzy jak parę lat temu to znowu dostałabym półroczny szlaban plus awanturę na cały dom. Do teraz wspominam jak próbowałam uratować jej ulubioną wazę z salonu, którą jeden z gości grał w siatkówkę. Niestety moje starania poszły na marne, a ona skończyła na ziemi cała w kawałkach. Nic nie opiszę tamtego uczucia, gdy widząc części wazy na dywanie słyszałam już krzyk mamy.

Now or Never | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now