Rozdział trzeci - Shintarou

1.5K 234 45
                                    

Mój urlop zapowiadał się potwornie.

Sądziłem, że te kilka dni wolnego będzie dla mnie wytchnieniem i pozwoli odpocząć od stresującej pracy, że będę miał możliwość w końcu nieco się zrelaksować przy kawie i książce, obejrzę film, spotkam się z przyjaciółmi, spędzę czas na każdy, niezwiązany z leczeniem sposób.

Tymczasem od samego rana siedziałem nad książkami medycznymi i psychologicznymi, możliwie jak najdokładniej wyszukując informacje na temat osób, które na skutek wypadku utraciły pamięć – w jaki sposób ich traktować? Jak się przy nich zachowywać? Jakie przedsięwziąć kroki, by pomóc im stopniowo odzyskiwać wspomnienia?

Czytałem wszystko, co tylko było możliwe, choć nie byłem nawet pewien, czy Takao pojawi się na kolejnej wizycie. Wciąż rozpamiętywałem moment, w którym zagalopowałem się, mówiąc o jego „słabym punkcie" na brzuchu, do myśli powracała jego zaskoczona, nieco dziwna mina. To oczywiste, że to zabrzmiało głupio, a fakt, że w żaden logiczny sposób nie wytłumaczyłem mu skąd znam jego słabe punkty mógł jedynie dodawać przekonania, że jestem jakimś chorym zboczeńcem.

Nie mogłem przecież powiedzieć Takao od tak, że byliśmy parą. To byłby dla niego szok, choć z całą pewnością szybko uznałby to za kiepski żart. Nie mogę być nachalny, nie mogę być niecierpliwy – muszę czekać, aż jego wspomnienia wrócą same, z jego woli. Tak będzie najlepiej. To, że Kazunari potrzebuje pomocy, było jasne jak księżyc na nocnym niebie – ale nie należało zasypywać go informacjami, a jedynie stopniowo przyzwyczajać go do pewnych faktów.

Nic na siłę, Shintarou. Powstrzymaj emocje, zatrzymaj uczucie – powoli, krok po kroku, bez zbędnego pośpiechu spraw, by Takao sam przypomniał sobie kim był.

To jest w takich chwilach najważniejsze. Nie należy mu narzucać tego, jaki ma być. To największy błąd jaki można popełnić w pomaganiu osobie po utracie pamięci. Bo kiedy przypomni sobie szczegóły, które okażą się kolidować z tym, co robi obecnie, to się może źle dla niego skończyć.

Miałem nadzieję, że rodzina Kazunariego również o tym pomyślała.

Dzwonek do drzwi zmusił mnie do przerwania lektury. Spojrzałem przelotnie na zegar wiszący nad drzwiami mojego prywatnego gabinetu. Dochodziła druga popołudniu, już dawno powinienem przygotować i zjeść obiad.

Chociaż... z czego miałem go zrobić, skoro miałem iść rano na zakupy?

Pozostawiłem otwarte książki na biurku i, przecierając oczy, poszedłem otworzyć. Jeśli to tylko listonosz, okażę mu łaskę, ale jeśli to znowu akwizytor próbujący wcisnąć jakieś szpetne towary, zrównam go z ziemią do tego stopnia, że zrezygnuje z pracy.

– Och.- Poprawiłem swoje okulary, z niejakim zaskoczeniem przyglądając się mojemu gościowi. Okazało się, że za drzwiami, z niewielką reklamówką pochodzącą z cukierni, stał mój przyjaciel, Akashi Seijuurou.

– Chyba mi nie powiesz, że zapomniałeś?- westchnął ciężko, patrząc na mnie z politowaniem.- Ty? Ty, który pamiętasz daty i godziny wizyt wszystkich swoich pacjentów, zapomniałeś, że umówiłeś się ze mną?

– Wybacz... - mruknąłem.- Miałem wczoraj naprawdę ciężki dzień.

– No cóż, w takim razie współczuję, ale nie myśl sobie, że pojadę teraz do domu – powiedział Akashi, przekraczając próg mojego mieszkania i rozpinając płaszcz.- To dla ciebie wlokłem się tu całą drogę i kupiłem nawet ciasto!

– Oboje nie przepadamy za słodyczami – zauważyłem, zamykając za nim drzwi.

– Rzeczywiście – odparł Seijuurou, odwieszając płaszcz na wieszak stojący w kącie.- Ale od czasu do czasu możemy chyba porwać się na to dzikie szaleństwo i zjeść niewielki kawałek?

15 minut ||Midorima x Takao||Where stories live. Discover now