Rozdział 17

66 4 23
                                    

Byłam już przy drzwiach od domu. Wyjęłam z kieszeni klucze i otworzyłam je jednym sprawnym ruchem. Odłożyłam plecak na kanapę i ruszyłam w stronę kuchni chcąc coś zjeść.

- O już jesteś.

Podskoczyłam przestraszona. Przecież nikogo nie było w domu. Nikogo. Odwróciłam się powoli i zobaczyłam niestety znanego mi bruneta. Odetchnęłam z ulgą.

- Jesteś normalny?! - krzyknęłam. - Co ty tu do cholery robisz?!

Land uśmiechnął się z rozbawieniem.

- Czekam na ciebie. Wszedłem przez balkon , bo był otwarty.

- Włamałeś mi się do domu. Naprawdę nie widzisz nic w tym złego?

- Nie włamałem się. - stwierdził.

Westchnęłam i przeniosłam na niego wzrok.

- Po co tu jesteś?

- Wiedziałem, że gdybym tu nie przyszedł to byś mnie wystawiła i się ze mną nie spotkała.

No i miał rację. Ale czemu mi się dziwił? Miałam prawo nie chcieć z nim rozmawiać po ostatniej akcji.

- Wychodzisz. - powiedziałam krótko wskazując na drzwi.

Land popatrzył na mnie z uniesioną brwią i odparł:

- O nie , nie , nie. Musimy pogadać.

Odeszłam od blatu i ruszyłam w stronę kanapy. Kiedy już byłam obok niej opadłam na miękkie oparcie.

- O czym ty chcesz gadać? - zapytałam. - Zachowujesz się jak skończony dupek.

Chłopak podążył moim śladem i również usiadł obok mnie na kanapie.

- A ty jak pięciolatka. - wzruszył ramionami nawiązując do naszej rozmowy przed szkołą.

- Poprostu irytuje mnie twoje dziecinne zachowanie i chcę żebyś wiedział , że narkotyki ci nie pomogą.- przyznałam wkurzona.

- Ale ci już obiecałem, że nie będę brał. Temat skończony. - odparł pewny siebie.

- Twoje obietnice są nic nie warte.

Chłopak złapał mnie za ramię i przekręcił tak abym na niego spojrzała.

- Jeśli obiecałem ci , że nie wezmę nic więcej to nie wezmę. Chcę żebyś wiedziała Mad , że moje obietnice są dużo warte. - mówiąc to patrzył mi głęboko w oczy.

Przełknęłam ślinę i kiwnęłam głową, bo tylko na tyle było mnie stać. Przybliżył się niebezpiecznie blisko. I popatrzył na moje usta , a później na oczy. I powiedział...

- Dobra , a teraz zrób mi coś do jedzenia, bo jestem głodny.

Odepchnęłam go od siebie i zapytałam oburzona:

- A czy ja ci wyglądam na kucharkę?

- Jezu - przewrócił oczami z sarkastycznym uśmiechem na twarzy. - Możesz mi zrobić to jedzenie i nie marudzić?

Otworzyłam usta w szoku , bo jego zachowanie przekraczało wszelkie granice.

- Okej. Już robię wasza wysokość. - sarknęłam ale rzeczywiście wstałam z kanapy i poszłam do kuchni.

Wyjęłam talerz i zrobiłam najbiedniejszą wersję tostów francuskich , bo tylko na tyle zasługiwał. Przygotowałam mu również mrożoną herbatę i dałam do niej słomkę. Z takim zestawem ruszyłam w stronę kanapy. Gdzie Landon oglądał jakiś film. Kiedy zobaczył , że mam dla niego jedzenie od razu wstał.

You Belong With Me Where stories live. Discover now