Rozdział drugi - Kazunari

1.7K 233 155
                                    

Zamknąłem za sobą cicho drzwi gabinetu lekarskiego i wziąłem powolny głęboki oddech. Siedząca za ladą recepcjonistka, od której wcześniej dowiedziałem się, w której sali przyjmuje doktor Midorima Shintarou, spojrzała teraz na mnie z zaciekawieniem. Uśmiechnąłem się do niej lekko, a ona natychmiast odpowiedziała tym samym, mrugając porozumiewawczo.

– Chyba nie było tak źle, Takao-san?- zagadnęła, kiedy podszedłem do niej bliżej, by zapisać się na kolejną wizytę.

Kiedy pół godziny wcześniej odbierałem od niej moją kartotekę, ostrzegła mnie, że Midorima-sensei to dosyć surowy lekarz i powinienem przygotować się na to, że może być odrobinę szorstki. Cóż, nie mogłem temu zaprzeczyć – gdy tylko wszedłem do jego gabinetu, odniosłem dokładnie takie wrażenie.

Wyglądał jak typowy doktor; wysoki, szczupły, w białym kitlu i okularach, ze stetoskopem przewieszonym przez szyję i wielką powagą malującą się na przystojnej twarzy. Przydługie zielone włosy schludnie uczesane, grzywka opadająca na czoło, ale niesięgająca oczu. Biła od niego elegancja, inteligencja, ale również pewnego rodzaju sztywność.

Ale takie było jedynie pierwsze wrażenie. Owszem, kiedy uśmiechnąłem się do niego po raz pierwszy, jego własny uśmiech był zupełnie nieszczery, raczej odrobinę krzywy i zdecydowanie zmęczony, o ile mogę tak to określić. Nie miałem jednak zamiaru oceniać go na pierwszy rzut oka, był przecież lekarzem, z całą pewnością był wykończony całodzienną pracą.

Dopiero po tym, jak okazało się, iż mnie zna, zacząłem starannie przyglądać się jego osobie, próbując odgadnąć, czy rzeczywiście byliśmy przyjaciółmi, jak to określił. Nie pamiętałem, jaki byłem przed wypadkiem, więc nie mogłem stwierdzić jednoznacznie, czy byłbym w stanie polubić jego charakter. Ale widząc jego reakcje na nasze spotkanie, delikatnie drżące dłonie, zaciśnięte usta i bardzo, bardzo smutne spojrzenie zielonych oczu, ozdobionych długimi ciemnymi rzęsami – miałem wrażenie, że w gruncie rzeczy Midorima Shintarou to wrażliwy mężczyzna, który po prostu trzymał w sobie swoje emocje i uczucia.

– Chciałbym umówić się na kolejną wizytę – rzuciłem do recepcjonistki, uśmiechając się do niej lekko.- Na przyszłą środę.

– Mhm, już sprawdzam, czy mamy jakieś wolne miejsce w kolejce do Midorimy-sensei – odparła kobieta, poprawiając swój blond koczek na głowie i przysuwając się do komputera. Zaczęła klikać coś pospiesznie na klawiaturze.- W przyszłą środę jest już zmiana grafiku i Midorima-sensei będzie przyjmował od rana do popołudnia. Jeśli zależy panu na wieczornej wizycie, mogę wpisać pana na piątek.

– Nie, nie, to nie ma znaczenia – odparłem, kręcąc głową.- Może być nawet środa rano.

– W takim razie co pan powie na godzinę dziesiątą trzydzieści?- Uśmiechnęła się do mnie dziwnie uprzejmie, z nieco podejrzanym błyskiem w oczach.

– Może być, dziękuję.- Spuściłem wzrok, nieco speszony.- Takao Kazunari.

– Wiem, wiem!- rzuciła, śmiejąc się radośnie. Chwyciła za wizytówkę kliniki, na której wpisała pospiesznie datę i godzinę mojej kolejnej wizyty.- Proszę bardzo! Życzę panu miłego wieczora.

– Dziękuję, wzajemnie!

Odebrałem karteczkę i pospiesznie wyszedłem z kliniki, rumieniąc się delikatnie. Lubiłem rozmawiać z ludźmi, ale kiedy wyczuwałem, że ktoś zaczyna mnie podrywać, trochę się peszyłem. Nie dlatego, że miałem już dziewczynę, ale zwyczajnie czułem się dziwnie. Takie znajomości oznaczały opowiadanie o sobie szczerze, bez tajemnic, zagłębianie się w swoją przeszłość... a ja jej przecież nie posiadałem.

15 minut ||Midorima x Takao||Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin