Rozdział 5

79 3 2
                                    

Madison

Minęły dwa tygodnie. Dwa tygodnie , a nasz związek stał pod wielkim znakiem zapytania. Co prawda moje relacje z Adrienem uległy sporej zmianie jednak dalej byliśmy razem. Nie odzywał się on do mnie praktycznie w ogóle i nie wychodziliśmy nigdzie po szkole.

Tak naprawdę gdyby ktoś kto by nas nie znał i spojrzałby na to z  boku pomyślałby , że nic nas w ogóle nie łączy.

Teraz siedziałam na stołówce grzebiąc widelcem w mojej sałatce. Kiedy zobaczyłam Landona , który pomachał mi i mrugnął okiem. Przewróciłam oczami na ten gest. Swoją drogą jeśli chodzi o nas to zachowywaliśmy się  jakby nigdy nic. Mianowicie dogryzaliśmy sobie przy każdej możliwej okazji. Landon jak to Landon podstawiał mi nogę praktycznie cały czas. W każdym razie nie wracaliśmy do sytuacji z przed dwóch tygodni.

- Halo ziemia do Madison! - pomachał mi ręką przed oczami Asher.

- Sorry , zawiesiłam się. - odpowiedziałam i wzięłam na widelec pomidorka koktajlowego po czym włożyłam go do ust.

- Idziesz z nami na imprezę dzisiaj? - zapytała Amaya.

Spojrzałam ukradkiem na Adriena , który patrzył na mnie i próbował wyczytać co kolwiek z mojego wyrazu twarzy.

- Okej , a o której godzi... - zaczęłam ale wtrącił się Adrien.

- Madison i ja nie idziemy.

Zrobiło mi się przykro , bardzo przykro. Nawet nie chodzi już o fakt samej imprezy ale o to , że śmiał on decydować o mnie.

- A może Maddy zdecyduje czy chce z nami iść czy nie? - powiedział Asher mierząc Adriena morderczym spojrzeniem.

- Przestańcie. Lepiej będzie kiedy zostanę w domu. - powiedziałam po czym wstałam z mojego miejsca i ruszyłam do wyjścia ze stołówki.

Pokierowałam się w stronę wyjścia z budynku i weszłam na parking.

Byłam już na skraju płaczu ale wtedy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.

- Maddy daj spokój Adrien to pieprzony dupek. Jeśli masz ochotę to idziesz z nami tak? - powiedział Asher.

- Dziękuję Asher ale , naprawdę już odechciało mi się wychodzić gdziekolwiek. Zrywam się z ostatniej lekcji. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego blado.

- Okej , ale pamiętaj , że jeśli chciałabyś pogadać to zawsze jestem. - odparł po czym odszedł w stronę szkoły.

Westchnęłam i wsiadłam do mojego samochodu , który stał na parkingu.

Przerastało mnie już to wszystko.
    
                                      ***
Zjechałam na jakiejś pobocze i wyjęłam z samochodu paczkę papierosów i zapalniczkę. Oparłam się o auto i odpaliłam papierosa , zaciągnęłam się głęboko.

Nagle usłyszałam , że ktoś parkuje obok mnie i z owego auta wyszedł Land.

- Siema Mad. - przywitał się opierając się o mój samochód.

- Hej. - mruknęłam.

- Poczęstujesz papierosem? - zapytał na co wystawiłam w jego stronę paczkę papierosów.

Podziękował cicho , odpalił go i zaciągnął się.

- Co się takiego dzieje, że palisz co?

- A co ma się dziać? - prychnęłam.

- Adrien i Lily po raz kolejny. - bardziej stwierdził niż zapytał , a ja kiwnęłam głową.

- Mad , słuchaj jeśli widzisz , że on cię nie szanuje i ma cię totalnie w dupie to skończ z nim.

- Łatwo ci mówić. - odpowiedziałam.

- Wiem , że go kochasz ale on cię traktuje okropnie i wszyscy to widzą chociaż tego nie mówią.

- Właśnie kocham go i nie wyobrażam sobie , żeby zniknął tak poprostu z mojego życia.

Landon przeczesał włosy ręką i zaciągnął się dymem papierosowym.

- Miłość rani ludzi. - szepnął sam do siebie.

- A co ty o tym wiesz ? - odpowiedziałam przygniatając papierosa butem. - Przecież odkąd cię znam każda twoja dziewczyna była na pięć minut. Co najmniej trzy razy dziennie widziałam cię z inną.

- Wiesz , miałem kiedyś dziewczynę pamiętasz? Miała na imię Laura. - popatrzył mi prosto w oczy. - Zależało mi na niej cholernie bardzo. Wkładałem wszystko aby czuła się ze mną szczęśliwa i zawsze miała we mnie wsparcie. Ale oczywiście musiało się zepsuć. Laura zdradziła mnie z jakimś typem , którego nawet nigdy na oczy nie widziałem. Od tamtej pory nie istnieje dla mnie coś takiego jak związek. Nie ma po prostu takie słowa w moim słowniku. Nie będę już nigdy więcej w pieprzonym związku. - wyznał.

Przymknęłam oczy na jego wyznanie i westchnęłam.

- Bardzo ci współczuję. - powiedziałam i otworzyłam oczy aby na niego spojrzeć. - Domyślałam się co wtedy musiałeś czuć.

Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu w geście otuchy. Wtedy poczułam , że jego ramiona zamknęły moją sylwetkę w uścisku. Byłam bardzo zdziwiona ponieważ nigdy w życiu tak nie robił. Nigdy. Nawet nie lubił  się przytulać. A tu proszę przytula się ze mną. Z osobą, której nienawidzi od piaskownicy.

Nie wiedząc co zrobić oplotłam mu ręce w okół szyi i odwzajemniłam uścisk.

You Belong With Me Where stories live. Discover now