Rozdział 3 "Wiadomość"

1.2K 116 4
                                    

Po nauce z Midorimą ruszyłam prosto do pokoju Ryoty. Dziwne zachowanie Shintaro z pewnością trzeba rozłożyć na części pierwsze i dokładnie omówić! Więc, mówiąc kolokwialnie, byłam bardzo niezadowolona i smutna, gdy go tam nie zastałam. Nawet Daiki gdzieś poszedł. Albo jeszcze nie wrócił. Pewnie się upił. Czy coś w tym guście.

Nie mając nic ciekawego do roboty i biorąc pod uwagę późną godzinę byłam zmuszona wyczarować sobie kolację (przez kosza i naukę ją przegapiłam. Ale nie narzekam!) Co robi głodny człowiek o dwudziestej trzeciej w akademiku? Zgadliście. Pora odwiedzić Murasakibarę.

Po nieludzkim wysiłku, jakim było wdrapanie się dwa piętra wyżej, zostałam nagrodzona. Atsushi'ego nie było. Był za to Himuro.

-Cześć - powiedziałam, szczerząc się i jednocześnie lustrując pokój. Teren czysty.

-Hej. Atsushi'ego nie ma, ale... - zaczął. Nie dokończył, gdy bez pytania przepchnęłam się obok.

-Nie było mnie tu - ostrzegłam.

-Jak to nie... ooo! - chyba zrozumiał. - Nic nie widziałem. Wychodzę do łazienki.

Z duszą na ramieniu zaczęłam przeszukiwać szafki. Jeśli Murasakibara wróci, zanim ja wyjdę... będzie źle.

Jest! Pod łóżkiem leżało kilka pacek chipsów, cukierki, lizaki i słodkie bułki. Jak tu nie kochać kogoś z takim zapleczem?

Złapałam dwie bułki i paczkę chipsów. Od czasu do czasu można zaszaleć. Wyszłam z pokoju chłopaków i niemal biegiem wróciłam do siebie. Zwycięstwo!

Zadowolona z siebie zjadłam bułki i włączyłam laptopa. Natychmiast wyskoczyła wiadomość. I mogę ją skomentować tylko w jeden sposób: O kurwa! Kise, moje skarbie, gdzie ty jesteś, gdy cię potrzebuję?

Sama treść wiadomości była całkiem normalna. I gdyby nie nadawca rzeczywiście, pomyślałabym, że wszystko w porządku. Ale nadawcą był Haizaki Shougo. Mam zacząć panikować teraz, czy za chwilę?

Zaczęłam lamentować od razu. Z płaczem zadzwoniłam do Kise. O dziwo, wyszedł gdzieś z Aomine (poinformował mnie o tym na wstępie).

-Ryo-chen... - przerwałam mu radosny monolog.

-Hę? Co jest? Czy ty... płaczesz? - jego głos uległ zmianie. Był poważny. Jak w tamtym dniu, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy.

-Haizaki...

-Będę za pięć minut.

Byli po trzech. Wpadli do pokoju jak burza. Kise miał rozbiegany wzrok, zaciśnięte usta i pomięte ubrania. Aomine wyglądał jeszcze gorzej. Na wpół przymknięte powieki, zamglony wzrok. Gdyby nie wściekłość żarząca się w jego oczach, mogłabym pomyśleć, że wrócił do fazy "jedynym, który może mnie pokonać, jestem ja sam".

Szybko zostałam zamknięta w żelaznym uścisku blondyna.

-Gdzie jest ten skurwysyn? - wycedził przez zęby. - Tym razem go zabiję. Zatłukę gnoja!

Wskazałam na laptopa. Przebiegł wzrokiem po literach czerniących się na białym tle:

Nieźle wyglądasz,ślicznotko. Nie masz pojęcia jak się cieszę, że będziemy razem w klasie.

-On sobie jaja robi - mruknął Daiki.

-Jaja to ja mu wytnę - sarknął Kise - jeśli go tu zobaczę - wziął głęboki oddech.

-Nie ty jeden, Kise. Nie ty jeden - mruknął Aomine. W jego ustach brzmiało to niemal... głęboko.

-Wygląda na to, że znów będziemy spać razem, Ryotacchi - Kise w końcu mnie puścił i blado się uśmiechnął.

Zaułek || FF Kuroko no BasketTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon