Poczułam, że robi mi się słabo. Nie. Wszyscy tylko nie on.
Zawsze wiedziałam, że ten dzień kiedyś nastąpi. Wyjście za mąż jest czymś naturalnym. Jak oddychanie. Ale w mojej wyobraźni miało to miejsce w dalekiej przyszłości. Przy ołtarzu miał stać mężczyzna, którego kocham. Tetsuya miał mnie do niego zaprowadzić, a Kise być drużbą. Nigdy nie myślałam, że to on zostanie panem młodym.
W gruncie rzeczy pewnie miłe - mieć kogoś tak bliskiego. Przytulać się do niego przed snem. I czuć jego rękę obejmującą cię w pasie. Mieć do kogo wracać. Jak każda dziewczyna skrycie o tym marzyłam. Ale jestem za młoda. Nie miałam nawet chłopaka. Nigdy się nie całowałam. Nie jestem gotowa na ślub.
-Ryota, dobrze się czujesz? - Kastiel złapał mnie za łokieć. -Co jej powiedziałeś?
Nie słyszał? Ryo-chen musiał odciągnąć mnie o kilka kroków...
-Nic co by dotyczyło ciebie - mruknął Kise i przyciągnął mnie do siebie. - Musimy już iść jeśli nie checemy się spóźnić.
-Dobrze - pokiwałam głową i odwróciłam się w stronę Kastiela. - Musimy iść. Narazie.
-Muszę z tobą porozmawiać - mruknął. - Zadzwoń, gdy wrócisz - cofnął się i zniknął w tłumie, a ja razem z Kise odeszłam w przeciwnym kierunku.
-Podpisz tutaj - powiedział urzędnik. - I tutaj. I tu. Tutaj też - przewrócił kartkę. - A także tu, tu i tu.
Westchnęłam. Właśnie taki sposób sprzedaje się życie. Składasz milion podpisów na cyrografie jak chętnie oddasz majątek jeśli nie zmuszą cię do powiedzenia sakramentalnego "tak".
-Teraz pan Kise - usiadłam koło wujka, a Ryo-chen zajął moje miejsce obok urzędnika.
Właśnie w taki sposób mój wujek oraz rodzice Kise zniszczyli wszystko co planowaliśmy osiągnąć. w umowie jest jasno zapisane, że po zakończeniu studiów weźniemy ślub, a Kise zakończy karierę modela. Ja nie pójdę po pracy. Będę wychowywać nasze dzieci.
Dzieci, których nie chce żadne z nas.
Uroczo, prawda?
Dobrze, że to dopiero po ślubie. Mam jeszcze cztery lata. Cztery lata zanim stanę się kobietą w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie rozumiem tego. Nie czuję chęci do posiadania własnej rodziny. Nie wiem co to znaczy, że będę czuła się w pełni kobietą. Nie czuję żebym była nią w połowie. Jest dobrze jak jest.
-Dziękuję - mruknął urzędnik, wstając.
Pożegnaliśmy się i zostawiliśmy ich samych, by przedyskutowali niezaplanowane obszary naszego życia. Bo my jesteśmy zbyt młodzi by wiedzieć czego chcemy. Możemy wracać na uczelnię.
-Ryotacchi... - Kise przytulił mni, gdy tylko znaleźliśmy się w taksówce. - Powiedz coś.
-Co mam powiedzieć, Ryo-chen? Przecież my nie mamy prawa głosu - odpowiedziałam gorzko.
-Że też to musiało się stać akurat teraz - jęknął. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Dziś czy jutro... i tak byśmy tego nie uniknęli. Skoro stwierdzili, że mamy wziąść ślub, to czas by ich nie powstrzymał.
-Tak, ale... tylko się nie gniewaj, dobrze? Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć... bo widzisz ja... nieco to skomplikowane... ja.. - plątał się. - Nie wiem od czego zacząć.
Taksówka się zatrzymała. Podałam kierowcy należność i wysiadłam.
-Zacznij od początku - poradziłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/45814955-288-k20935.jpg)
YOU ARE READING
Zaułek || FF Kuroko no Basket
FanfictionW ciemnym zaułku może się zdarzyć wszystko. Można wiele stracić lub zyskać. Wszystko zależy od od tego kto za tobą pójdzie i jaki kto okaże się twoim wybawieniem... Jestem Kuroko Ryota, studentka na pierwszym roku. Dziwnym trafem mieszkam w męskim...