8

910 52 0
                                    

JUSTYNA

Obudziłam się wyspana i pierwsze co poczułam to piękny kwiatowy zapach a następnie poczułam łaskoczące mnie włosy, ale nie moje, to była Em słodko wtulona we mnie. Przypomniałam sobie jak wczoraj wieczorem nieśmiało zapytała czy może spać ze mną bo chce być blisko mnie jakbym się źle poczuła, no bo przecież miała się mną zajmować. Bez zbędnego zastanawiania się w odpowiedzi pociągnęłam ją za rękę żeby położyła się obok mnie na łóżku, a ona grzecznie wskoczyła pod kołdrę. Leżałyśmy obie patrząc sobie w oczy i nic nie mówiąc ale oczywiście ona musiała zniszczyć tą piękną ciszę, co mi w sumie nie przeszkadzało, zwłaszcza że zadała pytanie które myślałam że od niej mogę usłyszeć tylko w marzeniach. A mianowicie zapytała, czy mogłaby dać mi buzi na dobranoc. Ja w odpowiedzi się uśmiechnęłam i pokiwałam głową na tak. Więc Emma oparła się na łokciu i nachylając się musnęła mój policzek, a ja odwróciłam głowę aby móc spojrzeć jej w oczy. Moment później nasze usta dzieliły milimetry, które obie powoli i niepewnie pokonałyśmy złączając je. Najpierw nasze usta ledwie się stykały, po chwili pocałunek stał się bardziej namiętny, a nasze języki tańczyły ze sobą, tworząc idealnie zgrany duet. Nigdy jeszcze się tak nie czułam. Wczorajszy dzień mimo wypadku mogę uznać za najlepszy w moim życiu.

Postanowiłam wstać, starając się nie obudzić Em i pójść przygotować nam piękne śniadanie. Ona tak się wczoraj ze wszystkim starała i ta kolacja, była po prostu cudowna. Czas żebym teraz to ja w jakiś sposób zaimponowała, odwdzięczyła się no i sprawiła radość mojej ukochanej. Tak więc delikatnie zsunęłam rękę Emmy i powoli wstałam z łóżka. Po odnalezieniu kuchni w tym zamczysku otworzyłam lodówkę i się załamałam. Wielki, piękny, na pewno drogi dom, a lodówka prawie pusta. No dobra łatwo nie będzie ale ja się nie poddam. Są tutaj jajka, pieczywo, sałata i pomidory. Przygotuje wiec niby zwykła jajecznicę z kromka chleba i do tego sałatkę z pomidorów i sałaty ale zrobię to tak że będzie pięknie. Przygotowałam jajka na patelni w kształcie serc, kromki świeżego pieczywa również wykroiłam w tym kształcie a do tego sałatka w artystycznym nieładnie. Zaparzyłam do tego herbatki i ustawiłem wszystko na tacy, ponieważ chciałam zanieść śniadanie do łóżka.

Po przyjściu do sypialni postawiłam tace na szafce nocnej. Chciałam obudzić Em jak śpiącą królewnę, cudownym pocałunkiem.

EMMA

Ostatnie co pamiętam to namiętny pocałunek z Justyną wczorajszego wieczoru, nie wiem skąd ja znalazłam w sobie tyle odwagi by pierwsza ją pocałować i to w sumie na samym początku naszej znajomości. Może to był tylko piękny sen i to stąd miałam tyle odwagi ile bym chciała mieć. W każdym razie potem już nic nie pamiętam. Głucha, ciemna pustka. Z snu wyrwało mnie delikatne, nieśmiałe, wilgotne, zimne lecz cudowne muśnięcie moich ust przez kogoś, przez Justynę ? Od razu pogłębiłam pocałunek, jednak gdy moja ukochana z powodu braku tchu zaczęła się odsuwać ode mnie, od moich ust, rozchyliłam na chwilę powieki uważnie obserwując uśmiech Justysi. To chyba najpiękniejszy widok jaki w życiu widziałam, każdego ranka mogłabym go oglądać. Gdy tylko nabrałyśmy obie powietrza do płuc, owinęłam dłonie wokół jej szyi i wplątałam palce w jej włosy, potem przyciągnęłam ją aby kolejny raz pocałować jeszcze zachłanniej i namiętniej, jakbym miała już nigdy nie móc posmakować jej ust. Nagle Justyna przerwała tą rozkosz mówiąc z uśmiechem:
- Dzień dobry moja śpiąca królewno
- Witaj ślicznotko - Dopiero teraz poczułam piękny zapach roznoszący się po pokoju - Co tak pięknie pachnie, hmm... ?
- Śniadanko do łóżeczka dla mojej księżniczki
- C..co.. ? Ja..ak to ? Justyś nie wygłupiaj się - trochę się zająkałam, ale co się dziwić byłam zszokowana ale i nie ukrywam że zachwycona. Pierwszy raz w życiu ktoś mi zrobił śniadanie do łóżka i to nie byle kto, ona, moja ukochana. Z zamyśleń wyrwała mnie odpowiedź Justyny.
- Nie wygłupiam się, jak nie wierzysz to spójrz w prawo, śniadanie stoi tuż obok ciebie. A teraz zrób miejsce dla mnie pod kołdrą bo jednak zimą to czasem bywa zimno.

