Pov: Julia
Była już prawie godzina 1 w nocy kiedy obudził się jeden z pacjentów. Chłopak na oko w moim wieku, miał on brązowe włosy, kolczyk w brwi i był w miarę wysportowany, a nawet umięśniony nie jakoś bardzo, ale tak by mógł się pochwalić już owszem. Mój ojciec wysłał mnie, bo po pierwsze było mało osób o tej godzinie, po drugie powinniśmy się dogadać, po trzecie chcę się mnie pozbyć, bo zawsze jak mnie widzi to czuję się winny, bo nie uratował mojej mamy na, co i tak nie miał wpływu, ale mimo wszystko i tak się obwinia, więc chodzę przez to na mirialdy zajęć dodatkowych.
Chłopak wydawał się dość miły. Mówił po angielsku, więc przedstawiłam się z tryby polski na angielski.
Stwierdziłam, że musi być z USA po tym, że mówi po angielsku ma blizny po kulce i miał jakiś dziwny system nauczania.
Chłopak nie pamiętał jak ma na imię, więc stwierdziłam, że dam mu jakiejś Amerykańskie, bo skoro jest z stamtąd to czemu nie?
Skończyło się na tym, że nazywa się on Caden Williams. Spodobało mu się, więc się ucieszyłam.
Zaczęłam go uczyć Braille oraz polskiego. Z tym pierwszy szło mu nawet dobrze, a z tym drugim...
Wiecie, co jedynie potrafi powiedzieć to jak się nazywa. Przedstawić się i uwaga, uwaga kurwa i japierdole.
Ja go nawet tego nie uczyłam!
Przysięgam. Ja po prostu w go nie wieże. Uczę go polskiego i nic nie potrafi. Raz czy dwa razy zdarzyło mi się przekląć, a on już umie to przekleństwo.
Debil no po prostu debil.
Udało mi się też określić w jakim on mniej więcej jest wieku przez to jak powiedział, co miał ostatnio na lekcji z matmy. A ja sprawdziłam i wychodzi, że plus minus ma 16-17 lat.
Trzy miesiące później.
Caden dalej jest w szpitalu, ale ma za niedługo wychodzić. Jeśli chodzi o jego umiejętności polskiego to jest już dużo lepiej, a jeśli chodzi o Braille to się nauczył i jestem z niego w cholerę dumna. Ostatnio zaczął czytać pana Tadeusza jak czegoś nie rozumiał to się mnie pytał, a ja mu to tłumaczyłam oczywiście nie zawsze mogłam, bo w szpitalu byłam tylko od 22 do 1, a mogłam do niego przychodzić dopiero po skończonej zmianie, ale i tak starałam się mu pomóc.
Co prawda przez to śpię jeszcze mniej, ale warto. Stał się on moim najlepszym przyjacielem, ale wsumie, co się dziwić kiedy innych nie posiadam, bo w szkole mnie dręczą, bo jestem kujonem ta gdybym jeszcze miała jakijś inny wybór. Przecież jak ja nie będę miała z jakiegoś sprawdziany lub kartkówki minimalnie 95% ( w niektórych szkołach oceny są wystawiane w procentach np. szkoła mojego brata, więc proszę nie czepiać się) to najprawdopodobniej będzie mine czekać w domu piekło.
Ta uwielbiał logikę mojego ojca z jednej strony się obwinia o śmierć mojej matki i chcę by mój świat był piękny, a z drugiej strony to on mnie obwinia i się na mnie wyżywa. Czasem się zastanawiam czy on nie ma jakiegoś rozdwojenia jaźni, ale nic z tym nie mogę zrobić.
Najważniejsze, że Dominika, Maria, Kasia i Basia oraz Szymon są bezpieczni.
Dla nich na szczęście jest dobrym i kochającym ojcem.
Domi ma 14 lat za rok zaczyna szkołę średnią dalej nie wie, co chce robić, ale stara się mieć jak najlepsze oceny i bierze mnie za przykład, co szczerze jakoś bardzo mi się nie podoba, bo nie chcę by się przemęcała. Mari ma 10 kocha jodu oraz karate. Moja mała wojowniczka. Jest teraz w 4 klasie podstawówki. Ostatnio też zaczęła chodzić na harcerstwo, bo była już za stara na zuchy, więc są tam teraz tylko Kasia i Basia, a propo nich to są one bliźniaczkami i mają 9 lat za rok tak jak Mari idą do harcerek. Są one w 3 klasie i są wręcz identyczne z wyglądu, ale na spokojnie potrafię je rozróżnić i mnie nie wkracą tak jak na przykład tatę kiedyś.
Najmłodszy jest Szymon ma on 5 lat i urodził on się tydzień przed śmiercią mamy. Chodzi on do oczywiście prywatnego przedszkola jakby inaczej. Mój ojciec przecież by nie wysłał nikogo z nas do publicznej chyba, że to będzie już szkoła średnia. Przez to jak zadko bywam w domu to tak naprawdę Szymi zapomina o moim istnieniu, bo tak naprawdę widzimy siebie tak na dłużej tylko w święta, ferie i wakacje kiedy nie ma zajęć dodatkowych.Pamiętam jak raz byłam w domu i na lodówce był przyklejony rysunek naszej rodziny z wielkim napisem "RODZINA"
byli tam wszyscy oprócz mnie, a nasdole malutki i krzywy podpis mojego jedynego brata.Kocham go, ale to tak bardzo boli kiedy widzę, że on tak naprawdę nawet nie pamięta o moim istnieniu przez większość czasu, bo ojciec dał mi jakiejś miliony zajęć dodatkowych na, które w większości przypadków nawet nie chcę chodzić.
Pov: Caden
Życie powoli zaczęło się układać. Wzork, co prawda dalej mi nie wrócił, ale było coraz lepiej.
Julia przychodziła do mnie codziennie jak i mnie uczyła oraz spędzała czas.
Możliwe, że się w niej zakochałem, ale ona chyba o tym nie wie i raczej nie mam zamiaru jej o tym mówić, bo nie zapowiada się na to, że te uczucia są odwazajemnione.
Ktoś wszedł do sali, to nie mogła być Julka, bo ona jest jeszcze na zajęciach chińskiego i dopiero za 5 godzin zaczyna zmianę.
Usłyszałem potem czyiś głos.
"'"''"''""'''''"''"""""""''''''''""'""'"""'"""""''''''""''''''''"'''''
Tym razem trochę szybciej wrzucam, bo muszę uciekać na próbę do bierzmowania😅Mam nadzieję, że rozdział się podobał i, że polubiliście nową postać ♥️
Miłego dnia, wieczoru lub nocy 😘
~ Elfka Alija
YOU ARE READING
Anioł Stróż || Rodzina Monet
FanfictionHailie trafia do pięciu starszych braci mieszkających w stanach. Ukrywa ona przed nimi wiele sekretów. Przez to ile już osób w swoim życiu straciła nie jest ona taką wesołą, pogodną i zawsze uśmiechniętą Hailie, choć taką ciągle gra, lecz czy ktoś j...