Najwyższy czas

520 23 19
                                    

***
Draco

Granger zniknęła.

Potter też.

Coś się stało.

Z trudem udało mu się zostać w miejscu i przyjmować kondolencje od ostatniego człowieka, który poklepując go po ramieniu, paplał o ojcu i niepowetowanej stracie dla świata.

Granger, kurwa, zniknęła, a on nie mógł się ruszyć, póki ostatni nieznany facet nie zejdzie mu z oczu.

W chwili, gdy w końcu wszyscy poszli i zostali sami przed wielkim stosem wieńców zasypujących wejście do krypty, skinął Nottowi głową, dając mu znak, żeby nawet na sekundę nie spuszczał Charlotte z oka.

Teodor z asystą jednego z podwładnych Pottera mieli niezwłocznie zaprowadzić ją do domu pogrzebowego, a stamtąd wysłać kominkiem prosto do Manor.

Matką się nie martwił. Miała obstawę trzech aurorów.

Ucałował ją w czoło, szepnął przeprosiny i nie czekając na jakiegokolwiek agenta, teleportował się przed bramę rezydencji.

Jeśli ten pierdolony Kutafon miał cokolwiek wspólnego ze zniknięciem Granger, to znajdzie go nawet w czeluściach piekła i po prostu zabije.

Zbliżył się do metalowych krat bramy, czując tę charakterystyczną magiczną energię.

Szepnął kilka zaklęć, z różdżką w ręce, przebijając się przez magię ochronną ogrodzenia, kilka innych bez problemu go przepuściło. Krew Malfoyów robiła swoje. 

Przebiegł odległość do drzwi w kilka sekund.

Pchnął je magią, zanim do nich dotarł.

Granger.

Jeśli nie będzie jej w rezydencji, to...

— Granger! — wrzasnął, stając pośrodku holu. — Granger!

Cisza, która panowała w domu niemal raniła mu uszy.

Czuł, że jego martwe serce za chwilę pęknie.

— Draco?

Jej głos.

Cichy.

Cichy i niepewny.

Ruszył w stronę salonu.

I wtedy wkroczyła do korytarza.

W czarnej sukience i w swojej postaci, wyglądała tak cholernie... krucho.

— Granger. — Chwycił ją w ramiona, wplatając rękę w rozpuszczone, lekko potargane włosy. Chłonąc ich zapach, niemal czcząc ciepło jej ciała. — Żyjesz.

— Nic mi nie jest.

— Coś się stało. Prawda?

Nieopodal drzwi ujrzał Pottera. I wystarczyło, by zobaczył jego minę, by wiedzieć, że trafił w sedno.

— Silva — warknął z ustami przy czole Hermiony. — Co tym razem?

Twój ruch / DramioneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora