🍑26❤️‍🔥🍆

407 70 23
                                    

🎶Right now
I wish you were here with me🎶

Od rana pracował na nowej budowie. Pomagając przy renowacji okien nauczył się masy rzeczy. Był nawet z siebie dumny że nie rozwalił żadnej z szyb. Naprawdę miał do tego okazję kilka razy, ale udawało mu się niczego nie zepsuć.

Jedyne co go wkurzało to osoba z którą pracuje. Był to trzydziestoletni tajlandczyk. Nie chodziło tutaj o to że wydawał mu rozkazy. W końcu po to tu był, aby pomagać komuś kto się na tym zna, ale ostatkami siły powstrzymywał się przed odpowiedzeniem mu na jego zaczepki.

Dobrze słyszał jak ten na niego przeklina po Tajlandzku. Mówił na niego że jest idiotą, że się do niczego nie nadaje. Że umie tylko pajacować na scenie, a w prawdziwym życiu chuja potrafi. Dobrze to słyszał i chciał mu odpowiedzieć ale powstrzymywał go będący obok Jeff.

Naprawdę wytrzymywał aż do czasu. Będąc na drabinie malował obramówki okien. Niedaleko był Jeff, który był gotowy na wszystko gdyż wiedział o lęku wysokości młodszego. Widział jak Jisung się stara mimo drżących dłoni.

-Ja pierdole ile może zajmować malowanie kawałka drewna!-odezwał się na nowo tajlandczyk-Inni już dawno skończyli a ten dalej maluję. Księciunio koreański się znalazł

-Ya! Ty tajlandzki robaku!-warknął Jisung patrząc na niego i mówiąc po tajlandzku-Może i mój tajlandzki jest chujowy ale słyszę cię ty kretynie. Mówiłem Ci że mam jebany lęk wysokości to i tak kazałeś mi zapierdalać na drabinę i robić to co robię. Przypominam ci kurwa że jestem tu za darmo! Pomagam wam, a więc okaż mi wdzięczność albo się kurwa przejdę do ciebie! A wtedy nikt cię nie obroni

-Dawaj! Nie boję się taniego raperzyka, który puszcza się z drugim chłopem jak jakaś kurwa. Jesteś mężczyzną a nie laseczką mającą pizde do wyruchania!

Na jego słowa Jisung już nie wytrzymał. Biorąc wiaderko z białą farba, odwrócił je do góry nogami i pozwolił żeby farba wyleciała prosto na głowę i twarz tajlandczyka.

-Ja pierdole no to się odpalił-westchnął Jeff podchodząc bliżej

-Ty chuju zjebany!-warknął tajlandczyk i z całej siły kopnął drabinę chłopaka

To co się później działo było jak w zwolnionym tempie. Krzyk chłopaka można było usłyszeć na całą budowę. Był aż tak głodny że sam Bambam wybiegł do nich. Zdążył akurat w momencie kiedy ciało Jisung'a spotkało się ze stertą desek na ziemi.

-Jisung!-krzyknął Jeff od razu znajdując się koło niego

-Ja pierdole, Chan mnie zabije!-krzyknął Bambam podchodząc do chłopaka-Jiji powiedz coś!

-Moje kolano-szepnął czując jeden wielki ból

-Kurwa mać! Trzeba jechać do szpitala

-Kręci mi się w głowie-przyznał Jisung na co Bambam wystraszony popatrzył na niego

-Ji, skup się na mnie tak? Skup się na swoim hyungu-odparł lecz spotkał się tylko z zamykającymi się oczami chłopaka-Cholera! Jeff samochód już!

🍑❤️‍🔥🍆🍑❤️‍🔥🍆🍑❤️‍🔥🍆🍑❤️‍🔥🍆🍑❤️‍🔥🍆

Patrząc na chłopaka mieli dość. Dosłownie kilka minut temu wciąż był nieprzytomny, a teraz leżał zadowolony i jadł sobie budyń. Z rozwalonym łukiem skroniowym wysłuchiwał zaleceń lekarza.

Wiedział już że kolanowi nic się nie stało poza delikatnym urazem i przez kilka dni ma je oszczędzać. Dostał także leki przeciwbólowe które ma zażywać tylko w momencie dużego bólu. Po badaniach wyszło że na wskutek uderzenia głową ma delikatny wstrząs mózgu dlatego na dwa dni zostanie w szpitalu na obserwacji.

-Chan mnie zabije za to-westchnął Bambam gdy wyszedł lekarz

-Ja mu to przekaże to będzie lepiej, dawaj telefon hyung. Wiem że informujesz go na bieżąco co u mnie. Ten hyung nie ufa mi za chuja

-Wydaje mi się że przestał gdy zgubiłeś swoją walizkę Louis Vuitton za kilkanaście tysięcy-zaśmiał się Jeff

-Nie ja zgubiłem! Lotnisko!

-Cokolwiek-odparł Bambam podając mu telefon-Mamy wyjść?

-Poproszę. Nie chcę żebyście słyszeli jak na mnie krzyczy

-Wołaj jakby co, idziemy coś zjeść. Chcesz coś?

-Sernik

-Nie wiem czy w szpitalu będzie sernik ale okej

Mówiąc to wyszli zostawiając go samego. Nie rozumiał dlaczego zadzwonienie do Chan'a go tak stresowało. Przecież to był Channie. Jego przyjaciel. Jeden z tych najlepszych. Wzdychając wybrał numer i czekał jak starszy odbierze.

-Co tam Bam?-usłyszał i na sam dźwięk głosu starszego poczuł łzy w oczach

-Hyung-zaczął na co usłyszał typowe westchnienie dla starszego

-Jiji? Wszystko dobrze?

-Miałem wypadek-szepnął

-Jak wypadek! Cholera Jisung dzwonię na kamerkę! Changbin! Szybko!

Faktycznie sekundę później starszy zadzwonił do niego na połączenie wideo. Widząc za równo Chan'a jak i biegnącego do niego Changbin'a rozpłakał się jak małe dziecko. Wiedział że oni zrozumieli co się dzieje. Dlatego dali mu chwilę. Dali mu czas na uspokojenie.

-Sungie co się stało? Hmm?-spytał Changbin

-Spadłem z drabiny. Jakoś musiała się poruszyć, nie wiem jak-odparł zatajając prawdę

-Nic się wielkiego nie stało?-spytał Chan

-Uderzyłem głową więc mam ranę i lekki wstrząs, nic więcej. Zadzwoniłem bo wiem że gdyby ci to Bambam przekazał to byś zwariował z nerwów hyung

-Wciąż wariuję. Nie mam kontaktu ani z Tobą ani z Minho. Nie wiem co się u was dzieje. Tyle dobrze że Younghyun poleciał do niego tak samo jak jest tam Dohwan hyung. To twoja sprawka prawda?

-Musiałem hyung. Muszę mieć pewność że jest przy nim ktoś zaufany-przyznał wycierając łzy-Tylko tyle mogę zrobić

-Twój występ na fan meetingu też dużo dał-przyznał Changbin-Mega dużo

-To wyszło tak spontanicznie. Serio, ale cieszę się że tak wyszło

-Rozumiemy to. Wszystko u ciebie dobrze? Trzymasz się tam? Potrzebujesz czegoś?

Dobre pytanie. Czy Jisung czegoś potrzebował. Dobrze wiedział czego. Patrząc na swoich hyungów jedyne czego chciał to znaleźć się pomiędzy nimi i poczuć jak przytulają go do siebie. Wiedział że nie może mieć Minho. Jeszcze nie. Ale może mieć 3rache.

-Hyungs?

-Tak?

-Możecie tu przylecieć chociaż na dwa dni. Nie potrafię wrócić jeszcze do Korei. To jeszcze nie czas, ale tak strasznie bardzo chciałbym się teraz do was przytulić i usłyszeć że wszystko jest dobrze. Że wszystko się dobrze skończy-Na jego słowa Chan wyciągnął telefon i wpisał coś na nim

-Lot mamy z samego rana, a więc po południu będziemy u ciebie

-Chcesz coś z Korei?

-Bluzę Minho. Wszystkie które wziąłem wróciły już do Korei

-Nie ma problemu. Zaraz pojadę do apartamentu i wezmę. Nie płacz już Sungie. Nie mogę wytrzymać jak płaczesz-odparł Chan na co ten kiwnął głową

-Dziękuję wam, naprawdę dziękuję

-Always-odparli

Always Mine / Minsung Where stories live. Discover now