12

725 58 2
                                    

EMMA

Ta góra jest duża, nawet bardzo duża, wręcz olbrzymia, trochę się boję z niej zjeżdżać. Mój skarb mógł wybrać coś łatwiejszego na początek, ale faktycznie tak jak mówiła jest tu bardzo mało ludzi, więc i małe szanse, że komuś zrobię krzywdę. Justyna chyba zauważyła moje zmieszanie i przerażenie, ponieważ uspokoiła mnie słowami:
- Nie bój się skarbie, nie będziemy wjeżdżać od razu na samą górę, najpierw nauczymy się podstaw, żebyś mi sobie żadnej krzywdy nie zrobiła.
- Uff... ulżyło mi, to od czego zaczynamy mój nauczycielu, trenerze i mistrzu ?
- Oj już tak nie przesadzaj, wystarczy samo mistrzu.
- Skromnością widzę też nie grzeszysz. To od czego zaczynamy ?
- A więc najpierw wejdziemy lewą stroną stoku trochę do góry, tam jest najłagodniejszy zjazd i praktycznie nikt tamtędy nie jeździ.
- A..a.al..e tak na pieszo, z tą ciężką deską i w tych niewygodnych butach, przecież to męęęęcząąące.
- Aha, w rzeczy samej, trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
- No ja nie wiem, sportowcem nie jestem, zaraz ci tu jeszcze na jakiś zawał zejdę.
- Bardzo zabawne leniuchu, koniec tych wymówek, mistrz przemówił.
- Ha, ha ... no dobra.

Po nauczeniu się zwykłego zjeżdżania w dół stoku, następnie trochę bardziej skomplikowanych tricków takich jak hamowanie czy skręcanie. Było trzeba nawet poćwiczyć takie błahostki jak bezpieczne upadanie czy samo zapinanie deski, bo i z tym były u mnie problemy.
Zrobiłyśmy przerwę na odpoczynek i gorącą czekoladę. Następnie, sama nie wiem jakim cudem, ale moja księżniczka namówiła mnie na wjechanie wyciągiem na samą górę stoku. Jednak nie jestem żadne kamikadze, żeby zgodzić się na taką głupotę jak zjeżdżanie samej, więc próbowałyśmy razem niby to trzymając się za rączki, ale ja jednak ze strachu co jakiś czas wręcz przyklejałam się w uścisku do Justysi. Z chwili na chwilę szło mi coraz lepiej i zaczynałam próbować już sama. Szybko się jednak męczyłam, zatem w ramach mojego odpoczynku siadałam bezsilna na śniegu i prosiłam moją ukochaną o prywatny pokaz jej umiejętności dla mnie. Jest niezła, nawet więcej, jest bardzo dobra i widać, że to lubi, ma taki błysk w oku i szeroki uśmiech na twarzy jak jeździ. Ja z resztą też bardzo lubię patrzeć na jej pokazy no i ten zabójczy uśmiech.
Reszta dnia praktycznie minęła nam na jeździe. Zostałam wymęczona i poobijana. Jednak ten dzień można zaliczyć do udanych. Szczęśliwe wróciliśmy do domu gdzie od razu po kąpieli padniętezasnęłyśmy wtulone w siebie.

________________________________________________________________________

Jej :) jestem taka szczęśliwa, to opowiadanie ma ponad tysiąc wyświetleń, kocham was <3

Jak zaczynałam je pisać stwierdziłam, że cudem będzie jeśli w ogóle ktoś to przeczyta. A tutaj proszę ... jacy cudowni czytelnicy :)









skrawek niebaWhere stories live. Discover now