Rozdział 11

49 3 5
                                    

Otworzyłam drzwi od domu modląc się aby nie było nikogo na dole i abym mogła w spokoju wrócić do swojego pokoju. A zastałam mamę siedzącą na kanapie i tatę robiącego sobie śniadanie. Cholera jasna. Zapomniałam , że mieli dzisiaj wolne.Niemal od razu przenieśli na mnie wzrok , a ja już w głowie wyliczałam czy mam uciekać czy zostać.

- Hej , kochanie. - przywitała się moja mama z ciepłym uśmiechem na twarzy.

Ściągnęłam brwi i popatrzyłam na tatę.

- Cześć, Maddy.

- Nie jesteście źli? - zapytałam przeskakując wzrokiem to na tatę to na mamę.

Posłali sobie rozbawione spojrzenia po  czym roześmiali się jedno głośnie.

- O co wam chodzi? - zapytałam siadając na kanapie obok mamy.

- Po prostu cieszymy się , że masz swoją sympatię ale nie możemy wręcz uwierzyć , że to Landon. - powiedziała z rozbawieniem widocznym na twarzy.

Wybałuszyłam oczy , a następnie jęknęłam z zażenowania. Moi rodzice znowu głośno się zaśmiali.

- Boże , on nie... nie jest ... my nie... - próbowałam ułożyć jakieś sensowne wytłumaczenie.

- Mówiłem, że jest sympatyczny. - powiedział tata , który teraz usiadł obok mamy na kanapie.

- Nie jest! - krzyknęłam. - Tato ja go nie lubię , ba! Nawet nienawidzę. Jest rozpuszczonym pieprzonym gnojem. - powiedziałam już totalnie wkurzona.

Wstałam z kanapy i ruszyłam na górę słysząc kolejny śmiech rodziców. Jak oni do cholery mogli nawet pomyśleć , że choć w małym procencie lubię Landona. Może moje zachowania mówiły co innego ale wtedy to on nalegał , że mam z nim iść na imprezę.

Weszłam do mojego pokoju spoglądając na godzinę. 9:00. Super jestem nawet spóźniona do szkoły. Trudno nie idę. Tak się kończą imprezy w poniedziałek. Wzięłam jeszcze tabletkę na ból głowy i położyłam się spać.

* Następnego dnia *

Siedziałam w szkole na naszym parapecie razem z Amayą oraz Chloe i wypatrywałam wzrokiem Landona. Znaczy...

- Maddy! W ogóle nie słuchasz!  - krzyknęła oburzona Amaya.

- To możesz powtórzyć? - zapytałam.

- Robię imprezę w ten piątek będziesz?

- Byłam już przed wczo-... To znaczy... - zaśmiałam się nerwowo.

Chloe zapiszczała z radości i zapytała mnie.

- No nie gadaj! Z kim byłaś?

Po raz kolejny zaśmiałam się nerwowo.

- No z...

Poczułam dłoń na moim ramieniu na co gwałtownie się obróciłam i zobaczyłam bardzo znajomego mi bruneta (miałam na myśli najbardziej znienawidzonego) .

- Wybaczcie ale porwę wam koleżankę na chwilę. - powiedział Landon zwracając się do dziewczyn.

Przewróciłam oczami ale w końcu podążyłam za nim na drugi koniec korytarza.

- No to czego? - zapytałam.

- Zostawiłaś u mnie wczoraj to... - odparł wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.

- Schowaj to! - krzyknęłam do niego. - Jesteś nie poważny. Co jakby jakiś nauczyciel to zobaczył? Wiesz jakie mielibyśmy problemy?

Chłopak uśmiechnął się z kpiną.

- Poczęstowałem się jednym. Mam nadzieję , że się nie obrazisz. - szepnął i puścił mi oczko. - Oddam po lekcjach! - krzyknął znikając w głębi korytarza.

- Idiota. - mruknęłam sama do siebie.

You Belong With Me Where stories live. Discover now