Rozdział XXXVIII

194 11 1
                                    


Wydawał się być bezdomny. Rozglądnęłam się wokoło w poszukiwaniu jego mamy, lecz nie zauważyłam żadnego innego kota. Otworzyłam plecak i wyjmując ze spodu ręcznik do rąk położyłam go w środku.

– Co robisz? – zapytała zdziwiona.

– Biorę go ze sobą. Umrze jak go tu zostawię.

– Chyba sobie żartujesz. Nie możesz mieć kota w plecaku na obozie.

– Czemu nie?

Liz zaniemówiła, lecz później wyjaśniła mi, że jeśli kadra się o tym dowie to kotek zostanie znowu porzucony.

– Nie dopuszczę do tego.

– A czy powiedziałam, że ci na to pozwolę? – zapytała zerkając na mnie.

– Co masz na myśli?

– No wiesz zawsze mogę przejść się do Liama i powiedzieć mu co skrywasz w plecaku.

– Czego chcesz? – Zmarszczyłam brwi.

– Jak to czego. Dobrze wiesz. Ethana. Chcę zamienić się z tobą kajakami aż do końca obozu. Płynięcie z Ethanem będzie o wiele bardziej ciekawe niż słuchanie wywodów Mii.

Zastanowiłam się nad tym. Z jednej strony nie chciałam zostawiać Ethana na pastwę Liz, lecz z drugiej naprawdę chciałam przygarnąć tego kotka. W głębi serca podjęłam już decyzję, ale wciąż mój umysł musiał ją zaakceptować.

– W porządku, ale ani mi się waż wspominać o Szafirze – odrzekłam pakując go do środka.

– Nie udusi się w środku? – dopytała Liz oglądając mój plecak.

– Masz nożyk?

– Tak... – Podała mi go, po czym od razu zrobiłam dziurę w górnej części plecaka. – Teraz będzie idealnie.

– Wariatka – skomentowała Liz sprawdzając czy nikt nie patrzy w naszą stronę.

Po kilkunastu minutach leżenia i opalania się całą wycieczką wstaliśmy, ruszając z nowo zebranymi siłami. Tym razem zwolniłam tempa by nie iść już w połowie wycieczki, lecz na samym końcu. Chciałam zagadać do Ethana, póki jeszcze miałam okazję. Kurczowo trzymając swój plecak minęli mnie wszyscy uczestnicy aż wreszcie pojawiła się Mia. Zagadkowo na mnie spojrzała.

– Co ci się stało z plecakiem?

– Nic takiego, mała dziurka.

– Tak mała, tylko na trzy centymetry średnicy – wtrąciła się Liz, na co obdarowałam ją spojrzeniem wbijającym jej tysiąc noży.

Nie ciągnęłyśmy na szczęście dłużej tego tematu. Mia zmęczona szła niczym już zombie śladem Liama, a ja zeszłam na sam tył.

– Masz zamiar mnie tak unikać? – zapytałam zerkając na bruneta.

– Nie wiem o czym mówisz.

– Ethan, nie bawmy się w podstawówkę, mnie nazywasz dzieckiem a sam zachowujesz się w ten sposób.

– Zapomnijmy o tym co było – zaproponował głupkowato się uśmiechając.

– Nie zamierzam – natychmiast odpowiedziałam. – Zerknął na mnie.

–To co się stało nie powinno mieć miejsca. Jesteś dla mnie jak młodsza siostra, nikt więcej.

Te słowa zabolały mnie bardziej niż cokolwiek innego od dłuższego czasu, jednak byłam zdeterminowana walczyć o swoje.

Now or Never | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now