LXXVII

48 1 0
                                    

Pov Michalina

- Nie macie żadnych wrogów? Nikogo kto mógłby wam wysyłać takie pogróżki? - Zapytał mąż Luny kiedy ta czytała sms

- Nie. - Odpowiedziała Alycia popijając herbatę. Nie bałam się o siebie, ale o córkę i żonę. Co ten psychol może im zrobić? Albo w sumie psycholka bo chuj wie kto to jest - Przez ostatnie miesiące był spokój. A teraz znowu się zaczyna. - Dopowiedziała, a ja złapałam ją za rękę, aby dodać jej otuchy

- Może to jednorazowy SMS? - Zaproponował Thomas też patrząc na sms

- Jednorazowy czy nie, nie ma prawa grozić nikomu, to nie zgodne z prawem. - Powiedziała stanowczo Luna, a jej mąż objął ją ramieniem - Jako detektyw mogę wam tylko poradzić przyczaić się na chwilę, ale jako przyjaciółka, policja nic z tym nie zrobi bo nie mają dużych dowodów na niego czy tam nią. Radzę tylko uważać na Zosię, bo sprawcy często celują w rodzinę, a przecież dziecko jest najważniejsze.

- Czyli mamy puszczać Zosię do przedszkola? - Zapytała szatynka

- Tak, ale powiedzcie jej, że ma się trzymać blisko nauczycielki. Nie może się oddalać. - Wyjaśniła Luna pocierając zaspane oczy

- Stało się coś innego w ostatnim czasie?

- Nie, tylko moi rodzice nas odwiedzili pierwszy raz od chyba czterech albo pięciu lat. - Powiedziała Alycia łapiąc się za głowę

- Może to oni są nadawcami? - Zaproponowała Luna - Mamy motyw, nie cierpią Michaliny.

- Wątpię żeby byli do tego zdolni, moi starzy są upierdliwi, ale nigdy nie stosowali tego typu gróźb. Zawsze mówią coś twarzą w twarz nie zważając na media czy świadków. To nie oni. - Zapewniła Alycia

- A ty Michalina? Może twoi rodzice? - Zaproponowała Luna patrząc teraz na mnie.

Mój ojciec to tchórz, a matka razem z nim, nie byliby zdolni do takiego czegoś.

- Nie, nie wydaje mi się...

- Nie jesteś pewna? - Upewnił się mężczyzna zapisując coś w notatkach

- Nie widziałam ich długi czas, ostatni raz byli przed naszym ślubem. Nie byliby zdolni do tego typu gróźb. - Powiedziałam cicho wspominając o rodzicach. To wspomnienie wywołało u mnie odruch wymiotny

- Poszperam jeszcze jutro. Odpocznijcie, zróbcie sobie rodzinny dzień z małą. - Oznajmiła Luna z uśmiechem. Podziękowaliśmy im i się pożegnaliśmy.

Postanowiliśmy spędzić ten dzień tak jak nam radziła Luna, bez zmartwień głupimi smsami.

Miłość na planie / Alycia Debnam Carey / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz