10. Chemiczny zapach

9 1 4
                                    

Lekko rozchyliłam oczy, mrugając powoli. Kroplówka powoli wpływała do moich żył. Wszystkie dźwięki jakie słyszałam były stłumione, a zapach który świdrował moje nozdrza był lekko gorzki i czuć było w nim mnóstwo chemikaliów. Ten zapach przypominał mi chwile gdy, w wieku 8 lat musiałam przejść operację na migdałki i totalnie był to ten sam zapach. Cholera. Już wiem, jestem w szpitalu. Teraz oczy miałam już jak pięć złotych, od razu wszystkie te dźwięki przeobraziły się w jeden gwar, zyskały na głośności. Pierwsze co, to chciałam się podnieść ale blokował mi to ciężar na lewej nodze. Od stopy do kolana miałam nałożony gips a noga wisiała w powietrzu. W nadgarstek miałam wbity wenflon, a gdy z pozycji siedzącej opadłam na poduszkę, poczułam gwałtowny ucisk z tyłu głowy.

- cholera - mruknęłam pod nosem, kładąc dłoń na części tylnej głowy w okolicach karku.

Przekręciłam głowę lekko w lewą stronę i ujrzałam śpiącego Nathaniela, z tego co widziałam to chłopak miał zawiniętą bandażem nogę i nadgarstek z fragmentem ręki, dodatkowo opatrunek był umiejscowiony w okolicy jego łuku brwiowego. Odetchnęłam z ulgą że, nie obudziłam go przez moją szamotaninę. Dopiero teraz dostrzegłam że, nie mam na sobie już tego znoszonego dresu a wręcz czysty jednorazowy szpitalny strój. Nathaniel też. Siedziałam i nawet nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić, patrzyłam przez uchylone drzwi na korytarz i migających ludzi.

- Przepraszam - powiedziałam w stronę holu do niskiej kobiety z rudymi spiętymi włosami, na sobie miała biały uniform i przypuszczałam że to może być pielęgniarka.

- Tak? - kobieta otworzyła szerzej drzwi do naszej sali i przekroczyła jej próg. 

- Co tu się dzieje? - wyjąkałam, a po chwili zaczęła mi drżeć dolna warga. Nienawidziłam tego jaka jestem wrażliwa.

- Powiem Pani tak - zaczęła pielęgniarka podchodząc do mnie - mieliście Państwo wypadek - zerknęła przelotem na śpiącego Nathana, wracając wzrokiem do mnie niczym bumerang.

- Jak to się stało? - zaszkliły mi się oczy a broda zaczęła mocniej drżeć - My tylko wracaliśmy do Barcelony, z przyjacielem... - posłałam spojrzenie blondwłosemu - ..studiujemy tutaj - miałam ogromną ochotę podkulić nogi pod brodę tak jak to zawsze robiłam gdy byłam smutna, w obecnej sytuacji uniemożliwiał mi to ten przeklęty gips.

- Wy nic nie zawiniliście kochanieńka - kobieta posłała mi ciepły uśmiech - Chłopak został od razu rozprawiony, nie wiem co z nim ale na pewno nie za wesoło

- Zaraz, jaki chłopak? - zapytałam.

- Szesnastolatek - odparła - Nie wiem kto go dopuścił do prowadzenia pojazdu, skoro takie dzieci ledwo do pedałów dosięgają - obróciła sytuację w żart, w celu rozluźnienia atmosfery. Udało się jej to, minimalnie kącik moich ust drgnął - No i na skrzyżowaniu na którym całe szczęście był monitoring - kontynuowała - Wy jechaliście z pierwszeństwem, a on wyjechał i... - urwała bo czuła już że, wiem co było dalej.

- A czy z Nathanielem wszystko w porządku? To nic poważnego?

- Zerwany mięsień w łydce, ale to chwila i będzie jak dawniej. Tyle że rana na nodze nie wygląda na powypadkową - odetchnęła - rękę po poobijaną, ale cóż się dziwić jak ten motocykl leżał na jego ręce i na twojej nodze także - wskazała na moją ogipsowaną dolną kończynę - a poza tym rozciął sobie łuk brwiowy, zagoi się ale zostanie oczywiście blizna.

- A ile czasu mu zajmie żeby wyszedł z tego?

- Myślę że około miesiąca a dodatkowo drugi miesiąc obserwacji i regeneracji - powiedziała bez zastanowienia.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 04 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Uniwersyteckie PerypetieWhere stories live. Discover now