Rozdział 12

58 4 7
                                    

*2 dni później*

Leżałam na łóżku w piątkowy wieczór i rozmyślam nad tym czy powinnam iść na imprezę do Amayi czy zostać w domu. Wybrałam to drugie. To nie tak , że jej nie lubię czy coś w tym stylu. Poprostu... sama nie wiem. Bardzo ją lubię ale nie chce znowu wrócić do domu w takim stanie jak ostatnio.

Z tych rozmyślań wyrwał mnie telefon. Nieznajomy numer. Od razu odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.

- Halo?

- Siema , ty jesteś Madison nie? - usłyszałam nieznajomy głos w słuchawce.

- Tak

- No to słuchaj sprawa jest. - nieznajomy odchrząknął i zaczął mówić. - Landon Shaw - mój kumpel. Wiesz pewnie , który. No i on schlał się na imprezę no i jest nieprzytomny. Możesz po niego przyjechać?

Prychnęłam i wstałam z łóżka. Co za idiota. Żeby o godzinie 19:00 wieczorem już być nieprzytomnym na imprezie.

- Chyba sobie żartujesz?! Nie możesz go odwieść do domu? - zapytałam oburzona.

- Nie , bo już piłem.

No to zajebiście.

- Gdzie to jest? - zapytałam wkurzona.

- Wyślę ci adres.

Rozłączyłam się i zaczęłam chodzić po pokoju. Nie no nie wytrzymam. Szybko się ogarnęłam i zeszłam na dół.

- Muszę coś załatwić. Pilna sprawa. - powiedziałam rodzicom , którzy przyglądali mi się z zaciekawieniem.

Zaczęłam zakładać buty po czym zarzuciłam na ramiona kurtkę.

- Kiedy wrócisz?

- Nie wiem. - odparłam i zamknęłam za sobą drzwi.

Mam go już po dziurki w nosie. Jak tam przyjdę to go zabije gołymi rękami. Nie żartuje.

Szybko podjechałam moim samochodem pod adres , który dostałam. Impreza była w domu jakiegoś typa z naszej szkoły. Niezbyt mnie interesowało kim on był. Przekroczyłam próg domu po czym od razu zauważyłam Landona leżącego na kanapie , który ledwo co kontaktował , a obok niego siedział jakiś blondyn , który teraz popijał piwo.

- O wreszcie jesteś. - powiedział.

Zmarszczyłam brwi i przeniosłam wzrok na Landona.

- Pomożesz mi go przenieść do samochodu? - zapytałam.

- Dobra. - odparł i odłożył piwo na drewniany stolik.

Chwilę później Land siedział w moim samochodzie ledwo wiedząc co się dzieje.

- I jak będziesz rzygać to nie do samochodu. Mów żebym się zatrzymała. - odparłam po czym westchnęłam i zajęłam miejsce kierowcy.

Odpaliłam silnik i ruszyłam stronę jego domu.

- Mad? - zapytał zachrypniętym głosem.

- No czego?

- Liczyłem na to , że zapytasz "co?" a ja odpowiem "gówno".

Uderzyłam się ręką w czoło.

- Boże jaki ty jesteś pusty. - mruknęłam.

-  Z tym się nie zgadzam. Mój poziom inteligencji jest na bardzo wysokimi poziomie.

You Belong With Me Where stories live. Discover now