Wybudziło go mocne kopnięcie w ramię. Stęknął na nieprzyjemną pobudkę i spojrzał, do kogo należała noga.
               — Wyspałeś się kundlu? To wstawaj!
            Rozejrzał się spanikowany dookoła. Znajdował się na swoim posłaniu, całkowicie nagi. W pokoju nie było Maxa i Jo. Wyglądało na to, że po wczorajszym umyto go i przeniesiono tutaj. Zupełnie tego nie pamiętał. Ostatnim, co zarejestrował, to to, że zemdlał po zwymiotowaniu zawartości żołądka.
            W nocy dręczyły go koszmary. Nie pamiętał jakie, ale co do tego miał pewność. Przebudził się kilkukrotnie, ale nie myślał zbyt logicznie i nie zastanawiał się zupełnie, gdzie się znajduje. To chyba błąd.
            — Klękaj — powiedział Pan, wskazując miejsce przy swoich stopach. Wykonał rozkaz.
            Baczne spojrzenie wampira świdrowało go dłuższą chwilę, aż wreszcie jego ręka spoczęła mu na karku. Zadrżał na dziwny prąd, który przeszedł przez jego ciało.
            — Tego się nie spodziewałem. Tak szybko działa. Dobrze... wspaniale wręcz.
            Co jest takiego wspaniałego?
            — Dziś zabiorę cię na małą wycieczkę. Poza Akademię. Jest ona dosyć niespodziewana, ale takie jest życzenie dyrektora, więc... Zresztą nieważne. Teraz idziesz do łazienki. Ogarniasz się. Za dwadzieścia minut widzę cię tu z powrotem. Przyszykowałem ci ciekawe wdzianko. Zaznajom się z nim. Masz na to pięć minut. Wychodzę na dwadzieścia pięć minut. Po tym czasie widzę cię tu klęczącego i czekającego na mnie. — Klepnął go w potylicę i wyszedł, zostawiając go nieco zdezorientowanego.
            Życzenie dyrektora? Wycieczka? Poza Akademię?                Gdzie mnie chce zabrać? — pomyślał i wstał z klęczek, podchodząc do przygotowanych przez tresera ubrań. No... może ubrań to za wiele powiedziane. To był raczej bardzo dziwny strój.
            Psi ogon już poznawał. Do niego została dorzucona dziwna maska. W kształcie psiego pyska. A także smycz, dosyć krótsza. Strój dopełniało coś na kształt bielizny, a w zasadzie coś, co tylko w nieznacznym stopniu ją przypominało. Kawałek szmatki  na cienkich sznureczkach zakrywającej genitalia nie zasługiwało na miano bielizny. Największy niepokój wzbudził w nim knebel. Nie należał on bowiem do takich zwykłych zatykaczy paszczy. Jeśli założyłoby się go niewolnikowi, to owszem, sprawiał wrażenie normalnego knebla, ale tylko pozornie, bo w ustach zakneblowanego znajdowała się cała reszta tego wątpliwego cudu erotycznej techniki. Mowa oczywiście o silikonowym penisie, który wpychał się natarczywie do gardła.
            George'owi zrobiło się nieco słabo na ten widok. Najchętniej ponownie położyłby się na niezbyt wygodnym posłaniu i odpłynął do krainy snów. Niestety, nie mógł tak postąpić. Obejrzał do końca przygotowany strój, zostało mu niewiele rzeczy, z którymi musiał się zapoznać, bo jedynie jakieś dziwaczne szelki, a następnie nago prześlizgnął się do łazienki dla niewolników. Wolał nie testować cierpliwości Pana. Wątpił, aby ten okazał się wyrozumiały w razie jego ewentualnego spóźnienia.
            W łazience przebywał przez większość ogarniania się sam. Dopiero pod koniec jego kąpieli jacyś niewolnicy do niej weszli i tak jak on przygotowywali się do nowego dnia. Szybko odświeżył jamę ustną i na powrót zjawił się w pokoju numer 13.
            Na razie nic dobrego mnie tu nie spotkało. Może trzynastka faktycznie jest pechowa? A może cała ta Akademia to jeden wielki pech? Z pewnością nie jest to zbyt ciekawe miejsce, zwłaszcza dla niewolników.
            Poddawanie się ponurym rozmyślaniom nie należało do najlepszych pomysłów. Tym bardziej że nie wiedział, jak wiele czasu zostało mu z tych dwudziestu pięciu minut. Wolał nie ryzykować bycia nieprzygotowanym na powrót opiekuna.
                                      
                                   
                                              CZYTASZ
Slave Academy. Yaoi (18+)
FantasyOkładkę stworzyła wspaniała: Shadow_river Młody chłopak, George, trafia do Akademii, w której tresowani są niewolnicy seksualni. Wie, że nie uda mu się uciec, jedyne, co mu pozostaje, to ulec, dać się wytresować i sprzedać. Jedynym jego celem jest o...
 
                                               
                                                  