7

993 70 3
                                    

EMILIA

- Zaufaj mi, proszę - Po tych słowach Justyna już nic nie mówi delikatnie się uśmiecha i wchodzi do jakiegoś pokoju. Czyli mi ufa, cieszy mnie to tak, że uśmiech nie schodzi mi z ust.
Mam nadzieję, że ma dużo rzeczy do spakowania bo przydałoby mi się sporo czasu na przygotowanie dla nas kolacji, przynajmniej takiej jaką chciałabym tu urządzić.

Dobra czas zabrać się do pracy. Przeszukałam już wszystkie szafki i Justyna chyba tu nie ma żadnych obrusów ani nic w tym stylu. Wydaje mi się, że ja mam w samochodzie duża, dopiero co kupiona, kolorowa chustę w góralskie wzory, może robić i za obrus. Może jeszcze skoczę do kwiaciarni która miałyśmy niedaleko jadąc tu.
Powiedzieć jej ze wychodzę na chwilę, nie, pewnie nawet nie zauważy, że mnie nie ma.

Wchodzą do kwiaciarni od razu wyczuwam piękny zapach kwiatów.
- Dzień dobry
- Dzień dobry, a raczej już dobry wieczór, w czym mogę pomóc ?
- Po proszę bukiet kwiatów taki dla osoby na której mi bardzo zależy, może bukiet róż ?
- A może zaproponuje Pani coś bardziej oryginalnego a równie pięknego, kwiaty z naszych gór, więc bardziej wytrzymałe na chłód, orliki są piękne i w przeróżnych kolorach.
- A w jakich kolorach ?
- Są żółte, czerwone, fioletowe, granatowe, zielone, pomarańczowe, niebieskie, kremowe, białe, różowe oraz amarantowe.
- Poproszę w takim razie po jednym każdego koloru.
- Oczywiście, a może życzy sobie Pani do tego wielokolorowe kolorowe, żelowe kulki trzymające wilgoć idealną dla kwiatów, wtedy postoją dłużej a w szklanym, przeźroczystym wazonie będzie cudownie wyglądać.
- Tak, bardzo chętnie, poproszę.
Błyskawiczne dostałam do raki bukiet rzeczywiście cudownych kwiatów i saszetkę z żelowymi kulkami. Następnie zapłaciłam za wszystko, podziękowała i wyszłam. Idąc w stronę domu zajrzałam jeszcze do samochodu po tą góralską chustę.

Po cichutku weszłam do domu i zabrałam się za szykowanie stołu. Jeszcze żadna kolacja na nim nie stała, był tylko "obrus", kwiaty i świeca, która znalazłam nad kominkiem, a stół wyglądał zjawiskowo.
Teraz chyba czas najwyższy na przyrządzenie kolacji. Zrobiłam nam przeróżne kanapeczki, cieplutką herbatkę i ugotowałam spaghetti mojego własnego przepisu, mam nadzieję ze jej zasmakuje, a cała kolacja i wystrój miło zaskoczy. Ustawiłam wszystko na stole i zdążyłam jeszcze tylko przyciemnić światło w pokoju dla nastroju, gdy ona weszła przez drzwi na przeciw mnie. Przebrała się z stroju na stok w luźne, codzienne i niby zwyczajne ubrania, ale ona wyglądała w nich cudownie. Była ubrana w dresy i luźna koszulkę w kolorowe plamy jak po farbie.

Stanęła zszokowana i tylko patrzyła na zmianę to na mnie, to na stół. W końcu, nadal bez słowa podeszła do krzesła przy stole, do którego ja również podbiegłam i wysunęła je jej zapraszając aby usiadła. Następnie ja też zasiadłam naprzeciw niej i przeglądałam się jej błyszczącym, szczęśliwym oczom i delikatnym rumieńcom.

- Dziękuję, za wszystko, za pomoc, opiekę, gorąca czekoladę no i ta wyjątkowa kolację. - Powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach i dodała - ale naprawdę nie musiałaś się tak trudzić, przecież ja nigdy nie zdołam ci się za to wszystko odwdzięczyć.
- Nie musisz, mi wystarczy w zamian twój uśmiech. - Justyna słysząc te słowa zarumieniła się jeszcze bardziej, wyglądała uroczo. - No to smacznego.
- Smacznego

Po tych słowach zajęliśmy się zjadaniem kolacji, widać ze nic nie jadła przez cały dzień, jadła jakby była głoszona przez przynajmniej tydzień.
Po chwili zakłóciłam ta ciszę pytaniem:
- To możne teraz na spokojnie opowiedz mi coś o sobie ?
- No dobrze ale co ? Mogę zacząć od tego że jak już wiesz nazywam się Justyna, mam prawie 18 lat, mieszkam w Warszawie, tak ja Ty i uwielbiam jeździć na snowboardzie.
- To ja jestem Emilka, ale lubię jak mówi się do mnie zdrobnieniem, mam 20 lat. Mieszkam w Warszawie z mamą i siostrą o rok młodszą. Lubie gotować, śpiewać i tańczyć. No i bardzo polubiłam Ciebie. - zapadła cisza między nami ale nie była krepująca, patrzyłyśmy uśmiechnięte sobie prosto w oczy, po chwili jednak ją przerwałam.
- A Ty masz rodzeństwo ? Co lubisz robić ?
- Pochodzę z katolickiej zatwardziałej w tradycjach rodzinie, mam trójkę rodzeństwa, samo starsze, dwóch braci i siostrę. Jestem takim trochę twoim przeciwieństwem, bo z sztuką czy muzyką to ja nie mam nic wspólnego, za to lubię wszelkiego rodzaju sporty, od małego trenuję pływanie, jestem obecnie Wice mistrzynią Europy. Trochę jednak pływanie mi się już znudziło za to bardziej się zainteresowałam sportami ekstremalnymi. No i nie mogłabym zignorować tego że powiedziałaś ze mnie bardzo polubiłaś, i nie skomentować tego przyznaniem się że ja ciebie też.
- Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy, a co do tego to w szpitalu jakoś temat tego czy lubisz dziewczyny w taki sposób, został jakoś pominięty. Skoro masz niecałe 18 lat to jeszcze się uczysz, tak ?
- Tak. Jestem lesbijką i tak uczę się jeszcze, jestem w liceum ogólnokształcącym na profilu biologiczno-chemicznym. A ty studiujesz, pracujesz czy co ?
- Ambitny profil, wybierasz się na medycynę ? Ja Studiuję Muzykologię, chodzę do szkoły tańca i dorabiam jako barmanka.
- No marzy mi się medycyna albo ewentualnie ratownictwo medyczne. Widzę, że Ty to jesteś wszechstronnie uzdolniona. A mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne... przecież ciągle się o coś pytamy nawzajem.
- No wiem, ale obiecaj że nie będziesz kręcić tylko odpowiesz na pytanie.
- No dobrze, obiecuję.
- Po co chciałaś żebym się spakowała ?
- Hah no tak, aż dziwne że dopiero teraz o to pytasz. A więc jak już wspominałam jak byłyśmy na gorącej czekoladzie, że obiecałam doktorowi mieć cię na oku i się tobą zająć, no i mówiłam że jeśli Ty nie masz nic przeciwko to bardzo chętnie spędziłabym z tobą resztę ferii, no więc pomyślałam że przeprowadzisz się do mnie. No bo po co masz płacić za wynajęcie tak dużego domku dla spokojnie 4-5 osób, jak ja mieszkam w domu kupionym lata temu przez mojego ojca i płace tylko za prąd i wodę a jest na tyle duży że spokojnie dla każdej z nas znajdzie się miejsce.
- No nie wiem, praktycznie Cię nie znam głupio mi u ciebie zamieszkać.
- Dlatego nic ci nie mówiłam, tylko kazałam się spakować, nie przyjmuję odmowy.
- To chyba nie mam już nic do gadania w tej sprawie, no dobrze ale może będę mogła ci się chociaż jakoś odwdzięczyć.
- Wspominałaś, że mogłabyś mnie pouczyć jeździć na snowboardzie, jeśli byś chociaż spróbowała byłabym ci bardzo wdzięczna.
- Myślę, że obydwie byśmy się przy tym dobrze bawiły.
- No to co, odpoczęłyśmy, poznałyśmy się choć trochę, najadłyśmy się to teraz jedziemy do mnie. Spakowana już cała ?
- Tak, chyba tak, możemy jechać.

JUSTYNA

20 minut później Em zatrzymała samochód obok pięknego w połowie ceglanego a połowie drewnianego domu, który był ogromny jak jakaś willa.
Patrzyłam na nią zszokowana, jąkając się trochę zapytałam:
- To o.. T.tu...?
- Tak księżniczko, zapraszam do mojego królestwa - powiedziała z ironią w głosie i się zaśmiała.
Następnie wysiadła z samochodu podeszła do bagażnika i wzięła moje torby. Doszłam do niej i chciałam je zabrać ale Em powiedziała:
- Jesteś osłabiona, ja je wezmę, Ty możesz ewentualnie wziąć swój snowboard.
Grzecznie wiec tak zrobiłam i poszłam za nią do "willi", po prostu domem bym tego nazwać nie mogła. Gdy weszłyśmy do środka jedyne co potrafiłam powiedzieć to ŁAŁ. Na co Emma wybuchła śmiechem.

____________________________________

Kilka informacji:
☆ Po pierwsze bardzo się cieszę ze ktoś to w ogóle czyta
☆ Przepraszam że trochę mi zajęło pisanie tego rozdziału ale w połowie pisania mi się nie zapisało j musiałam zacząć pisać od nowa.
☆ Jak macie jakieś sugestie czy krytykę to śmiało piszcie bo pierwszy raz w życiu coś pisze chęci nie wiem czy mi to wychodzi.


skrawek niebaWhere stories live. Discover now