III. ,,Soczyste niczym świeże jabłko"

14 1 4
                                    

   Elie spojrzał na swoje ciało w lustrze. Jego brzuch był mniejszy niż od tych pierwszych dni swojej diety i ćwiczeń, ale wciąż nie był tak płaski jak on chciał. Uda również były za duże, mimo tego, że między nimi była średnia przestrzeń - powinien się z tego cieszyć.
Kolana były brzydkie. Widać było jak dużo tłuszczu ma, a ramiona mimo, że szczupłe, to wciąż za duże dla niego.

Jego włosy również nie były takie gęste, a wręcz tłuste. Bardziej delikatne co podobało się chłopakowi. Nie było widać, że tak dużo je/jadł. Na skórze tez dało się widzieć wiele zmian - nie była teraz taka mocna oraz ciemniejsza, a bladsza i po jej dotknięciu dało się poczuć, że pod nią nie ma żadnej tkanki tłuszczu. Chociaż to mu się podobało.

Lecz te myśli wciąż mu dokuczały. Myśli, które kazały mu nawet przestać jeść, choć on sam wiedział, że to nie jest dobre. Ale i tak zmniejszył sobie ilość jedzenia i jadał teraz trzy dania, a po każdym ćwiczył dwadzieścia minut.

Nie wiedział jednak, że tak szybko będzie bał się jeść.

Któregoś poniedziałku, po zjedzeniu pysznej pomidorówki i trochę ziemniaków jak i indyka, które były na obuad w szkole, poczuł się winny temu, że za dużo zjadł. Obawiał się tego, że w domu nie uda mu się tego wyćwiczyć, a więc poszedł do łazienki spróbować coś z tym zrobić.

Stanął nad muszlą klozetową i zaczął się zastanawiać czy dobrze robi. Według niego tak, skoro jedzenie, które dopiero co zjadł się nie przetrawiło jeszcze to może je zwrócić teraz, a wyjdzie na to, że zjadł mniej kalori i nie będzie się stresować tym, że zje kanapkę na kolację.

Nachylił się nad muszlą i ostrożnie włożył do buzi dwa palce, czując z nikąd jak mu łzy napływają do oczu. Nie rozumiał dlaczego miałby się właśnie rozpłakać skoro to tylko wymioty.
Zaczął wkładać te palce głębie i od razu odczuwał zwroty, choć nie leciały one od razu. Dopiero za którymś razem zwrócił ziemniaki, które zjadł, a potem kilka kawałków kotleta.

Czy to starczy? Zaczął się zastanawiać i spróbował wywalić z swojego żołądka jeszcze więcej, ale coś się nie udawało, jakby jedzenie, które nawet się jeszcze nie parzetrawiło, utknęło gdzieś w gardle, ale się nie dusił.

Wytarł palce w papier toaletowy, który wziął ze sobą wcześniej i napił się wody z swojej butelki.

Nawet zwymiotować się nie potrafię.

   Kiedy wyszedł, skierował się pod salę biologiczną, gdzie miał mieć kolejną lekcję (nie zgadniecie jaką - biologię).
Napotkał tam swoich kolegów z klasy, z którymi zazwyczaj zamienią parę słów i chodzi na obiady. Zaczął coraz mniej spędzać z nimi czas, ponieważ wiedział, że jak z kimś się spotkać to będzie musiał coś zjeść, a tego chciał koniecznie uniknąć. Gdyby zjadł chociaż loda z jakiegoś sklepu to by musiał iść na rower i zrobić kolejną kolejkę swoich ćwiczeń oraz zmniejszyć ilość kalori tego co zje następnie; ewentualnie spróbować spowodować wymioty.

— Gdzie poszedłeś po obiedzie, Elie? — zapytał jeden z chłopaków, gdy brunet już stał wraz z innymi pod salą.

— Musiałem koniecznie skorzystać z łazienki — odpowiedział, uśmiechając się do blondyna promiennie i zacisnął ręce na swojej koszulce.

— Okay.

  Czego mógł się po nich spodziewać? Oni nie są kimś, kto by się o niego martwił. Są tylko po to, by razem grać na telefonie, oglądać filmy i ogółem spędzać czas - o ile kręcenie się Eliego wokół nich i dawanie co jakiś czas znaki życia w ogóle się do tego zalicza.
A jak Elie tak właściwie ich widział? Ktoś kto w sumie sprawiał, że mógł wyjść z łóżka i zrobić coś ze sobą, zamiast płakać przez cały czas przez to jak wygląda.








~~~~~~~~

Gdy to wstawiam jest godzina 9:25, ledwo co wstałem, pozdrawiam

Find a new bodyWhere stories live. Discover now