Błyskawicznie zrobiłam jej miejsce pod kołdrą, a Justyna usiadła tuż obok mnie. Podałam tacę z jedzeniem na nasze kolana i ucałowałam w policzek mój skarb dziękując za taką piękną niespodziankę i życząc smacznego. Po chwili delektowania się pysznym porannym posiłkiem przerwałam ciszę panującą między nami pytaniami które mnie gryzły od pierwszego pocałunku z Justyną:
- Justyś.... Cz..czy to że odwzajemniłaś mój pocałunek wczorajszego wieczoru i ten dzisiejszy poranek to oznacza że coś do mnie czujesz, czy coś dla ciebie znaczę ? - Od razu po zadaniu pytania zaczęłam się tłumaczyć - Znaczy ja wiem że my ledwie się znamy ale ..... - Justyna widząc moje zakłopotanie, przerwała moją męczarnie
- Em, skarbie spokojnie, ja też się dzisiaj rano nad tym zastanawiałam, nad tym co tak naprawdę nas łączy... myślę że nie ma co się nad tym zastanawiać zobaczymy co z tego wyniknie pod koniec ferii, jak po jakimś czasie się będziemy traktować, kim dla siebie będziemy
- Masz rację... zobaczymy czy nie będziemy miały się dość pod koniec ferii - Powiedziałam złośliwie, chociaż wiem ze ja jej nigdy nie będę miała dość, wręcz przeciwnie z chwili na chwilę pragnę coraz bardziej jej bliskości. - Justyś, tak pomyślałam, że skoro miałaś dzisiaj odpoczywać po wypadku i nie jechać na stok, to nie znaczy że masz czy mamy przesiedzieć cały dzień w domu. Więc może, co Ty na to żeby pójść na spacer ? Świeże powietrze dobrze ci zrobi, nam obu.
- Jasne z tobą wszędzie i zawsze jestem gotowa pójść. - zaśmiałam się i chyba zarumieniłam na te słowa Justyny
- Super to co prysznic, ogarniamy się i idziemy ?
- Aha. Kto pierwszy ten wybiera trasę spaceru.
Moment później nie było już Justyny w łóżku, pobiegła do łazienki jak struś pędziwiatr, ale ja się nie poddam mam przewagę, znam ten dom. Łazienki są może i dwie ale dom jest duży i zanim ona jakąś znajdzie ja już dawno będę się kąpać. Muszę to wygrać bo ja już miałam plany na nasz spacer, moja ulubiona ścieżkę pomiędzy dwiema ścianami drzew. Zimą jest tam wyjątkowo pięknie, tak czysto, biało i nieskazitelnie.
W momencie kiedy zobaczyłam Justynę z rzeczami do kąpieli w ręku biegnącą w stronę odpowiednich drzwi, przyspieszyłam żeby ją wyprzedzić i udało mi się. Wślizgnęłam się przez szparę w drzwiach tuż przed nią i przed zamknięciem drzwi na zamek i wychyliłam się jeszcze i pokazałam jej język. Po chwili jeszcze krzyknęłam słysząc, że chodzi po tym piętrze podpowiedź że drugą łazienką jest na dole. Pierwszy raz w życiu tak szybko się umyłam i w ogóle ogarnęłam. Zbiegłam na dół, podeszłam do drzwi łazienki w której szykowała się Justyna i z zadowoleniem stwierdziłam:
- Pierwsza!!! Justyś ile można na Ciebie czekać, ruszasz się jak mucha w smole
- Spadaj kradzieju! Zabrałaś mi łazienkę z przed nosa!
- Dobra, dobra już nie marudź tylko się zbieraj na najcudowniejszy spacer po krainie jak ze snów i to w dodatku z towarzyszką jak z marzeń.
- Jakąś Ty skromna ale muszę przyznać ze mnie zaciekawiłaś.
I w tym momencie usłyszałam zamek przekręcany w drzwiach i wyszła moja bogini, moja Afrodyta, wyglądała przepięknie. Warto była trochę poczekać by ją
Ujrzeć w takim wydaniu. Eleganckim, gustownym i idealnie panującym do niej. Chyba trochę za długo ją podziwiałam bez żadnego słowa bo wyrwało mnie z zamyśleń jej pytanie:
-To jak idziemy ślicznotko ?

skrawek niebaWhere stories live. Discover now