Niespodzianka

1.4K 122 50
                                    

Zwiedzanie Londynu okazało się świetną zabawą. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam. Biegaliśmy z miejsca do miejsca, oglądając, jak bardzo zmieniło się tu od śmierci Ciela, który, nawiasem mówiąc, przez cały czas udawał, że go to nie obchodzi. Padał deszcz, więc bez zbędnego zwracania na siebie uwagi mogłam chodzić w kapturze nasuniętym na głowę tak, by ciężko było zobaczyć moją twarz, dzięki czemu nikt mnie nie rozpoznał.

W środę wieczorem wróciliśmy do hotelu, krótko mówiąc, padnięci. Tego dnia zwiedziliśmy Muzeum Figur Woskowych Madame Tussauds, po czym odwiedziliśmy dawną rezydencję Phantomhive'ów, która przeszła w moje posiadanie. Budynek zarósł roślinami i tylko dzięki wyobraźni mogłam go zobaczyć w pełnej okazałości. Zakodowałam w pamięci, że muszę zlecić renowację, po czym odjechaliśmy, gdyż mimo że młodszy demon utrzymywał, że nie przejmuje się stanem miejsca, z którym wiąże się tak wiele wspomnień, wolałam nie kazać mu zbyt długo oglądać pozostałości jego domu.

- Nie, nie jest oznaczony jako zabytek - tłumaczyłam kolejnemu z rzędu renowatorowi przez telefon, wchodząc do pokoju hotelowego. Postanowiłam się trochę „usamodzielnić", więc zamiast zlecić organizację odbudowy Cielowi, sama załatwiałam „fachowców" - Dobrze, wszystko wyślę. Gotowy kosztorys proszę przysłać na ten sam adres e-mail. Do widzenia.

Po skończeniu rozmowy siedziałam przed telewizorem z miską chipsów, obżerając się podczas oglądania jednego z przygłupawych, angielskich reality show (mam nadzieję, że nie spadnie mi przez to IQ i nie wzrośnie waga...). W końcu, Ciel wyszedł z łazienki i mogłam pójść się odświeżyć po kolejnym dniu tutaj. Ciepłe krople wody relaksowały, więc zostałam pod prysznicem trochę dłużej niż początkowo planowałam. Miałam czas, także zastanawiałam się nad wieloma rzeczami, co ostatnio dość często robię. Jak maluje się moja przyszłość? Czy do końca życia u boku z demonami będę wymierzać sprawiedliwość za Królową, czy może coś pójdzie nie tak?Kiedy w końcu dostanę moją upragnioną zemstę? I jak to wszystko się skończy? Tyle pytań i niewiadomych...

Czysta i przebrana otworzyłam drzwi z łazienki, a po zrobieniu kroku czyjeś ręce oplotły mnie w talii. Od razu wiedziałam kto to.
- Dzisiejszy dzień był męczący - powiedziałam.
- Yhm - wymamrotał mi do ucha Ciel. - Ale znam sposób na odpoczynek, kochanie.
Odwróciłam się w jego stronę, na co odpowiedział namiętnym pocałunkiem. Nie przerywając go, zbliżyliśmy się do łóżka, a później, cóż, sami się domyślcie.

Zostaliśmy w Londynie jeszcze tydzień i tak jak planowaliśmy, wróciliśmy do polski piątkowym, wieczornym samolotem. Pod rezydencją wysłałam babci sms-a, że dojechaliśmy i gdy tylko doszłam do mojego pokoju, padłam ze zmęczenia i zasnęłam, nie kłopocząc się nawet zmianą ubrania.

Obudził mnie dźwięk rozsuwanych rolet i strumień porannego słońca wpadający przez odsłonięte okno. Powoli siadając, przetarłam oczy i spojrzałam na czarnowłosego kamerdynera.
- Dzień dobry, panienko - przemówił.
- Dzień dobry - odparłam wciąż zaspanym głosem. - Jak długo spałam?
- Jest dziesiąta, my lady - odpowiedział, podając mi tacę z ciepłą herbatą z pokrzywy - moją ulubioną. - Śniadanie już czeka w jadalni. Dziś będzie musiała panienka spożyć je sama, gdyż panicz z rana musiał wyjechać z ważną sprawą i wróci dopiero wieczorem.
- Mówił, jaka to sprawa? - spytałam.
- Niestety nie.
- A możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie?
- Jeśli tylko będę znał odpowiedź, my lady.
- Jaki on jest? - patrzyłam czerwonookiemu prosto w oczy. - Ciel, jaki jest w stosunku do ludzi?
- Panicz uwielbia grać w gry i nigdy w nich nie przegrywa.
- A co to ma do ludzi? - zdziwiłam się.
- Życie jest jak gra w szachy, a on jest królem. Inni to pionki, które czasem dla wyższego dobra muszą być poświęcone. Gdy był jeszcze człowiekiem, wciąż prowadził z kimś grę, lecz myślę, że sam nie wiedział, kto jest przeciwnikiem. Kiedy musiał, poświęcał pionki, którymi byli jego ludzie, ale jednocześnie zdobywał ich jeszcze więcej. Nigdy nie przegrał, koniec końców, nawet własnej duszy.
- Więc jesteśmy pionkami - zrozumiałam. Nie, żeby mi to jakoś zbytnio przeszkadzało. Mogę być czyimś pionkiem, jeśli będę miała z tego korzyści. - Dziękuję, za chwilę zejdę na śniadanie.

Kamerdyner skinął głową i wyszedł, bym mogła się ogarnąć. Umyłam się, po czym ubrałam obcisłe, ciemne dżinsy i białą koszulkę na ramiączkach, na to narzuciłam niebieską koszulę. Tak, wiem, niezbyt wyszukane. Śniadanie zjadłam w ciszy, po czym wróciłam do pokoju, zastanawiając się na tym, co teraz robić. W końcu zdecydowałam się poprosić Sebastiana o laptop z internetem i do wieczora oglądałam tak zwane „anime", które Wiktoria już dawno mi polecała. W końcu powrócił Ciel. Byliśmy w trakcie jedzenia późnego obiadu, kiedy w końcu się wydało.

- Musimy poważnie porozmawiać - przerwał niezręczną ciszę, lecz nawet zanim to zrobił, wiedziałam, że coś musi być na rzeczy.
- Skoro tak uważasz - powiedziałam z lekką nutą sarkazmu.
- Jako, że Sebastian ma cię teraz uczyć, byłoby to dość niewygodne, gdybyś musiała tutaj przychodzić na każdą lekcję, a babcię pytać o zgodę na wyjazdy na misje. Zdecydowaliśmy, że zamieszkasz tutaj.
- Nie - odpowiedziałam bez chwili wahania. - Babcia i dziadek to jedyna rodzina, jaka mi została. Jedyni ludzie, których mam. Nie opuszczę ich. Dodatkowo, żebym tu mieszkała, najprawdopodobniej musielibyście załatwić adopcję, bo babcia pewnie też nie zgodziłaby się, żebym z wami mieszkała, a załatwiając ją, złamalibyście jej serce. Może i będzie mniej wygodnie, ale trudno.
- Wszystko już jest załatwione - kontynuował Ciel, jakbym chwilę wcześniej nie wygłosiła wielkiej mowy na nie. - Sądowe prawo do opieki zdobył już Sebastian, mamy wszystkie papiery...

Szok przyszedł nagle, niechciany otworzył drzwi do mojego umysłu kopniakiem. Już nie będę mieszkać z dziadkami, jedyną pozostałą mi rodziną. Ten rozdział mego życia bezpowrotnie dobiegł końca. Ściany zaczęły się przybliżać, napływające do oczu łzy bezsilności zamazywały obraz, a ja czułam, że w tym pokoju jest coraz duszniej. Wstałam z krzesła, przy okazji je przewracając, i nie zważając na nic, ruszyłam do drzwi, myśląc tylko o tym, że muszę się stamtąd wydostać. Kiedy doszłam do mojego pokoju, usiadłam na łóżku, pogrążając się w rozpaczy. Podwinęłam kolana pod brodę i okryłam się kocem. Nie płakałam, za dużo łez już w życiu wylałam. Myślałam. Tylko. W końcu szok minął zastąpiony innym uczuciem.

- To wszystko jego wina - myślałam, gwałtownie rozczesując włosy przy biurku, sama nie wiem kiedy tu doszłam. Wściekłość przemawiała przez każdy mój gest, kiedy zatrzaskiwałam drzwi i kierowałam się w stronę gabinetu Ciela. Gdy dotarłam na miejsce, oparłam się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi rękami.
- Gdzie są te papiery? - warknęłam w stronę siedzącego za biurkiem Ciela, który nawet nie podniósł wzroku znad gazety.
- Jakie papiery? - spytał spokojnie, biorąc łyk herbaty.
- Dobrze wiesz jakie - wściekałam się, podchodząc do niego.
- Nic już nie poradzisz. Decyzja sądu zapadła, to Sebastian sprawuje trtaz nad tobą opiekę i to zgodnie z prawem.
- Jak śmiałeś podjąć taką decyzję beze mnie?! - wyrwałam mu z ręki wrzątek i wylałam prosto na jego twarz.
- Co?! - krzyknął bardziej z zaskoczenia niż z bólu, w końcu jest demonem, nic mu nie będzie.
- Zawarliśmy kontrakt, to ja tu rządzę, a ty masz wykonywać polecenia!
- I wykonuję! - stracił cierpliwość. - Chciałaś odbudowy rodu? Nie osiągniesz tego bez wyrzeczeń!

Jego słowa podziałały jak kubeł zimnej wody. Zdałam sobie sprawę, że miał rację, a moje zachowanie było nieodpowiedzialne i nieusprawiedliwione. Co się ze mną dzieje? Poczułam wyrzuty sumienia, ale nie dałam ich po sobie poznać. Wyszłam z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Dotarłam do pokoju i usiadłam przed biurkiem, jednak szybko musiałam się zerwać z miejsca i popędzić do łazienki, by zwrócić cały obiad. Te wszystkie objawy coś mi przypominały, ale samo myślenie o tym było przerażające. Musiałam jednak szybko to sprawdzić, by w końcu się uspokoić. Wezwałam więc Sebastiana i wysłałam go do apteki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Na wstępie przepraszam za tak długą przerwę, ale jestem z natury strasznym leniem :/ Na usprawiedliwienie powiem jednak, że przez ten czas pisałam dalsze rozdziały i kilka kolejnych jest już przygotowanych do przepisania na komputer. Znowu dziękuję za korektę, gwiazdki, komentarze, wyświetlenia i motywację jaką mi dajecie.

Mam także pewne pytanie. Historia powoli dobiega końca (tak przynajmniej wynika z moich rozpisek) i planuję napisanie kolejnego fanficka, tym razem o Code Geass, w którym napisałabym happy end i część dalszą w formie LelouchxReader, posiadające niezbyt wiele rozdziałów. Zastanawiam się tylko, czy są jeszcze fani chętni do czytania tego mimo, że anime ma już trochę lat ;) Jeżeli chcielibyście coś takiego czytać to dajcie znać, żebym wiedziała czy robić czy nie i zająć się innym (już niekoniecznie ff). Z góry dziękuję.



Anioły śmierci (Kuroshitsuji fanfiction)Where stories live. Discover now