1.

1.9K 43 57
                                    

Właśnie dowiedziałam się, że moja mama i babcia umarły w wypadku samochodowym. Zostałam sama, całkowicie sama niby jadę do moich pięciu braci, którzy mieszkają w Ameryce, ale to nie to samo. Wszyscy mnie opuszczają. Tyle osób już straciłam nie chce więcej ran. Chce umrzeć. Czemu nie pojechałam z mamą i babcią. To wszystko jest takie głupie. Po jutrze ma być pogrzeb dotego czasu pani z opieki społecznej będzie, że mną mieszkać.

Po pogrzebie

Nie dam rady jak tylko pogrzeb się skończył miałam wracać razem z tą kobietą do domu, ale nie wytrzymałam i uciekłam. Biegłam przed siebie nie wiedziałam gdzie, tylko biegłam nagle znalazłam się na moście. Wiedziałam, co muszę zrobić. Powoli zbliżyłam się do barierki, a następnie przeszłam na jej drogą stronę.

Myślałam o wszystkim, co się wydarzyło.

Pamiętam jak babcia wielokrotnie na mnie krzyczała i jak mama mnie biła oraz wyrywała, a ja i tak kochałam i kocham je tak bardzo, że bez nich nie potrafię żyć.
Bałam się zostać sama, a teraz tak się stało.
Bez przyjaciół, bez rodziny, bez chęci do życia. Dziewczyna, która przeżyła piekło, a mimo wszystko się zawsze wesoła i się uśmiechała właśnie się poddała. Skończyła to życie. Nikt i tak nie będzie za nią płakać no, bo kto by miał, kiedy nikt jej nie został, a bracia nawet jej nie poznali. Ojciec zostawił. Przyjaciół nie miała. Rodzina umarła, to po, co ona ma żyć?

Chciała umrzeć od dawna, pamiętała każde cięcie na jej bladej skórze. Kochała to wtedy chociaż czuła coś innego niż tą wewnętrzną pustkę, którą czuję od tylu lat. To właśnie wtedy czuła, co kolewiek, a tak dokładniej ból. Było to lepsze niż ta pieprzona pustka, była wyprana z emocji, serce ją bolało, a dusza wyrywała z ciała, wnętrzności rozszarpywały, a oddech stawał się czasem taki ciężki.

Wystarczyło by zrobić tylko jeden krok i będzie wolność od tego całego gówna zwanego życiem.

Nagle poczuła rękę na ramieniu i usłyszałam ten głos.

- Gwiazdeczko nie rób tego, dla mnie, proszę

- Harry - powiedziałam łamiącym się głosem

- Już nie Potter ? - zaśmiał się ja słysząc to też się zaśmiałam, wymyśliliśmy to jak byliśmy mali. Na tamto wspomnienie miałam łzy w oczach. Tak mi go brakowało jego kojącego, zawsze spokojnego oraz uspokająego głosu. Tych jego pięknych oczu tej jego gwiazdeczki. Tak dawno go nie widziałam. Zmienił się z wyglądu, ale jego oczy się wogule nie zmieniły. Brakowało mi jego.

- Tęskniłam - mówiąc to go przytuliłam - dalej staliśmy po dwóch stronach barierki.

- Też, gwiazdeczko, tez, a teraz choć na moją stronę barierki i mi wszystko opowiesz, choć wiem, że będzie ci dość ciężko o tym rozmawiać wszczególności, że umarły dwa dni temu, a dzisiaj był pogrzeb, ale wiem też, że to nie jedyny powód. Daj sobie pomóc i opowiadaj dopóki mamy czas.  Maluchu, pamiętaj kocham cię i zawsze będę. Nie zostawię cię i jestem przy tobie. Nigdy nie będziesz sama zapamiętaj to.

Przeszłam na drugą stronę barierki, a następnie usiedliśmy na chodniku opierając się o nią. Zaczełam opowiadać, co się u mnie zmieniło choć już większość wiedział, a on słuchał i pocieszał. Oparłam głowę o jego ramię, a następnie zasnęłam. Kocham go. Jest najlepszą osobą jaką kiedykolwiek poznałam.

""'"''"'""'"''"''"''"''"''"''"'''''''"'"'"'"''"'"'"'"'""'""''"'"''""''

Jak się podoba pierwszy rozdział?

Miłego dnia, wieczoru lub nocy ♥️

~Elfka Alija

Anioł Stróż || Rodzina Monet Where stories live. Discover now