Rozdział 16 "Koncertowo"

670 70 2
                                    

Zastanawialiście się kiedyś jak bardzo możecie spieprzyć sobie życie? Doszliście do jakichś sensownych wniosków? Raczej nie, bo takie rozmyślania nigdy nie mają sensu. Dlatego patrzcie uważnie dzieci, Ryota pokaże wam jak koncertowo zniszczyć sobie życie.

Wizyta w domu była kubłem zimnej wody. 

Kiedy tylko weszłam usłyszałam krzyki. Wujek nie należy do najspokojniejszych osób, ale żeby krzyczał aż tak trzeba mu porządnie zaleźć za skórę.

Tym razem padło na jego kochankę - najgłupszą osobę jaką znam.

Jak się okazało, korzystając z delegacji cioci postanowiła przyjść do naszego domu, bo "on jej wcale nie odwiedza" (może dlatego, że jest na tyle głupia by myśleć, że jest jedyna?). Można się domyślić, że jemu ten pomysł do gustu nie przypadł...

A ja miałam pecha i przyszłam w złym momencie. 

Przynajmniej wiem, że wujek ma się na tyle dobrze by kłócić się z kochanką. Mógłby po prostu ją odprawić, ale skoro marnuje na nią energię to znaczy, że ma jej w nadmiarze. 

Nie jest mi to na rękę.

Otworzyłam drzwi na rozszerz i weszłam do pomieszczenia.

-Alois jest w domu? 

-Ryota! - kobieta poprawiła włosy i uśmiechnęła się przyjaźnie. - Miło cię widzieć!

-Ma spotkanie w firmie - powiedział wujek. - Ale dobrze, że jesteś muszę z tobą porozmawiać.

-Innym razem. Śpieszy mi się - powiedziałam szybko. Odwróciłam się z zamiarem wyjścia, ale kochanka złapała mnie za rękę.

-Ryota, może mnie odwiedzisz? Dawno cię nie widziałam!

"Nie mam ochoty na wewnątrzrodzinne walki."

Wszyscy muszą być po jednej stronie.

-Jestem zajęta - wyszarpnęłam rękę z jej uścisku. - I nie zwracaj się do mnie nieformalnie.

Wyszłam, zostawiając za sobą otwarte drzwi.

Nigdy nie zrozumiem tej kobiety. Rujnuje się dla mężczyzny, który tak naprawdę w cale jej nie kocha. Nie wszystkie kochanki takie są. Większość rozumie, że dostaną życie w luksusie, nie miłość. Ale ta oczekuje obu. Bezsensowne. Ale to nie to zniszczyło mi życie.

Rodzinna firma jest oddalona od domu dziesięć minut samochodem, o ile nie ma korków. Teoretycznie mogłabym zadzwonić do Aloisa lub odwiedzić go później. Inteligentna ja stwierdziła, że zdąży. 

Dwadzieścia minut przed umówioną wizytą u psychiatry weszłam do biura. Przez to, że biorę udział w rodzinnych imprezach personel od razu zorientował się, że jestem siostrą wiceprezesa, chrześniaczką prezesa... że niby szychą jakich mało (nie mam zielonego pojęcia o jakimkolwiek zarządzaniu i nie chcę mieć z rodzinnymi interesami nic wspólnego) przez co zanim dotarłam do gabinetu upłynęło kolejne pięć minut. 

Na miejscu okazało się, że Alois wciąż jest na wielce ważnym spotkaniu i nie mogę się z nim spotkać. Mogłam się tego domyśleć, ale gdybym to zrobiła nie byłabym sobą. No i nie schrzaniłabym sobie tak doszczętnie dnia, prawda? Stwierdziłam, że skoro już tu jestem to mogę zostawić mu jakąś wiadomość, więc weszłam do środka (spotkanie odbywało się w sali konferencyjnej) i w tym momencie mnie zamurowało.

Nie dosłownie w tym. Najpierw podeszłam do biurka i zaczęłam przeszukiwać szuflady w poszukiwaniu czystej kartki i długopisu. Wydawać by się mogło, że w biurach takie rzeczy istnieją... najwidoczniej nie tutaj. Natknęłam się za to na coś zupełnie innego. Umowę z Grupą Jongguk. Firmą rodziny Akashi'ego. Szybko dowiedziałam się dlaczego moje małżeństwo Kise jest nie na rękę Aloisowi.

Zaułek || FF Kuroko no Basketजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें