VI. ,,Nieistniejąca czekolada"

13 1 0
                                    

   Eliego coś złapało, gdy wrócił do domu. Złapał go wielki głód, mimo tego, że pił wcześniej pełno wody oraz żuł gumę zaraz przed wejściem do domu. Nie chciał jeść. Bał się, że gdy zje za dużo jednego dnia to już nie będzie wyglądać szczupło i ważyć mało do końca swojego życia.
Może ten głód był spowodowany zjedzeniem owsianki tego ranka i jednego kotleta w szkole? Przecież jadł tak prawie zawsze! Dlaczego tak nagle mu się przypomniało, że ma tak wiele miejsca w żołądku, aby je wypełnić i wystawić ten wielki bęben?! Dlaczego to się akurat trafi niemu?! Dlaczego nie może jeść ile chce i nie tyć?!

   Postanowił, że weźmie trzy kosteczki czekolady. Wiedział, że będzie chciał więcej, ale jakoś myślał, że da radę ukoić ten głód tak małą ilością słodyczy.
Mylił się i to bardzo. Natychmiast po tym zaczął szukać po szafkach więcej czegoś do jedzenia. Wziął orzechy nerkowca, ale później je odrzucił twierdząc, że mu nie smakują, a tak naprawdę były to jego ulubione orzechy.
Otwierał lodówkę, z której nie wyciągnął nic, gdyż stwierdził, że mu nie będzie smakować żadne z tych rzeczy, które tam są. Otwarł potem - ponownie - szafkę z słodyczami i wyciągnął dużą czekoladę oreo. Wiedział, że robi źle. Wiedział, że później będzie go męczyć winność. Ale nie wiedział dlaczego tak się dzieje. Wziął najpierw dwa rządy czekolady (czyli po cztery kosteczki). Gdy jednak szukał kolejnych zasobów słodkości to znów wrócił do tej słodkości i Wziął dwie kolejne.

Chciał się za to zabić. Już nie wytrzymywał tego, że nie może mieć perfekcyjnej sylwetki i robić z jedzeniem co chce. Chciał wrócić do czasów, gdy się nie bał przytyć, ale gdy czasami o tym myślał to chciał wyrzygać się z tego co wtedy jadł.
  Otworzył ponownie zamrażarkę, by sprawdzić czy na pewno nie ma tam żadnego loda. Sprawdzał po parę razy te same szafki, a i tak z nich nic nie wyciągał, a jeśli to robił to tylko te same rzeczy, które już do siebie go zniechęcały.
Tak bardzo chciał teraz wziąć nóż i rozciąć sobie całe ciało, tak aby została tylko skóra i kości - bo to przecież perfekcyjna budowa, nawet tego ciałem nie da nazwać, świetnie, Elie już od dawna wiedział, że nie jest człowiekiem.

Rzucił wielką tabliczką czekolady o podłogę, sprawiając, że ta się złamała w małe kawałeczki; nie tylko w miejsca wgłębień, a też tam gdzie ich nie było. Chwycił się za włosy i krzyknął, pozwalając by z jego oczu poleciały łzy, które trzymał od dłuższego czasu. Ukucnął na podłodze, po której leżało wiele słodyczy - te które jadł oraz te których nie jadł. Gdy poczuł jak jego brzuch delikatnie ocierał się o jego nogi, to go wciągnął. Załkał głośno i po chwili wstał z ziemi, biorąc za sobą wszystkie słodkości. Otworzył kosz pod zlewem i wyrzucił je tam, wahając się przez moment, ponieważ jak zareagują rodzice? Mało go to wtedy obchodziło.
Poleciał szybko do łazienki i otworzył kibel, aby się nad nim nachylić. Kiedy jednak spróbował spowodować wymioty, to nie mógł. Nie czuł żadnego nadchodzącego jedzenia, aby wyleciało z jego jamy ustnej, a jedynie lekkie odczucia wymiotne, przez które tylko z gardła zaczęła lecieć mu ciepka maź (pewnie ślina).

PRZYTYJĘ. PRZYTYJĘ. DLACZEGO? JA NIE CHCĘ! PRZEPRASZAM, JA JUŻ NIE CHCĘ! CHCĘ UMRZEĆ, NIE CHCĘ JUŻ ISTNIEĆ NA TYM ŚWIECIE, JEŚLI NIE MOGĘ WYGLĄDAĆ JAK JA CHCĘ. NIE CHCE MI SIĘ JUŻ WALCZYĆ Z TYM WSZYSTKIM!

   Zaczął się zastanawiać dlaczego nie może wyrzucić z siebie tego wszystkiego co właśnie zjadł. Postanowił odczekać chwilę, aby później spróbować. Napił się także jednego kubka wody. Lecz to było wszystko na nic, gdy wrócił z powrotem trzydzieści minut później.
Jego głowa nie bolała, a napierdalała (gdyż inaczej tego nazwać się nie da). Napierdalało go tak naprawdę całe ciało, bo było wymęczone tym co on sam z nim robi. Dla niego zawsze nie było wystarczające. Za każdym razem, kiedy patrzył na nie to od razu potrafił wypatrzeć te wady. Te okropne wady. WADY, KTÓRYCH NIE POTRAFIŁ SIĘ POZBYĆ. Za każdym razem, zerkając na swoje ciało, mówił sobie: ,,dasz radę to wszystko spalić", mimo tego, że się dopiero co obudził. ,,Nie jedz dzisiaj", gdy skończył swoje śniadanie, ale i tak jadł później, lecz z tymi wyrzutami sumienia. ,,Dlaczego to mnie spotyka?", a potem odpowiadał sobie, że to wszystko właśnie przez niego, przez to jak o siebie dba ‐ źle o siebie dba. Ciągle je, a jego głowa drze ryja, że za dużo tego, mimo tego, że jadł dopiero drugi posiłek, którym była ryba z ziemniakami.

Zaczął się zastanawiać, jak nikt tego nie zauważył? Jego rodzice jedynie czasami zwracali uwagę na to, że chyba schudnął, co było oczywiste! Znajomi z klasy nie przestali rzucać żartami, że jest gruby.

Find a new bodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz