22. raining

698 113 239
                                    

Song: Jimin - Set me Free Pt. 2

Ostatnie dwa tygodnie były dla Hwanga bardzo trudne, coraz ciężej było mu pogodzić pracę i dogadzanie swojemu obiektowi westchnień. Tego dnia w całym Seulu trwała awaria metra, ponieważ padły serwery. Jakby było tego mało zapowiadało się na deszcz i było zimno.

A Hyunjin musiał biegać po samym centrum by kupić jakies zasrane babeczki w wyjątkowej mało znanej cukierni. Tak zarządził Lee, a on przecież zrobiłby wszystko o co ten by go poprosił. Dlatego jak dostał wiadomość, że ma mu jak najszybciej przywieść te malinowe wypieki, wybiegł z mieszkania, zostawiając pracę, która wykonywał i pobiegł do metra. Tylko po to by odbić się od wielkiego napisu "nieczynne".

Dlatego też pobiegł na nogach, nie chciał go zawieść. Nie mógł znaleźć tej cukierni i błądził między uliczkami, ale w końcu trafił. Wszedł do malutkiego lokalu, prosząc starsza kobietę o malinowe babeczki. Jak tylko je otrzymał ruszył w drogę powrotną, na szczęście Felix nie mieszkał aż tak daleko od tej cukierni więc truchtem pobiegł w stronę jego apartamentu. Był zmęczony i spocony, ale widzac kolejną zniecierpliwioną wiadomość od Lee musiał zagryźć zęby.

W końcu zdyszany znalazł się pod jego drzwiami, zapukał, a po chwili otworzył mu brunet, wyrywając mu opakowanie z rąk. Otworzył po czym jego twarz przybrała zirytowany wyraz.

- Chciałem czekoladowe ciasto z malinowym nadzieniem. To jest ciasto maślane. - warknął.

- Nie napisałeś tego, nie wiedziałem Lixie. - westchnął cicho Hwang.

- Idź kup te czekoladowe, bo tych konkretnie potrzebuję. - mruknął ciemnowłosy.

- A-ale... - zaczął zmęczony Hyunjin, ale nie było mu dane dokończyć, gdyż piegus zatrzasnął drzwi.

Blodnyn nie miał siły już, ale zrobił kilka głębokich oddechów i zbiegł po schodach. Gdzieś minute pod tym jak ruszył drogę rozpoczęła się wielka ulewa. Nie miał parasola, było zimo, a co gorsza miał na sobie podkoszulek. Nie miał czasu sprawdzać czy metro było czynne, a na taksówkę o tej porze czekało się długo. Ruszył więc na nogach do małego sklepu że słodkościami. Przemokniety do suchej nitki stanął przy ladzie, a starsza kobieta, która obsługiwała go wcześniej, spojrzała na niego z szokiem.

- Dzień dobry, czy mógłbym poprosić te same babeczki tylko z czekoladowym ciastem? - powiedział cicho zmęczony chłopak.

Ta bez słowa zapakowała w papierowe opakowanie wypieki.

- Oh, czy mogłaby Pani to zapakować jeszcze w plastikową siatkę, nie chce żeby przemoklo? - poprosił, a starsza zrobiła to  sprawnie.

Hyunjin zapłacił i przejął od kobiety pakunek, cicho dziękując. Nim wyszedł usłyszał głos staruszki:

- Chłopcze... czy wszystko w porządku?

Mężczyzna przystanął nim złapał klamkę, odwrócił jedynie głowę posyłając ekspedientce lekki uśmiech, by skinąć głową i wyjść.

Nie było w porządku, nawet jeśli ten nie przyznałby tego przed sobą.

Ponownie przeszedł przez taflę deszczu, był przemoknięty, a woda skapywała z niego ciurkiem. I przez chwilę pomyślał, że czuję się upokorzony przez mężczyznę którego kochał. Wrócił pod drzwi jak mokry, bezpański pies. Zapukał i chwilę później w progu pojawił się Felix. Stanął wryty widząc stan Hyunjina. Poczuł, że żałuje. Hwang wystawił przed siebie siatkę z której skapywały krople deszczu. Brunet drżącymi dłońmi przejął pakunek. Było mu tak cholernie przykro.

