⋞ 〈 Rozdział 4,2 〉 ⋟

239 40 16
                                    

⋟⋟ Wlatuje druga część rozdziału! Trochę się stresuję, bo musiałam w nim opisać przebieg egzaminów, co to jest Międzyświat i jak otwiera się portale. Nie jestem pewna, czy zrozumiecie, co ja tam napisałam. Jeżeli coś jest dla Was niejasne, dawajcie mi znać! 



‧₊˚✩彡𓆝 𓆟 𓆞 𓆝 𓆟‧₊˚✩彡๋ ࣭ ⭑๋ ࣭ ⭑

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

‧₊˚✩彡𓆝 𓆟 𓆞 𓆝 𓆟‧₊˚✩彡๋ ࣭ ⭑๋ ࣭ ⭑

#whitebirdiewatt


Pogoda była piękna, mimo że od wschodu wiał siarczysty wiatr. Wprawiał w łopotanie wielkie, heroldzkie flagi, wbite w baszty areny. Na jej murach zebrało się tego dnia chyba pół miasta. Najważniejsze jednak miejsce, znajdujące się pod zadaszeniem, należało do Herolda.

Zadęły trąby, gdy Jego Niebiańska Świątobliwość zjawił się nieco spóźniony w towarzystwie dostojników i ministrów. Żółte mianfu dało się zobaczyć już z daleka. Na głowie Herold nosił zdobną, ciemną czapkę, układającą się w kwiat chryzantemy, a twarz jego pozostała nieprzenikniona i surowa, jak samo niebo, które zamieszkiwał od tysiącleci. W prawej dłoni trzymał święte lusterko - artefakt tak stary, iż mawiano, że Herold potrafił wyczytać z niego przyszłość świata.

Wszyscy z szacunkiem uklękli.

Azuka niewiele poświęciła uwagi Najwyższemu Duchowi Wszechświata, dającemu życie całej, istniejącej przyrodzie i żywiołom. Od kilku chwil uważnie wędrowała spojrzeniem od baszty do baszty, szukając generała.

Bezskutecznie.

Nie miała powodu oczekiwać, że się zjawi. Może aktualnie przebywał na patrolu, może zatrzymały go inne, ważne sprawy. Tyle że jej rozczarowanie stale narastało.

Zmrużyła oczy, oślepiona promieniem słońca. Wielki Herold zasiadł na trybunie, a trąby ucichły. Mogli wstać.

Skup się, upomniała się w duchu.

Powinna przejmować się jedynie egzaminem. Niczym więcej. Poprawiła ćwiczebny strój, ustawiając się w dwurzędzie z innymi adeptami. Wszyscy mieli poważne, trwożne miny. Ręce założone za siebie, sylwetki wyprostowane.

Nikt nie ważył się głośniej oddychać.

Na arenę zszedł jeden z niebiańskich oficjeli. Jego fioletowa szata sunęła miękko po piachu, którym była ta wyścielona. Na głowie urzędnika pyszniła się czarna czapka w kształcie lotosu, będąca symbolem jego rangi.

Rozejrzał się po trybunach i chrząknąwszy, rozwinął pergaminowy zwój.

– Kamień rozbija ziemie, a kropla drżący skałę. Równowaga siły i sprytu towarzyszy naszej armii od początków wszechświata. Niechaj więc nasz dostojny Herold Masahawa Yoromi Agirawa na własne oczy przekona się, jak piękne rozkwitają kwiaty w jego ogrodzie – przemówił tubalnym głosem.

BIAŁA PTASZYNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz