11. Czerwień na ustach...

117 7 0
                                    

Elodie

Do środka w tym samym czasie weszło kilku uzbrojonych ochroniarzy. Każdy z nich ciągnął za sobą łóżko na kółkach przykryte białą folią. Wszyscy uciszyli się skupiając na nich uwagę, a nadal grający skrzypkowie zakłócali martwą ciszę.

- Zacznijmy jak od zawsze od licytacji. – odparł głosem nieznoszącym sprzeciwu Charles.

Na jego słowa ochroniarze nałożyli na swoje dłonie białe rękawiczki i odkryli po kolei folie. Na każdym łóżku spoczywały martwe, blade, sine ciała. Niektóre w całości, a inne w kawałkach czy wyłącznie ich poszczególne części ciała.

Kurwa, to licytacja narządów? Prędzej zejdę niż podejdę bliżej tego widowiska.

Spojrzałam ukradkiem na Axela spanikowanym i przestraszonym spojrzeniem. Oczywiście, że spodziewałam się dość niecodziennych rzeczy, ale tego na pewno nie. Myślałam, że sensacja na takie rzeczy nie dobywała się w samym środku eleganckich przyjęć, gdzie inni popijali wytrawne wina. Jak bardzo ci ludzie musieli być zniszczeni, by wkładać swoje najlepsze kreacje i stać nad zmarłymi ciałami.

- Zapraszam do lepszego przyjrzenia się mojej dzisiejszej wystawie. – machnął dłonią wokół siebie. – Pamiętajcie jednak, im wyższa cena tym lepiej. Nie oszczędzajmy na potrzebnym nam rzeczom. Dzisiejszej nocy nie wypuszczę nikogo bez prezentu. – w ten sposób wzbudził wśród reszty pizdowaty chichot.

Traktował ludzi do cholery jak swoją własną jebaną wystawę? Kim oni byli, że nawet ich własne rodziny się nimi nie zainteresowały? Jeśli tak postępował ze swoimi pracownikami to nie mam pojęcia, co musieli zrobić w swojej przeszłości, aby tu wylądować.

Zazwyczaj były to osoby o trudnej, ciężkiej historii, na skraju swojego życia czy biedne i gotowe zarobić pieniądze w jakikolwiek możliwy sposób. Ale każdy miał być warty zaufania. To była główna zasada.

Riven jako pierwszy z naszej grupy wstał i podążył w kierunku samego środka sali. Zdziwiłam się jego zachowaniem, lecz on jedynie krążył wokoło nie spoglądając nawet na chwilę na ciała.

- Czy my przyjechaliśmy tutaj na jakieś zakupy, czy co? – spytałam ściszonym głosem Axela i siedzącego najbliżej nas Lean'a.

- Takie panują tu zasady. – odparł Lean rozglądając się ukradkiem. – Nawet nie wiesz ile ludzie pieniędzy stracą tu dzisiaj, aby otrzymać nawet kawałek głupiego włosa. – szepnął, a następnie postukał się po głowie. - A teraz zastanów się za jak dużą cenę pójdzie dzisiaj czyjaś noga.

- To sposób na zarabianie, pozbycie się ciał i odwrócenie uwagi. A najważniejszym zadaniem jest ukazania swojej obojętności w stosunku do pracowników. – odparł Axel. – Niedługo zwoła swoje zabawki do gabinetu, by omówić kolejne pomysły.

- A czyje są te ciała? – spytałam czując się dziwnie niekomfortowo w tym miejscu.

Kelnerzy w tym czasie podali na stół różnorodne desery oblane czerwoną polewą. Czerwoną jak krew tych na łóżkach.

- Zazwyczaj są to jego dawni ochroniarze, którzy nie wypełnili zadań według jego woli. Sam Charles usuwa w ten sposób nieprzydatnych mu ludzi, którzy jedynie czerpią z jego kont. A dzieje się to wtedy, gdy kapnie się, że ma za dużo zabawek. – powiedział Lean przybliżając się w moją stronę. – Niekiedy mogą to być ciała również członków bogatych i wpływowych rodzin.

- I niby co? Normalnie te rodziny oddają swoich członków na sprzedaż? Nikt o nich nie walczy?

- Elodie, zawsze będzie chodziło o pieniądze. – westchnął przeciągle jakby tłumaczył coś idiotce. – Dla nich większy zysk, pomimo tego, że i tak będą opłakiwać ich śmierć.

Little White WingsWhere stories live. Discover now