Rozdział XXI

282 16 10
                                    


Po trzydziestu minutach jazdy przez główne ulice miasta zatrzymaliśmy się niedaleko centrum. Rozejrzałam się wokoło widząc dookoła tłumy ludzi oraz kolejki do pobliskich klubów. Panował huk i szum od rozmów, który mnie aż ogłuszał.

Ethan wyszedł z auta zatrzaskując drzwiczki. Założył swoją czarną, skórzaną kurtkę, po czym rzucił na mnie okiem.

– Idziesz czy wolisz popilnować auta? – zapytał bezbarwnie.

– Idę! – wydusiłam zostawiając na tylnym siedzeniu plecak zabierając jedynie trochę pieniędzy i telefon do kieszeni spodni.

Nie musiałam długo czekać by dowiedzieć się co takiego tutaj robimy. Tak jak sądziłam stanęliśmy w jednej z kolejek do klubu. Zapadał już wieczór, a światła powoli rozbłyskały na ulicach oświetlając lekko pijane twarze niektórych przechodniów. Rozumiałam, że były wakacje, lecz nie wiedziałam, jak można się doprowadzić do takiego stanu, już o tak wczesnej godzinie. Westchnęłam współczując im kaca w następny dzień.

Po parunastu minutach ochroniarz wpuścił nas do środka. Widać było, że zna dość dobrze Ethana, bo na jego widok od razu się uśmiechnął i zagadał o jego ponownym przyjściu w tym tygodniu.

– Musisz często tu bywać... – pomyślałam na głos.

– A co mam innego robić? Nawet nie wiesz, ile lasek można tutaj wyrwać. Same się pchają do ciebie – zaśmiał się, następnie zerknął na mnie. – Ani się waż przeszkadzać.

– Ani mi się śni –odparłam z figlarnym uśmiechem rozumiejąc już czym mogę się zająć przez resztę dnia.

W końcu obiecałam Ethanowi, że przez cały dzień wkurzę go tak bardzo, że przyzna mi nagrodę w tej dziedzinie. Najwyraźniej czas było zacząć moją zabawę.

– Dwie Margarity – poprosił Ethan stojąc przy barze.

Przystanęłam obok przyglądając się jak barman mieszał drinki. Wydawało mi się to naprawdę niesamowite. Dźwięk stukotu dwóch metalowych kubeczków wydawał mi się nadzwyczaj miły, że mogłabym go słuchać godzinami. Mój zachwyt musiał dojrzeć bartender, gdyż spod jego czarnych włosów widziałam, jak się uśmiechnął do mnie. Speszyłam się, odwracając wzrok.

– Proszę bardzo – powiedział czarnowłosy o średniej długości włosach odbierając pieniądze od Ethana.

Chłopak wziął szklanki, po czym zerknął na mnie.

– Dzięki za drinka – odparłam chcąc już odebrać od niego jeden z nich.

– Nie tak szybko – Odsunął się na bok. – Skąd ten pomysł, że to dla ciebie?

Stanęłam jak wryta. Podniosłam brwi niedowierzając.

– Widzisz tą blondynkę w rogu? – dopytał wskazując niezauważalnie na nią. – To dla niej. Niezła jest i chyba mam szansę.

– Chyba szansę na kosza – Przewróciłam oczami.

– Zabawne Kayla, idź się pobawić w międzyczasie.

– A co ja jestem dzieckiem? – Zmierzył mnie wzrokiem.

– No w sumie kształtów i tak nie masz.

– A ty rozumu – burknęłam odwracając się na pięcie.

Obrażona przysiadłam na pufie obok baru obserwując jak chłopak szarmanckim krokiem podchodzi do blondynki zagadując ją. Podał jej drinka, którego przyjęła.

– Szczęściarz – prychnęłam poirytowana, że mu się udało.

Siedząc na wprost baru przyglądałam się robieniu drinków, które naprawdę mnie urzekły. Niezmiernie polubiłam ten dźwięk stukania, które aż wywoływał ciarki na plecach. Zapatrzona w bartendera przyglądałam się jego ruchom. Uśmiechałam się za każdym razem widząc jak rozlewa kolorowe drinki do szklanek. Nie sądziłam, że kiedykolwiek spodoba mi się patrzenie na to. Na ostatniej mojej imprezie nie byłam tak urzeczona tym dźwiękiem jak teraz.

Now or Never | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now