IV. ,,Zniszczony ziemniak"

10 1 2
                                    

,,– Elie, schudłeś, bo ci portki zwisają."

Nie wiedział, że otrzyma pierwszy raz taką pochwalę od swojej matki po dwóch miesiącach, jakże zdrowej "diety".

   Szedł wtedy z swoimi rodzicami, wujkiem, ciocią oraz dwoma młodszymi kuzynami do restauracji coś razem zjeść. Elie nie miał nic przeciwko mimo tego, że starał się wybrać coś małego oraz przed wyjściem sprawdzał ile co miałoby kalorii w menu.
Jego dwóch kuzynów miało po jedenaście i dwanaście lat - Olaf oraz Cole. Chłopcy prawie podobni do siebie, różnili się wiekiem, wzrostem, nawet twarzą, swoimi ciałami... no.. to w sumie nie byli tacy podobni, ale kolor oczu i włosów mieli takie same - po swojej mamie (cioci Eliego) - piwne oraz ciemnebląd, a wręcz kasztanowe.

  Wróćmy do tematu tego rozdziału, czyli tego jak wreszcie Elie dostał uwagę za swoje schudnięcie i to jeszcze od rodzicielki, której emocji nie dało się wyczytać tak łatwo - z jednej strony brzmiała, jakby była szczęśliwa dla syna, ale z drugiej to nie podobało się jej to, że chłopak tak szybko schudnąć i Elie był pewien, że zaczęłaby zwracać uwagę na to co on je (co oczywiście nie było dla niego korzystne, dobre ani nic z tych rzeczy).
Szli sobie normalnie, chodnikiem, do jednej restauracji, do której nie jeden raz już zaglądali. Elie chował się w granatowej bluzie, bo mimo tego, że świeciło mocno słońce, to powietrze samo w sobie jeszcze nie było gorące. Godzina trzynasta trzydzieści siedem, idealna na pyszny, napełniający, wielokaloryczny obiad, o którym na sam myśl Elie chciał uciec jak najdalej od jakiegokolwiek jedzenia, choć też go to przyciągało. Sam widok czy myśl o pizzy wywoływało u niego większą ilość śliny. Chciałby coś takiego zjeść, ale cóż, według niego nie mógł.
Gdy nagle Elie pojawił się na samym przodzie rodziny, jego matka spojrzała się na czarne spodnie, które miał na sobie. Zwisały dosyć, na brzuchu się prawie, że nie trzymały oraz wyglądały od tyłu, jakby się w nie kupę zrobiło.

— Elie, schudłeś, bo ci portki zwisają — powiedziała po jednym momencie przypatrywania się w tylną stronę dolnej części syna. — Trzeba ci kupić nowe spodnie.

Brunet spojrzał się tylko na nią, unosząc delikatnie kąciki ust, bo nie wiedział czy powinien pokazać wielki uśmiech czy też w ogóle się nie odzywać. Szczególnie trudne było to, gdy ma się za rodzicielkę kobietę, która na wszystko patrzy, wszystko słyszy, czuje, że się czuje jak w jakiejś dziczy, a kolejne działania kobiety są jak atak jakiegoś drapieżnika.
Chyba zbyt ostre ten opis, ale w sumie do czego innego się tego nie da porównać. A szkoda.

— Tak? — odezwał się Elie po chwili i przeleciał wzrokiem nie tylko swoją matkę, a również całą resztę, by zobaczyć czy też się na niego patrzą - tak.

— No, trochę duże masz te spodnie — odpowiedział jego ojciec.

— Okay — odparł i wrócił swoimi oczami na cokolwiek innego, ale nie swoje ciało. Obawiał się, że się okaże, że tak naprawdę ma jeszcze większe.

  Kiedy dotarli na miejsce, zasiedli do stołu, który znajdował się przy oknie restauracji. Widok był na mały plac zabaw, na który wskazywał palcem Olaf, mówiąc Eliemu oraz młodszemu Cole'owi, by tam poszli. Jego mama jednak powiedziała, by zrobili to dopiero po zamówieniu swojego jedzenia, czego nie za chętnie kuzynostwo się posłuchało. Elie zgodził się na pójście z młodszymi na plac, tylko aby nie musieć myśleć o jedzeniu ani nie patrzeć i czuć tego co inną inni klienci.

  Biorąc swoją kartę menu, natychmiast przewinął na stronę, gdzie była zupy. Jedyne co mu odpowiadało to krem pomidorowy, gdyż sam nie bardzo przepadał za innymi zupami, które były na liście, a krem miał jedynie trzydzieści kalorii! Do tego mógł zapewne nasydzić głód chłopaka. Przynajmniej tak mu się wydawało.
Gdy kelnerka podeszła pytać o dania, wszyscy kolejno wybrali co by chcieli do jedzenia; Elie ostatni - jak zwykle, co mu się śpieszyło? Jedyne na co to, aby z tamtąd uciec i schować się gdziekolwiek bez jedzenia. W jakimkolwiek miejscu z jakimkolwiek jedzeniem czuł się przytłoczony i miał większe chęci na zjedzenie czegoś pysznego, ale wiedział, że nie może, bo przecież jego limit jedzenia, który sam sobie ułożył w głowie, mu w tym przeszkadzał - a w sumie nie przeszkadzał, a tylko miał mu ułatwić stracenie kilogramów!
Elie nawet rozważał odrzucenie mediów, gdyż widywał tam różne filmy na pyszne dania, a potem miał na nie ochotę.

Po zamówieniu, trójka chłopców wyszła z budynku restauracji na plac zabaw obok niego. Olaf i Cole wbiegli na wielki zamek, wołając Eliego, by do nich dołączył, lecz chłopa stwierdził, że tylko będzie na huśtawcę, ponieważ był zbyt zmęczony na bieganie wokół.
Wszedł na grupę swoich znajomych na jednej aplikacji i chciał wpisać to co się dzieje. To jak się czuje, że nie chce mu się już przebywać w miejscach z jedzeniem, ale kogo by to obchodziło?

Elie czuł ciężko na brzuchu. Był pewien, że nie było to spowodowane głodem, a samą chęcią napchania do buzi wielkiej ilości słodyczy oraz pizzy czy lasagne. Wszedł więc na google w poszukiwaniu małej pomocy, mimo tego, że szukał jej wcześniej wiele razy. A przez te teksty tylko uczucie żarłoczności się zwiększało.

Po jakimś czasie, dania przyszły do ich stołu, a brunet dostał wiadomość od swojej matki o tym. Ruszył się z huśtswki wraz z dwójką kuzynów, którzy o mało się nie zabili, gdy kłócili się o jakieś gówno, które nie interesowało Eliego.
Zasiedli do stołu i zaczęli jeść. Elie musiał przyznać, że bardzo mu smakował krem pomidorowy, ale gdy tylko patrzył na to, co ma reszta na talerzu to również chciał coś takiego zjeść. Wziął później jednego opanierowany kawałek kurczaka z talerza Cole'a i trochę frytek od Olafa, twierdząc, że chciał tylko spróbować. Skusił się również na dwa widelce sałatki z jedzenia swojego ojca.
Głód nie ustawał, a się zwiększał. Wstał od stołu, przepraszając o pójściu do łazienki, do której się skierował i zablokował się w jednej kabinie.
Na jego nieszczęście - każdy mógł wejść i usłyszeć co robi.

Nachylił się nad kiblem i zaczął robić to, co robił, gdy myślał, że za dużo zjadł.
Zwymiotował większość tego, co spróbował od pozostałych oraz odrobinkę pomidorów. Nie czuł się lepiej. Był na siebie zły, że nie mógł od razu wszystkiego zwrócić.

Find a new bodyWhere stories live. Discover now