Tego dnia unikałam Rozalii i jej przyjaciółki. Na wykłady wchodziłam ostatnia i zajmowałam miejsce po drugiej stronie sali. Wychodziłam pierwsza. Cały czas trzymałam się Ryo-chena. Albo to on trzymał się mnie. W każdym razie miał przez to bardzo pracowity dzień. Biegał od klasy do klasy. I to wszystko przez jeden głupi mail.
W końcu, po lunchu, gdy razem z Shintaro i Kazunarim poszłam na lekcję (na szczęście dla Kise mieli lekcje w sali obok mojej), zaczepiła mnie Rozalia z Iris.
-Możemy pogadać? - zapytała cicho białowłosa.
-Nie - mruknęłam i szarpnęłam Shintaro za rękaw marynarki. Wyraźny sygnał, że to nie jest dla mnie komfortowa sytuacja.
-Oi! Oi! Nie bądź taka zamknięta w sobie, Ryota-chan! - zawołał Takao, wieszając się na mnie i zielonowłosym. - To twoje koleżanki?
-Można tak powiedzieć - spojrzałam na niego morderczym wzrokiem. Czy on jako jedyny nie zauważył atmosfery, którą można by nożem kroić?
-To może nas przedstawisz?
-Takao - zimny ton Shintaro zmroził wszystkich do szpiku kości. - Za dwie minuty lekcje. A ja nie zamierzam się spóźnić. I wasza dwójka też nie - złapał nas za ramiona i pociągnął do przodu, zostawiając zdezorientowane dziewczyny w tyle. Boże, dzięki Ci za Midorimę Shintaro. Stworzenie go to była twoja najlepsza decyzja, zaraz po stworzeniu mnie.
-Shin-chan! - jęknął z pretensją Kazunari. - Dlaczego byłeś taki nieuprzejmy?
Midorima zrobił zniesmaczoną minę i zatkał nos z brzydzenia.
-Mam alergię na fanki Kise. Cuchną tymi perfumami promowanymi jego nazwiskiem.
O mało nie wybuchłam śmiechem. Jak można mówić coś takiego, tak poważnym tonem?
-Shin-chan, czy ty właśnie zażartowałeś? - spytał zdumiony Takao.
-Bakaa! Powiedziałem prawdę! Nie czuliście tego smrodu?
Trzy minuty ciszy. Czy to ten sam Shintaro co zawsze?
Rozstaliśmy się pod drzwiami do mojej klasy i każdy poszedł w swoją stronę. I wtedy rozpoczęła się apokalipsa.
Weszłam do klasy i zajęłam miejsce w drugim rzędzie. Chwilę później wszedł profesor z ostatnimi maruderami. Wśród nich... był Haizaki. Zmroziło mnie. A gdy usiadł obok mnie i objął ramieniem... poczułam się jak bym znów była w pierwszej klasie gimnazjum, przyciśnięta do ściany zaułka.
-Co u ciebie, ślicznotko? Dawno nie mieliśmy okazji pogadać - szepnął mi do ucha.
-Zostaw mnie w spokoju - wyszeptałam ledwo słyszalnie. Na nic głośniejszego nie było mnie stać. Czułam łzy zbierające się pod powiekami.
-Panie Haizaki! Panno Kuroko! Lekcja to nie czas na flirty!
Okazuje się, że Bóg to całkiem spoko facet. Tworzy same przydatne rzeczy. Najpierw Shintaro, a teraz ten nauczyciel. Bóg to jednak ma łeb. Panie Boże, przepraszam, jeśli kiedykolwiek w ciebie wątpiłam.
Gdy Haizaki odsunął się ode mnie kilka centymetrów, wyjęłam telefon i napisałam do Kise.
-Co jest? Piszesz do tego idioty? - znów się przysunął.
Nie odpowiedziałam. Zapomniałam jak się otwiera usta. Jak się mówi. Cholera, przecież jestem dorosła! Nie jestem już bezbronną nastolatką.Po za tym znajdujemy się w klasie pełnej ludzi. Haizaki nic nie może mi zrobić. A mimo to wciąż nie jestem w stanie się ruszyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/45814955-288-k20935.jpg)
YOU ARE READING
Zaułek || FF Kuroko no Basket
FanfictionW ciemnym zaułku może się zdarzyć wszystko. Można wiele stracić lub zyskać. Wszystko zależy od od tego kto za tobą pójdzie i jaki kto okaże się twoim wybawieniem... Jestem Kuroko Ryota, studentka na pierwszym roku. Dziwnym trafem mieszkam w męskim...