Rozdział 5 "Nie będę się bać"

1.1K 111 26
                                    

Sytuacja z Haizakiem wyprowadziła mnie z równowagi. Ostatecznie, nawet gdybym chciała (a nie chcę) mogłabym rozwiązać tę sprawę sądownie. Jako ofiara niedoszłego gwałciciela, z pewnością bez problemu uzyskałabym zakaz zbliżania się. Problemem było to, że w świetle prawa Haizaki Shougo był czysty. W jego aktach nikt słowem nie wspomniał o jego znęcaniu się nad kolegami ze szkoły, dotkliwych pobiciach czy próbie gwałtu. Nie było tam nic o jego agresywności i niestabilności emocjonalnej. Nie oszukujmy się z takimi aktami do końca życia przebywał by w zakładach zamkniętych na środkach uspokajających. Razem z innymi pacjentami w kaftanach pijałby melisę i głosił pieśni pochwalne na cześć Boga. Ale nikt nigdy nie zgłosił występków Haizakiego. Świadkowie nagle ślepli, gdy ktoś pytał czy cokolwiek widzieli, ofiary nie chciały się zgłaszać. A ja... no właśnie, tamtego wieczora, gdy Kise uratował mnie przed Haizakim byłam tak roztrzęsiona, że nie potrafiłam sklecić żadnego konkretnego zdania. Gdy Ryo-chen znalazł mojego brata (który właśnie trenował na sali gimnastycznej razem z resztą pierwszego składu Teiko, gdzie pierwotnie zmierzał Kise) i razem odstawili mnie do domu, nie chciałam nawet słyszeć o Haizakim. Nie było też mowy o zgłaszaniu czegokolwiek na policję. Pragnęłam zapomnieć. Tylko tyle i aż tyle.

-Ryotacchi, pobudka! - Kise pstryknął mnie w czoło. - Nie ignoruj mnie!

-Co jest, Ryo-chen? - machnęłam niecierpliwie ręką. To ja tu mu hymny pochwalne w głowie piszę, a ten jeszcze śmie mi przeszkadzać!

-Chłopaki mówią, że chłopaki organizują imprezę dla naszego piętra.

-No i? - uniosłam brwi. On chyba nie sugeruje, że mam tam iść, prawda?

-Chodźmy tam - zrobił minę zbitego psiaka. O nie! Na litość mnie nie weźmie! Nie ze mną te numery!

-Nie ma mowy, nawet o tym nie myśl - pokręciłam głową.

Pomijając fakt, że nie cierpię takich spędów (byłam raptem na kilku i to zmuszona przez tego tu osobnika o blond włosach), nadal nie wiedziałam, w którym pokoju mieszka Haizaki. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że mieszka gdzieś w pobliżu, a natknięcie się na niego to ostatnie na co mam ochotę.

-No proszę - cholera jasna, czy on płacze? A jeszcze nie dalej niż parę godzin temu był gotów wyrwać Haizakiemu flaki i zaszyć nimi wszystkie otwory! Najwyraźniej zupełnie wyleciało mu to z głowy.

-Tobie nie bronię. Droga wolna. Ale ja nigdzie nie idę - skrzyżowałam ręce i rozejrzałam się z nadzieją, że zobaczę coś co da mi kolejny powód by odpuścić sobie męskie libacje alkoholowe.

Siedzieliśmy w moim pokoju na idealnie zaścielonym łóżku. Kise pomieszkuje tu od niecałych 24 godzin, ale już wprowadził własne porządki. Nie żebym miała coś przeciwko, miło siedzieć w czystym pokoju.

-Nie! Albo idziemy oboje albo żadne! Nie mogę Cię zostawić samej!

-Ryo-chen, nie jestem... - jego spojrzenie dobitnie mówiło, że on uważa inaczej. Spuśćmy na to zasłonę milczenia.

-A jeśli... - oczy zaświeciły mu się niczym dwa światła ruchu drogowego rażące swoim jaskrawym blaskiem każdego kto na nie spojrzy w środku nocy (tak, wiem, romantyczne porównanie). - Jeśli chcę cię zaprosić oficjalnie?

-Że co? - spojrzałam na niego, marszcząc brwi. O czym on znowu chrzani?

-Kuroko Ryota - powiedział uroczyście, wstając - wiem, że nasza znajomość nie sięga zarania dziejów i nie jeździliśmy razem na tyranozurze rexie, a nasi świętej pamięci rodzice nie wysyłali nas na wspólne wycieczki do dżungli. Mimo to, bardzo cię lubię i nie wyobrażam sobie jak moje życie wyglądało by gdybym cię nie spotkał. Zapewne było by w nim dużo mniej żenujących sytuacji, nie musiałbym się martwić o żadną nieporadną osóbkę i gdy chciałbym dźwigać ciężary chodziłbym na siłownię zamiast targać cię na drugie piętro, bo zasnęłaś przed telewizorem. Ni byłbym też zobligowany do ubierania, mycia i karmienia żadnego pasożyta. Jak widać było by to życie nie do zniesienia i najpewniej skoczyłbym z mostu z rozpaczy. Wobec tych, jakże wymownych faktów, czy zechcesz pójść ze mną na imprezę do chłopaków spod piętnastki w ramach randki?

Zaułek || FF Kuroko no BasketDonde viven las historias. Descúbrelo ahora