- Lix... Czy ja mógłbym... - zaczął niepewnie blondyn.

Było mu zimno, a mokre ubrania przyjemnie dodatkowo chłodziły jego ciało.

- Felix, co ty tyle czasu tam robisz?! - doszedł do nich męski glos, Lee wzdrygnął się zestresowany.

- Przepraszam, jestem zajęty. - wymamrotał i zamknął drzwi.

Zrobił to z ogromnym bólem w klatce piersiowej. Był tak przejęty tym, że chłopak po głupie babeczki przebiegł deszcz. Nieobecnie przemierzał salon.

- Jakim on jest frajerem, wyglądał jak przemoczona kura. - zaśmiał się Jisung, który zajadał ciastka leżąc na kanapie.

Czarnowłosy puścił ten komentarz mimo uszu, poszedł do kuchni by odstawić wypieki.

Hyunjin jak tylko wyszedł z apartamentowca poczuł szczypanie oczu. Spojrzał na niebo, pogoda nie uległa zmianie. Westchnął cicho i ruszył w ścianę wody. Gdzieś po kilku metrach wszystko pękło. Skulił się wciąż będąc wystawionym na krople deszczu. Płakał jak małe dziecko. Czuł się poniżony, niekochany, niezaopiekowany. Był zmęczony I tracił nadzieję.

Przez okno wszystko widział Felix, łzy stanęły mu w oczach widząc ex kochanka w rozsypce. Przesadził, tak bardzo cierpiał patrząc na blondyna. Pod wpływem impulsu złapał za parasol i pewnym krokiem udał się do przedsionka.

- Co ty wyprawiasz?! - krzyknął brązowowłosy.

- Nie mogę go tak zostawić Han. To okropne, poza tym już i tak jest caly przemoczony. - powiedział z histerią w głosie.

Zaczął ubierać kurtkę i już wkładał buty, nim złapał za klamkę, odezwał się Jisung:

- Jeżeli teraz wyjdziesz, już więcej mnie nie zobaczysz na oczy. - fuknął stanowczo.

- Ji jak ty byś czuł gdyby na jego miejscu był Minho... - westchnął cierpietniczo piegus.

- To jest coś inna sytuacja! Chuj, że jest przemokniety, trochę więcej deszczu nic nie zmieni. Jeżeli zależy Ci na naszej przyjaźni to zostań. - syknął.

Lee wahał się, ale koniec końców zaczął ściągać kurtkę i obuwie. Podszedł do Hana, który przytulił go mocno, a następnie pociągnął w stronę kanapy. Cały wieczór opowiadał pieguskowi o kolejnych przewinieniach Hyunjina. Z małym szczegółem, że każde z nich było czystym wytworem wyobraźni Jisunga. Podsycał nienawiść zakorzenioną w umyśle Felixa, by nie dopuścić do ponownego złączenia się byłych kochanków.

Hwang słabo pamiętał jak dokładnie trafił do mieszkania. Nie miał siły, był cholernie zmęczony. Już nawet nie przeszkadzało mu, że jest mokry. Położył się na łóżku. Nawet nie miał już czym płakać. Właściwie czuł się trochę jakby umierał. Przez chwilę nie czuł wręcz nic.

Przymknął oczy, tak bardzo wykończony. Nawet nie spostrzegł jak zasnął. Śnił o pięknych czekoladowych oczach i słodkim uśmiechu. Kochał go, Felix był całym jego światem, epicentrum wszystkiego co najważniejsze.

ᏕᏬᎷᎷᏋᏒ ᏒᎧᎷᏗᏁፈᏋ ||hyunlixDonde viven las historias. Descúbrelo ahora