17

527 39 1
                                    

EMILIA

Jakoś ciężko mi uwierzyć, że Justyna po prostu się przewróciła. Na twarz! To chyba mało realne, żeby się tak poobijała od zwykłej przewrotki. 
Jestem prawie pewna, że to jej rodzice tak ją urządzili. I to wszystko moja winą. Wszystko prze mnie. Teraz pewnie jak wróci do domu po tej całej rozprawie to też jej zrobią krzywdę. Wolę sobie nie wyobrażać jak ona teraz się boi albo już w ogóle doszła do domu i właśnie jest karana i bitą i tak bardzo cierpi, a ja nie wiem nawet jak jej mogę pomóc. Nie potrafię jej pomoc. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać podczas tych rozmyślań, z których wyrwał mnie właśnie dźwięk walenie do drzwi mojego mieszkania.
- Otwieraj! Policja!
Otarłam łzy z moich policzków i
Otworzyłam przerażona drzwi, policjant bez żadnego słowa wytłumaczenia po prostu wtargną do mojego mieszkania.
- Gdzie ona jest ?!
- Ale kto ?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Justyna, Nie dotarła z powrotem do swojego domu pomimo nakazu rodziców. - Policjant już się trochę uspokoił i przestał krzyczeć na całe osiedle jednak ja zupełnie na odwrót, przestałam właśnie być spokojna.
- Jak to ?! Nie ma jej u mnie. Wyszła stąd już ponad godzinę temu. Jej się musiało coś stać. To niemożliwe żeby nie dotarła w tym czasie do domu.
- No cóż, w takim razie proszę nie wychodzić z domu i dać znać jakby się u Pani znalazła. A poszukiwaniami już się zajmie policja.
Aha! Już to widzę. Policja to najpierw musi odczekać 24h żeby mogli wpisać do dokumentacji zaginiecie i dopiero wtedy mogą się zabrać za poszukiwania. Nie zamierzam tutaj siedzieć bezczynnie, kiedy Justysi może dziać się krzywda.
Poza tym potrzebuje odreagować ostatnie wydarzenia. Idę pobiegać po parku na początek, może postanowiła wracać tamtędy pieszo do domu i coś się jej stało albo ktoś jej coś zrobił. 

Biegałam po parku już z pół godziny. Kiedy już przemierzałam jego ostatnie nieodkryte dzisiaj przeze mnie zakamarki, traciłam nadzieję na to, że to właśnie tu znajdę moją ukochaną. Miałam poczucie jak bym zmarnowała ten czas. No bo przecież powinnam ją znać, wiedzieć którędy lubi chodzić i domyśleć się gdzie jej szukać. A ja błądzę już kolejne minuty w ciemnym i bezludnym parku. Chciałam się już poddać kiedy zobaczyłam jakiegoś bezdomnego śpiącego na ławce w parku, od razu wstąpiła we mnie nowa nadzieja. Może on ją widział, może coś wie, co się stało Justysi. Kiedy się do niego dostatecznie zbliżyłam ujrzałam jak bardzo się pomyliłam. To nie był żaden bezdomny tylko Justyna. Sama nie wiedziałam jakie emocje w tej chwili mną władały, szok, smutek, bo przecież wszystkie rodzinne problemy Justyny zaczęły się przeze mnie  czy radość, ponieważ nic jej nie jest. 
- Justyś, skarbie co ty tu robisz ? Nic ci nie jest ? Jesteś lodowata.
- C..co... ? Co ty tu robisz ?
- To ja się ciebie o to pytam! Policja u mnie byłą, że nie dotarłaś do domu rodziców! - Sama nie wiem czemu podniosłam na nią głos, przecież to nie jej wina, to nie ona jest tą złą. Chyba to wszystko przez nadmiar emocji.
- Przepraszam. Ja nie chciałam. Ale nie masz przeze mnie problemów. - Jej oczy się zeszkliły, widziałam w nich strach, ból i cierpienie.
- Skarbie nie przepraszaj mnie, nie masz za co. Ja po prostu się strasznie o ciebie martwiłam. Choć pójdziemy do mnie, ogrzejesz się.
- Nie! Nie mogę. Nie teraz. Znowu cię moi rodzice oskarżą. 
- Nawet jeśli to nic mi nie będzie sędzia i tak jest po naszej stronie. Poza tym po przyznaniu się twojej matki do oszustw, myślę że jej i tak już nikt w nic nie uwierzy. A ty tu nie możesz zostać na noc. Zamarzniesz.

Justyna już nic nie powiedziała tylko chwyciła moją dłoń i wtuliła się w mój bok idąc ze mną krok w krok do domu. 
Tam zrobiłam jej ciepłą kąpiel i dała ciepła ciuchy do przebrania na noc. W trakcie kiedy mój skarb się ogrzewał, zrobiłam nam coś do jedzenia i pościeliłam łóżko. Mam nadzieję, że jak już policja u mnie była i jej nie znalazła to, że dadzą nam spokojnie w miłej atmosferze zjeść przyszykowaną kolację i się wyspać. 
Po kolacji moja dziewczyna oznajmiła, że jest zmęczona ostatnimi wydarzeniami, więc postanowiłam jej nie męczyć rozmową na temat moich podejrzeń, że mnie okłamała w kwestii jej siniaków i ran które są powodem tego, że rodzice ją biją a nie tego, że się przewróciła. To by tłumaczyło dlatego nie chciała dzisiaj wrócić na noc do domu. Położyłam ją do łóżka a sama chciałam pójść spać na kanapę, żeby miała całe łóżko dla siebie i mogła się wyspać i porządnie odpocząć. Jednak ona chwyciła mój nadgarstek i prawie niesłyszalnym szeptem poprosiła żebym położyła się razem z nią. Co ja od razu uczyniłam, delikatnie tuląc mój cały świat i szepcząc słowa które mimowolnie wypłynęły z moich ust:
- Zamieszkaj ze mną skarbie, proszę.
Sama nie wiem czemu to powiedziałam. Ja wiem, że długo się nie znamy ale ona na prawdę jest całym moim światem i strasznie cierpię kiedy jej przy mnie nie ma. Dodatkowo każdy cios, który dostaje od rodziców, tak samo boli mnie jak i ją. Nie chce jej już nigdy stracić. Kocham ją.

skrawek niebaWhere stories live. Discover now