3. Szok i niedowierzanie

15 2 1
                                    


Pierwsze zajęcia jakie miałam to immunologia, wraz z Vic weszłyśmy na samą górę i zajęłyśmy miejsca w przedostatnim rzędzie. Wyjęłam z torby z zeszyt i ulubiony cienkopis z czarnym tuszem. Profesor pierwsze kilka minut zrobił zajęcia organizacyjne, a następnie przeszedł do wykładu. Prelekcja dobiegła końca, w momencie gdy chciałam już spakować rzeczy do torby, długopis spadł mi z biurka. Cmoknęłam z irytacją, ale po chwili wychyliłam się i zaczepiłam blondwłosą dziewczyną siedzącą przed nami, siedziała ona sama.

- Psst.. - zwróciłam na siebie jej uwagę - Czy mogłabyś mi podać długopis? - uśmiechnęłam się lekko wskazując palcem wskazującym w dół.

- Mhm tak - dziewczyna schyliła się, podniosła i oddała mi długopis.

- Dziękuję - wzięłam od niej długopis - Jak się nazywasz?

- Mia - kąciki ust jej drgnęły - A ty? - zerknęła ukradkiem na Victorię - ..wy? - poprawiła się.

- Ja jestem Rosalie, a to.. - wskazałam kciukiem na przyjaciółkę grającą w Candy Match na telefonie - Victoria.

Vic jakby na komendę podniosła głowę i uśmiechnęła się do Mii - Siemka, chcesz się z nami przyjaźnić? - wypaliła, Viki miała to do siebie że, jak była taka potrzeba to mówiła prosto z mostu.

Złotowłosa zmieszała się - n..naprawdę mogę?

- Pewnie - Obie wypowiedziałyśmy jednocześnie z ekscytacją w głosie.

Gdy rozpoczęła się pauza, w auli panował gwar. Każdy wstawał i wychodził z pomieszczenia. Nasza trójka wyszła razem, zatrzymałyśmy się pod ścianą długiego holu.

- Wiecie może gdzie jest sekretariat? - zapytała Mia.

- Tak, ja wiem - wypaliła Tori - Możemy Cię zaprowadzić.

- Byłoby super, muszę dostarczyć jeszcze jedną dokumentację - odpowiedziała.

- Ja wyjdę na dziedziniec, na świeże powietrze bo trochę mi się zakręciło w głowie - zaoponowałam.

- Może pójść z tobą do pielęgniarki? - Mia złapała mnie za ramię.

- Nie, nie ma takiej potrzeby. Złapię trochę odświeżającego powietrza i będzie okay. - uśmiechnęłam się delikatnie.

Mia pokiwała głową - No jak uważasz. - potarła dłonią moje ramię.

- To jak wyjdziecie z sekretariatu to kierujcie się od razu na dziedziniec szkoły. - odparłam

Dziewczyny zawtórowały mi zwykłym Okay. Przebijałam się przez tłumy ludzi by móc wyjść z tego luksusowego budynku Rosa ogarnij się, musisz się przyzwyczaić. Udało mi się wyjść, patio szkoły było zdecydowanie najpiękniejsze, w październikowy słoneczny (jak na Hiszpanię przystało) dzień roślinność jeszcze pięknie prezentowała się swoim jasnozielonym kolorem, ludzi było tu multum, a wszystko skąpane było w wiązce słońca. Przycupnęłam na jednej z wielu sosnowych ławek ze stalowym wykończeniem. Przymknęłam oczy i zaczerpnęłam łyk rześkiego powietrza. Od razu zrobiło mi się lepiej, i jeszcze przez chwilę tak trwałam. Do czasu, gdy z zadumy nie wyrwał mnie męski głos, momentalnie rozchyliłam powieki i moim oczom ukazał się ten blondyn który wlepiał we mnie wzrok przed pierwszymi zajęciami. Na rękach pojawiła mi się gęsia skórka, całe szczęście miałam koszulę z długim rękawem.

- Hej, nie to że coś, ale.. - chłopak przyciskał do torsu zeszyt - widziałem jak na zajęciach z immunologii pięknie prowadziłaś zeszyt. Może, chciałabyś mi pomóc rozwiązać to zadanie które Profesor zadał? - wyszczerzył zęby w radosnym uśmiechu.

Uniwersyteckie PerypetieWhere stories live. Discover now