[T/N: uwaga w rozdziale występuje scena próby gwałtu]
Nie wiedziałem, ile czasu minęło, zanim się obudziłem.
Wciąż byłem w stanie na wpół nieprzytomnym, kiedy lekki ruch obok mnie sprawił, że w końcu zdecydowałem się otworzyć oczy. Nagła jasność sprawiła, że poczułem chwilowy dyskomfort w oczach i nie mogłem powstrzymać się od ich ponownego zamknięcia. Usłyszałem, że ktoś wstaje i na szczęście światło wkrótce przygasło.
Otworzyłem ponownie oczy, a postać Rhine'a stała się wyraźna w moim polu widzenia. Podszedł do mojego łóżka i się schylił. Znajoma twarz nadal miała zwykły uśmiech, ale i tak wydawała mi się fałszywa i dziwna, ponieważ wyraźnie pamiętałem, jak zimny w trakcie tej ulewy. Ten facet okłamywał mnie od początku. Od jego tożsamości po prawdziwy cel tej wyprawy – wszystko było całkowitym oszustwem.
Spojrzałem na niego z grymasem. Nie mogłem nic powiedzieć, ponieważ wciąż miałem zawroty głowy, nawet siła, by zadawać głowiące mnie pytania, zniknęła.
Ren, udając, że nic się nie stało, pochylił głowę, żeby na mnie spojrzeć, a nawet powiedział spokojnym tonem: „W końcu się obudziłeś. Czujesz się lepiej, przyjacielu?
"Świetnie." Uśmiechnąłem się chłodno, wypluwając tylko słowo, w tajemnicy mając ochotę uderzyć kilka razy tę zboczoną, fałszywą twarz. Kiedy jednak próbowałem podnieść ramię, zdałem sobie sprawę, że tej myśli nie da się wprowadzić w życie.
Moje ręce były przywiązane do boków łóżka, jak unieruchomiony pacjent w psychiatryku, z opaską z gazy owiniętą wokół ud i parą majtek w dolnej części ciała, które również były i przywiązane do nóg łóżka.Ta pozycja od razu sprawiła, że poczułem się niezręcznie zawstydzony. Podniosłem wzrok i spojrzałem na niego ostrym jak nóż spojrzeniem: „Ren, po co to jest?"
Ren na początku wyglądał na zaskoczonego, po czym wybuchnął przebiegłym śmiechem. „O Boże, mój mały uczony, myślisz, że ja to zrobiłem? Lekarz był do tego zmuszony, ponieważ w trakcie śpiączki gwałtownie się szarpałeś i zachowywałeś, jakby ktoś próbował cię zgwałcić".
„Co za bzdury opowiadasz!" Odparłem z pogardą, czując się trochę zły przez jego dosadny opis, a jeszcze bardziej nieswojo poczułem się na myśl o scenie w łazience. Rhine w zamyśleniu błądził wzrokiem po moim ciele, aż w końcu zatrzymał się na moich gołych nogach i natychmiast pokazał pożądliwy uśmiech: „Ale ci lekarze wykonali dobrą robotę. Teraz jesteś jak pyszne danie, przygotowane specjalnie dla mnie."
Mówiąc to, powoli przeniósł wzrok z moich nóg na boki mojego ciała. Spojrzałam na niego nerwowo i zobaczyłem, że położył rękę na moim nieuszkodzonym udzie. Jego szorstka dłoń dotknęła mojej skóry, powodując, że dostałem gęsiej skórki, próbowałem uwolnić związane ramiona, krzycząc ochrypłym głosem. „Cholera, nie dotykaj mnie!"Jednak w tej sytuacji moje słowa nie mały żadnego skutku odstraszającego. Rhine tylko gwizdnął w roztargnieniu, zamyślony, gładząc wnętrze mojego uda, po czym powoli przesunął rękę w górę, w stronę nasady mojej nogi, aby jej bezczelnie dotknąć. „Desharow, twoja skóra jest taka gładka, zupełnie jak u kobiety".
„Zabieraj tą łapę!", wpadłem w taką wściekłość, że prawie wyskoczyłem z łóżka, żeby go pobić. Żelazne wsporniki podtrzymujące ramę łóżka, tam gdzie były przywiązane moje ręce i stopy, wydały ostre skrzypienie. Nie miałem wątpliwości, że Ren, ten bezwstydny idiota, zrobi wszystko, aby wykorzystać czyjąś słabość. Równie dobrze mógłby być najemnikiem, ryzykującym życie dla pieniędzy. Wyrzucił z siebie całą ludzką naturę i moralność, jak zużyte buty... Dlaczego narzucanie się tej samej płci miałoby być inne?
YOU ARE READING
Desharow mermaid - nolel (tłumaczenie PL)
FantasyMłody biolog, zafascynowany podmorskim światem. Wyrusza na wody okalające Icelandię, by zapolować na mistyczną bestię - syrenę. Okazuje się jednak, że to na na niego cały czas polowano. Jak się skończy to nieoczekiwane spotkanie dwuch łowców? Jest...