10.

637 27 35
                                    

Pov: Tony

Dostałem dziwnego esemesa od mojego bliźniaka. Od razu powiedziałem to Willowi, a on pobiegł do Vinca ja natomiast od razu pobiegłem do auta nie długo później pojawiła się reszta braci.

Uparłem się żeby jechać i nikt nawet się zemną nie klucił, bo wiedzieli, że i tak to nic nie da. Jachałem jak najszybciej się da bałem się cholernie o Shane. Jeżeli on spróbuję mi zdechnąć to obiecuję, że zabiję go własnymi rękami.

Kiedy dojechaliśmy zobaczyliśmy auto Shane wbite w drzewo, a on sam był cały w krwi dostał dwa razy...

Kurwa!!!!

Nie, nie, nie mogę go stracić jest moim bliźniakiem. Najbliższym mi człowiekiem na tej popierdolonej planecie.

To mu się zwiedzałem to z nim dorastałem to z nim polowałem i to z nim planowałem zwiedzić świat. Mieliśmy na osiemnastkę Hailie zrobić jej żart. Planowaliśmy pofarbować sobie włosy na nasze osiemnastki ja na zielono on na granatowo.

Tyle planów tyle wspaniałych wspomnień. Tyle lat spędzonych razem. To z nim najwięcej czasu spędzałem i to jemu najwięcej dziękowałem i to go najbardziej kochałem.

Tyle mu zawdzięczam i teraz nie mogę go stracić. Nie teraz, kiedy jesteśmy tacy młodzi. Nie teraz, kiedy mu jeszcze nigdy nie powiedziałem, że go kocham. Kocham go jest moim bratem i nie mogę go teraz zawieść i dać mu zginąć.

Zabraliśmy go do szpitala Vincentowi spłynęła jedna łza, Dylan płakał cicho, Will prowadził, a ja zajmowałem się bliźniakiem, a łzy same spływały mi po policzkach.

Zabrali go na salę.

Hailie wyszła z swojej sali zaniepokojona tym, że tak długo nas nie ma. Zobaczyła nas i podeszła. Spytała się Vince'a, co się stało.
Najstarszy brat jej odpowiedziała, a ona zamiast w ryk jak to w jej zwyczaju odrazu pobiegła do mnie i mnie przytuliła, a następnie przeprosiła.

Płakałem jak najęty, a ona mnie pocieszała i uspokajał. Mówiła, że będzie dobrze. Racji nie miała.

Wyszła lekarz z sali i nam powiedziała słowa, które złamały mi serce.

Shane Monet nie żyje.

Z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk przepełniony bólem, stratą i smutkiem.

Poczułem jak cząstka mnie znika i zostaję tylko pustka w miejscu, które zajmowała.

Zawiodłem go.

Nie dałem rady go uratować. Zbyt późno przyjechałem. Gdybym przyjechał chwilę wcześniej może by żył, ale byłem zbyt wolny. Jestem okropnym bratem. Nawet najważniejszej osoby dla mnie nie potrafię ochronić. Jestem beznadziejny.

"""""''"''"'''''''""'"''"''"''"'"""""''"''"''"''"''"''''''''"''"''"'''''

Wróciłam 😁

Niestety nie miałam internetu przez, co nie mogłam wrzucać rozdziałów, a nawet ich piszać, bo mi je nie chciało zapisać, więc niestety raczej nie dobijemy do 15 rozdziału tak jak planowałam, ale nie chciałam was zostawić z niczym, więc wrzucam rozdział ♥️

Szczęśliwego nowego roku ♥️♥️♥️♥️♥️

Miłego dnia, wieczoru lub nocy 😘

~Elfka Alija

Anioł Stróż || Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz